Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Jak mocną lampę wybrać? To zależy od wielu czynników. O tym jak skutecznie “błyskać” sport w plenerze opowiada Marcin Woźniak, menadżer marki Quadralite
Artykuł powstał we współpracy z marką Quadralite.
Bardzo często przy okazji spotkań, targów czy warsztatów słyszę pytania o to jaka moc lampy jest komuś potrzebna? Odpowiedź niestety nie jest ani łatwa, ani krótka. Niemniej jednak postaram się Wam ten temat przybliżyć i rozwiać niektóre wątpliwości. A wszystko to na przykładzie mojej niedawnej eskapady na Małopolska Joy Ride Festiwal 2019, gdzie ekipa Mental Studios korzystała z lamp Quadralite Atlas 600 Pro TTL.
Zawitaliśmy na górę Wdżar. Malowniczo usytuowana na styku Gorców oraz Jeziora Czorsztyńskiego, daje fenomenalne warunki zarówno do uprawiania narciarstwa jak i rowerowej jazdy bez trzymanki. Tegoroczna edycja Joy Ride Festival dała nam niesamowitą mieszankę gór, lasu i mocnego słońca, które ciągle uciekało za chmury. Te dynamiczne, niekończące się zmiany warunków oświetleniowych to prawdziwe wyzwanie dla fotografa, który chce panować nad tym, co się dzieje na zdjęciu. A my dodatkowo mieliśmy jeszcze lampy błyskowe, które równie dobrze mogły pomóc, jak i skomplikować całą sprawę.
Ponieważ warunki były mocno plenerowe, zdecydowaliśmy się na zabranie minimalnej ilości sprzętu. Dwie lampy Atlas 600 Pro TTL oraz wyzwalacz radiowy to w zasadzie cały sprzęt oświetleniowy, jaki zabraliśmy poza standardowym wyposażeniem. Za statyw pod jedną z lamp służył Genesis Gear C-3 gdyż standardowy statyw studyjny w górskich warunkach sprawiałby same problemy. Do lamp przymocowane były standardowe czasze, dostarczane z głowicami w zestawie. Nie używaliśmy żadnych dodatkowych modyfikatorów światła z powodów czysto logistycznych - im mniej sprzętu do noszenia, tym lepiej!
To przewrotne zdanie słyszałem wielokrotnie. A stwierdzenie, że nie można fotografować „pod słońce” jest powtarzane przez wielu jak mantra. W związku z tym na samym początku ustalmy jedną rzecz. Fotograf nie może bać się słońca. Oczywiście może próbować podjąć z nim walkę, ale czego by nie robił z góry skazany jest na przegraną. Możemy natomiast je wykorzystać do naszych celów tak samo jak korzystamy z lamp. I tu pojawia się temat mocy błysku, bo niestety w pewnych warunkach ilość watosekund jaką mamy do naszej dyspozycji jest kluczowa.
Jeżeli mówimy o fotografowaniu sportu, odpowiedź jest prosta - 600 Ws. Moim zdaniem to doskonały kompromis pomiędzy rozmiarem, wagą i możliwościami, zwłaszcza gdy trzeba lampę zarzucić na plecy i wnieść w niedostępne miejsce. Inną godną polecenia opcją jest także lampa Quadralite Reporter 360 TTL, która zamyka możliwości lampy studyjnej w znacznie mniejszej i lżejszej konstrukcji. Tym razem zdecydowaliśmy się pójść na całość i zabrać ze sobą tylko Atlasy 600 Pro TTL. Zależało nam nie tylko na mocy, ale też na tym, aby lampa ładowała się możliwie jak najszybciej.
High-Speed Sync jest dla nas nieodzowny, a zwłaszcza gdy planujemy korzystać z szeroko otwartej przysłony w celu uzyskania płytkiej głębi ostrości. W warunkach, w jakich przyszło nam fotografować możliwość doboru czasu ekspozycji bez żadnych ograniczeń jest wymogiem bezwzględnym. Warto jeszcze dodać, że tryb HSS mocno wpływa na moc lamp. Nawet flesz tak mocny jak Atlas 600 Pro TTL straci na sile, jeżeli skorzystamy z tej funkcji. Możliwość bezproblemowej pracy z każdym czasem ekspozycji niestety kosztuje i tu musimy zapłacić właśnie mocą. Należy pamiętać o zasadzie, że im krótszy czas migawki ustawimy tym mniej światła błyskowego będzie zapisane na naszym zdjęciu. W związku z tym im mocniejszą lampę mamy tym lepiej dla nas.
Sytuacja ta jest bardzo powszechna dla wszystkich fotografujących sporty tego typu. Zresztą nie tylko rowery, bo hopy przyciągają także na rajdach samochodowych, a i zimą na desce czy nartach też jest ciekawie. Czatujemy więc przy jednej z dziesiątek hop jakie przygotowane są na trasie. Aparat w trybie zdjęć seryjnych, stałoogniskowy obiektyw 85 mm f/1.8 ustawiony na f/2, aby uzyskać płytką głębię ostrości. Z tyłu ciekawe tło tworzą mocno oświetlone drzewa, zza których przebija się niebo. Lampy rozstawiliśmy po bokach niemal symetrycznie aby równo oświetlić zawodnika. Atlas po lewej na ¼ mocy, a ten z prawej na ½, co daje bardzo dobry efekt.
Stoimy na skraju lasu. Po niebie przewalają się chmury, a my próbujemy się ustawić z całym sprzętem. Po kilku próbach udaje się dojść do satysfakcjonującego nas wyniku, który widzicie poniżej. Ekspozycja ustawiona jest tak, by zachować wszystkie detale nieba. Oczywiście skutkuje to tym, że musimy skorzystać z lamp, aby ścieżka jaką podążają zawodnicy oraz oni sami, nie utonęli w ciemności.
Różnica pomiędzy mocno nasłonecznioną polaną, a wnętrzem lasu wynosi zapewne ponad 10 EV, ale to właśnie dzięki zastosowaniu fleszy możemy temu zaradzić. Lampa z lewej została ustawiona na niewysokim statywie, a druga leży na ziemi po drugiej stronie ścieżki. Obydwie ustawione na ½ mocy maksymalnej, co przy czasie migawki rzędu 1/4000 s wymagało użycia trybu HSS. Efektem jest poprawnie naświetlona postać zawodnika oraz delikatne światło obrysowe (kontrujące), które najbardziej widać na ramie roweru.
Przy tej okazji zajmiemy się omówieniem jeszcze jednej kwestii, czyli zmienności warunków w jakich przychodzi nam fotografować. Na przykładzie tych dwóch zdjęć wyraźnie widać jak wielką różnicę sprawia obecność światła słonecznego, które przebija się przez drzewa. Mamy to samo miejsce i niemal identyczny kadr a jakże różny jest odbiór tych ujęć. Pierwsze z nich powstało w momencie, gdy słońce skryte było za chmurą a ta spowodowała, że miejsce akcji oświetlone zostało mocno rozproszonym, niemalże bezcieniowym światłem. Takie warunki powodują, że zdjęcia wydaje się być płaskie i nieciekawe a przecież walczymy o to aby uzyskać efekt odwrotny.
Drugie zdjęcie jest wykadrowane niemalże w ten sam sposób przy użyciu tego samego zestawu aparat/obiektyw przy zachowaniu bardzo podobnych parametrów. Diametralna zmiana w odbiorze tych dwóch fotografii bierze się tylko i wyłącznie ze światła. Tu mamy niczym nie osłonięte Słońce, które mocno świeci przebijając się przez korony drzew. Tworzy to bardzo ciekawy wzór plam światła i cienia na podłożu urozmaicając pierwszy plan. Ale to nie wszystko bo także tło jest znacznie bardziej wyraziste i żywe, idealnie dopełniając całość. W to wszystko wskakuje zawodnik, którego oświetliliśmy dwoma lampami ustawionymi na maksymalną moc. Jeżeli wpatrzycie się w drzewo na pierwszym planie, zobaczycie u jego podnóża leżącą na ziemi lampę nr 1. Druga, ustawiona na statywie z lewej strony znajduje się poza kadrem.
Mam nadzieję, że ten krótki artykuł poszerzył Waszą wiedzę na temat lampy błyskowej. Jest to oczywiście tylko niewielki fragment wiedzy, jaką trzeba posiąść, aby opanować sztukę błyskania. Podsumowując wspomnę tylko, że dla nowicjusza nauka stosowania lampy błyskowej wymagają poświecenia sporej dawki czasu i energii. Trudno na samym początku nauczyć się przewidywać rezultaty, co zmusza do wykonywania wielu testów i prób. Nie zrażajcie się jednak nawet jeżeli na początku efekt zastosowania flesza będzie daleki od waszych oczekiwań. Trening czyni mistrza!
Próbujcie więc i testujcie różne ustawienia. A to, że nie dysponujecie lampą o mocy 600 Ws niech nie będzie wymówką. Nawet małym, reporterskim fleszem, który mieści się w kieszeni można robić fenomenalne zdjęcia. Po prostu zamiast boksować się ze Słońcem wejdźcie z aparatem w gęsty las a wtedy i wasz Quadralite Stroboss 36 stanie się potężnym źródłem światła.
Zdjęcia użyte w tym artykule wykonała załoga Mental Studios (www.mentalstudios.pl), którym asystowałem podczas Joy'a. Pełną relację z imprezy możecie zobaczyć tutaj.
Artykuł powstał we współpracy z marką Quadralite.