Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Wszystkie obecne na rynku aparaty kompaktowe posiadają wbudowana lampę błyskową. O jej faktycznej skuteczności dowiemy się dopiero po wykonaniu pierwszych zdjęć, ale jeszcze przed zakupem możemy nabrać orientacji w temacie. Większość lamp pracuje w 4 podstawowych trybach sterowanych jednym przyciskiem (z kolejnymi ustawieniami rotacyjnie). Są to: pełna automatyka lampy (aparat sam decyduje kiedy wyzwolić błysk), błysk z redukcją czerwonych oczu (realizowany przedbłyskiem lub diodą), lampa wymuszona (błyśnie nawet gdy aparat stwierdzi, że nie jest potrzebna) i wyłączona (nie błyśnie w ogóle).
Warto wyjaśnić tu tryb błysku z redukcją efektu czerwonych oczu. Sam efekt bierze się ze zbytniego rozszerzenia źrenic oczu fotografowanych ludzi w stosunku do światła emitowanego przez lampę błyskową aparatu. Nasze oczy po prostu dostosowują się do światła otoczenia i reagują zbyt wolno na nagłą zmianę oświetlenia spowodowaną błyskiem lampy. Podstawowy błąd to mylenie znaczenia słów likwidacja i redukcja. Efekt czerwonych oczu można faktycznie zredukować, ale dość trudno o jego całkowitą likwidację. Skuteczność redukcji zależy od wielu czynników niestety dość trudnych do sprawdzenia przy zakupie prostego sprzętu.
W opisach aparatu podawana jest tzw. liczba przewodnia lampy albo zwyczajnie jej zasięg. Standardem jest tu zakres błysku 0,5 - 3m przy filmie ISO100. Im więcej, tym lepiej.
Ponadto aparat tego typu może posiadać samowyzwalacz czyli robienie zdjęcia z opóźnieniem (najczęściej 10-sekundowym). Jest to w sam raz tyle czasu by gdy nie ma chętnych do pstrykania (albo wszyscy chcą być na fotografii), aparat zrobił to za nas.
I ostatnia, ale bardzo ważna rzecz, którą powinniśmy się kierować przy zakupie aparatu to system pomiaru ostrości. Popularna nazwa autofocus (AF) nie dotyczy wszystkich modeli. System AF polega na ustawieniu ostrości na konkretny obiekt, który chcemy fotografować. O ile nie będzie on zbyt odległy i warunki będą sprzyjające to, to co będzie w pewnej odległości za nim i przed nim, pozostanie nieostre. Jest to zdecydowanie korzystne dla walorów wizualnych zdjęcia - wiemy dzięki temu co jest ważne i na czym skupić wzrok. W odróżnieniu do tego system fixedfocus nie ustawia ostrości selektywnie tylko działa podobnie jak tryb krajobrazowy - ostre jest wszystko do pierwszego do ostatniego planu.
Kierując aparat na jakiś obiekt decydujemy na co ustawić ostrość celując na niego centralnym punktem zaznaczonym w wizjerze krzyżykiem lub kropką. W zależności od modelu obszar pomiarowy ograniczony jest do tego jednego punktu bądź też nieco szerzej dzięki czemu aparat dostroi się do pierwszego planu czy grupy obiektów zajmujących największą część kadru. Niektóre aparaty posiadają także opcję blokady ostrości co oznacza możliwość ogniskowania na interesujący nas przedmiot i po zablokowaniu (połowicznym dociśnięciem spustu migawki) przekadrowania tak by ów przedmiot znalazł się poza centrum kadru. Na początek wystarczy zapamiętać kluczowe słowa "autofocus" i "blokada ostrości". (Więcej o zasadach robienia zdjęć aparatami kompaktowymi, w tym o technice przekadrowywania napiszemy wkrótce.)
Ceny sprzętu, o którym mówimy kształtują się na poziomie 275 - 650 złotych. Można znaleźć oczywiście coś tańszego, ale nie polecałbym aż takiej oszczędności - łatwo się przekonać, że będzie ona tylko pozorna. Zbyt tanie komponenty nie dość, że nie gwarantują akceptowalnej jakości to ulegają szybkiemu zużyciu co w praktyce oznacza dodatkowe koszta. Nie będzimy też zadowoleni ze zdjęć z takiego sprzętu. Górna granica cenowa daje szanse na zakup trwały i przy odrobinie szczęścia nieawaryjny.
Niekoronowanym królem można okrzyknąć znakomite aparaty mju (I i II) Olympusa o dobrej optyce i szybkiej dyskretnej pracy. Są ponadto interesujące pozycje w ofercie Minolty np. AF50 z serii Big Finder oraz modele Canon Prima, z których wart polecenia jest niedawny model Prima Zoom 76 (z podwójnym zoomem) lub podobny Zoom 85. Jeśli faktycznie nie stać nas na wydanie więcej niż 300 PLN to weźmy do ręki, któryś z tanich aparatów Olympusa (AF10) lub Canona, ale nie spodziewajmy się olśniewających wyników fotograficznych. Jednak na do okazjonalnych zdjęć z wakacji, powinny się nadawać.
Ostatnia rzecz, o której decydujemy przy zakupie to wybór egzemplarza z datownikiem lub bez. Większość producentów proponuje swoje aparaty w dwóch wersjach i osoby lubujące się w porządku mogą dzięki temu każdą sytuację skatalogować w swoich albumach posługując się kryterium chronologicznym. Piszący te słowa należy zdecydowanie do przeciwników zaświetlania rogu kadru pomarańczowymi cyferkami bowiem choćby nie wiem jak ładne zdjęcie z takim dodatkiem traci na uroku. Teoretycznie datownik można wyłączyć, ale w praktyce mało kto o tym pamięta. A data zostaje na filmie i jest nie do usunięcia. Wersja aparatu z datownikiem to koszt większy o jakieś 50 do 100 złotych.
Wkrótce następna część naszego poradnika - tym razem poświęcona lustrzankom.