Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Targi CES są jedyną w swoim rodzaju okazją, żeby przyjrzeć się jakie rzeczywiście jest miejsce fotografii na współczesnym rynku elektroniki użytkowej. W tym roku ta impreza poświęcona bardzo szeroko rozumianej elektronice użytkowej od samochodów elektrycznych po sprzęt Hi-Fi była także okazją do premier sporej liczby sprzętu fotograficznego. Mimo że fotografia w halach targowych CES-u ginie nieco przytłoczona telewizorami i innym sprzętem elektronicznym, to jednak aparaty znalazły sobie już trwałe miejsce wśród innej elektroniki, a premiery foto znajdują odpowiednią oprawę podczas cesowych konferencji prasowych takich koncernów jak Samsung czy Sony.
Zwiedzając poszczególne stoiska na CES 2014 staraliśmy ułożyć sobie w głowie podstawowe zjawiska i trendy jakie czekają nas w branży foto w następnych miesiącach tego roku. Przede wszystkim wydaje się, że z punktu widzenia branży rywalizacja lustrzanki kontra bezlusterkowce wyjdzie na pierwszy plan. Tym bardziej, że coraz więcej firm jednoznacznie określa się po stronie bezlusterkowców - po Samsungu, Panasoniku, Fujifilm i Olympusie także Sony stawia na aparaty pozbawione lustra. Po drugiej stronie barykady są firmy, których głównym produktem nadal są aparaty z lustrem, jak Nikon, Pentax i Canon. Wszystkie trzy mają co prawda w ofercie produkty z segmentów bezlusterkowców, ale jest to jedynie uzupełnienie oferty skierowane do amatora. Trzeba przyznać, że Canon wprawił nas nieco w zakłopotanie nie wystawiając na swoim stoisku bezlusterkowego systemu M. Można traktować jako zapowiedź rezygnacji z tej linii, a można także jako zapowiedź nowego modelu. Nie ulega jednak wątpliwości, że dla Canona nie jest to ważny produkt i to jak był traktowany przez ostatnie lata tylko potwierdza, że linia bezlusterkowców ma się trzymać z dala od lustrzanek. Nie jest przypadkiem, że podobne strategie realizują Nikon i Pentax.
Z punktu widzenia mediów branżowych przyszłość już właściwie należy do bezlusterkowców. Redaktorzy pism i portali fotograficznych praktycznie nie zajmują się dłużej lustrzankami - większość nowych produktów, innowacji czy niespodzianek pojawia się w bezlusterkowcach, a nawet w kompaktach. A zwykły użytkownik? Tutaj sprawa wygląda nieco inaczej. Pomijając już, że segment profesjonalny jest w 90% nadal opanowany przez lustrzanki, to przeciętny entuzjasta fotografii wcale nie brzydzi się najnowszymi lustrzankami. To nadal są aparaty gwarantujące największy wybór optyki, szybki AF pracujący w najtrudniejszych warunkach, a przede wszystkim wizerunek "poważnego fotografa". To nic, że większość potrzeb można zaspokoić czołowymi modelami bezlusterkowców - nie przebiło to się jeszcze do powszechnej świadomości. Co więcej, wyniki sprzedaży świątecznej są rozczarowujące dla producentów bezlusterkowców. Reuters podaje nawet, że w USA tegoroczna sprzedaż lustrzanek nawet wzrosła względem zeszłego roku. Może więc jako media zbyt poważnie traktujemy "wojnę" lustrzanka kontra bezlusterkowiec? Może przeciętnego hobbystę interesuje bardziej jakość obrazu i możliwości sprzętu niż jego budowa? Nie ma jednak wątpliwości, że machina marketingowa pchająca bezlusterkowce będzie drążyła skałę, ale decydujące dla rynku byłoby raczej gdyby nagle zbrabrakło lustrzanek na półkach. Jak na razie trio Nikon, Canon i Pentax dba, żeby tak się nie stało.
Dosyć letnio rynek podchodzi też do innowacji branży foto zmierzających do "oswojenia" smartfonów zastępujących wymierający segment podstawowych kompaktów. Po koniec 2013 roku możliwość podłączenia aparatu i smartfona przez wifi, to już był w zasadzie standard i brak tej funkcji w jakimś nowym modelu budzi powszechne zdziwienie - a jeszcze rok temu producenci przekonywali, że sprzęt dla zaawansowanych wifi mieć nie musi. Badania jednak pokazują, że ludzie niechętnie łączą swoje aparaty ze smartfonami i tabletami - za dużo z tym roboty. Dlatego też producenci nie dają za wygraną i mamy do czynienia z kilkoma ciekawymi produktami, które próbują oswoić aparat ze smartfonem. Samsung na przykład poszedł pod prąd i umieścił "smartfon" w aparacie tworząc całą serię urządzeń fotograficznych z serii Galaxy Camera. Z kolei Sony z serią QX próbuje zagrać na wadach obiektywów w telefonach. Oba produkty były widoczne zarówno na stoiskach tych firm jak i w rękach zwiedzających i dziennikarzy, ale nie jest to zjawisko masowe. Mimo że wszyscy oczekują jakiegoś przełomu, rewolucji w tym segmencie, to jednak chyba należy się pogodzić, że urządzeń w tym segmencie będzie kilka, ale nie zdominują one rynku. Będą sobie żyły w swoich niszach. Podobnie jak ciekawy produkt Fujifilm Instax Share SP-1 czyli bezprzewodowa drukarka naświetlająca zdjęcia ze smartfonów na wkładach Instax mini. To kolejna próba zarobienia na smartfonowej fotografii i - nie ma się co oszukiwać - wypełnienia dziury finansowej po segmencie kompaktów "zdziesiątkowanym" przez telefony i tablety.
Koncerny elektroniczne produkujące telewizory chyba ostatecznie pożegnały się z projektem 3D, który zgodnie z przewidywaniem wielu nie miał specjalnie szans na upowszechnienie. Nadchodzi za za to era 4K, czyli rozdzielczości cztery razy większej niż Full HD. Dlaczego piszemy o tym w kontekście branży foto? Dlatego, że obliczu braku zawartości (czyli kontentu), która mogłaby sensownie wyglądać na tak wyśrubowanych telewizorach, jej najlepszym dostarczycielem okazuje się aparat cyfrowy! Zdjęcia, które robimy są już dawno "4K" i wystarczy je tylko wrzucić na telewizor 4K i już zakup za kilkanaście tysięcy znalazł uzasadnienie. A na poważnie, to najnowsze aparaty powinny z łatwością móc filmować w 4K. Możemy więc się spodziewać, że jeszcze w tym roku zobaczymy jeżeli nie wysyp upgrade'ów do rozdzielczości 4K, to na pewno nowe modele. Panasonic już pokazał "zajawkę" modelu 4K opartego na korpusie GH3. Wygląda na to, że to jest kolejny sposób dużych koncernów na sprzedaż aparatów - trochę jako dodatku do telewizorów 4K. Aparaty zostały więc wciągnięte w grupę urządzeń produkujących kontent do domowego centrum rozrywki jakim staje się telewizor.
Niezmiennie już od paru lat żyjemy natomiast w erze obiektywów. Od kiedy istnieje fotopolis.pl nie pamiętamy, żeby na rynku pojawiało się tak wiele ciekawych konstrukcji. Oczywiście to już jest bezpośrednio wynikiem bezlusterkowej rewolucji - po prostu nowe systemy trzeba "zapełnić" szkłami. Ciekawe jasne stałki zaprezentowały na CES Fujifilm, Panasonic czy Nikon, a zoom pretendujący do miana szkła profesjonalnego pokazał Samsung. A przecież jeszcze Sony musi odbudować "szklarnię" po rewolucji, która miała miejsce po wypuszczeniu pełnoklatkowego bezlusterkowca A7/A7R. To dobry trend zarówno dla użytkowników - dobrych obiektywów nigdy za wiele, jak i producentów - w odróżnieniu od aparatów na optyce się jeszcze zarabia.
Co nas będzie czekać w 2014 roku? Przede wszystkim jesteśmy bardzo ciekawi kto nie wytrzyma finansowo ostrej konkurencji cenowej. Są firmy jak Fujifilm czy Olympus, których główna działalność zarobkowa jest poza fotografią (medycyna), a także duże koncerny elektroniczne, które mają wiele źródeł dochodów jak Sony, Samsung czy Panasonic, a fotografia wcale nie jest branżą na której najmniej zarabiają. Pozostają jeszcze Canon, Nikon i Pentax - producenci doskonałej jakości sprzętu i optyki, jednak zmuszeni do działania na obecnym trudnym rynku. Czy to przypadek, że są to ostatni producenci lustrzanek? A może rynek foto zacznie przypominać przemysł muzyczny: lustrzanki to będą takie płyty winylowe - do specyficznych potrzeb i dla koneserów, bezlusterkowce i zaawansowane kompakty to płyty CD - już postrzegane jako tradycyjne, ale jeszcze nowoczesne oferujące najlepszą jakość. Natomiast MP3, to cała zbieranina smartfonów i powiązanych z nimi urządzeń, łatwo dostępnych i powszechnych.
Nie ma wątpliwości, że będzie to ciekawy rok - jeszcze nie było na rynku tak dobrych aparatów, a jednocześnie tak dużej presji ze strony coraz lepszych fotograficznie smartfonów. Podstawowym pytaniem na 2014 dla branży będzie czy za rok zobaczymy jeszcze amatorskie lustrzanki. A dla fotografujących? Tu stawialibyśmy "czy zrobię w tym roku zdjęcie życia", bo na jakość sprzętu już narzekać nie można.
Więcej o targach CES 2014 znajdziecie w naszej relacji bezpośredniej.