Wydarzenia
Black Week w CEWE FOTOJOKER – skorzystaj z fantastycznych cen
Realizacja pomysłu podstawą metod pracy
Jest taka scena w filmie "Jeden bilet na dwóch", w której Steve Martin i John Candy przypadkiem wjechali pod prąd na autostradę. Jadą, a zjeżdżający im z drogi kierowcy krzyczą: "Jedziecie w złą stronę! Jedziecie w złą stronę!". Bohater grany przez Candy'ego pyta wtedy: "Skąd oni wiedzą, dokąd jedziemy?".
No właśnie.
Większość podręczników cyfrowej obróbki zdjęć pozwoli ci opanować kilka sztuczek przydatnych do wykorzystania, gdy zadajesz sobie pytanie: "Co mam zrobić, żeby moje zdjęcia wyglądały lepiej?". Zanim jednak nie określisz, co to znaczy "wyglądać lepiej", twoje wysiłki są raczej bezcelowe - jakbyś spoglądał na mapę przed ustaleniem celu podróży. Jedziesz do... kto to wie? Jeśli nie wiesz, dokąd jedziesz, nie będziesz przecież wiedział, gdzie skręcić w lewo, a gdzie jechać prosto. Nie chcę sugerować, że tamte książki są niepotrzebne. Są, i to bardzo. Im więcej umiejętności technicznych wyniosłeś z ich lektury, tym więcej skorzystasz na lekturze tej książki. Powyższe uwagi stanowią jedynie mój wkład do szerszej dyskusji. Dużo ważniejszej. Ale niestety zupełnie nieobecnej na szerokim branżowym forum.
Musisz tak zorganizować pracę, aby w jej centrum znajdowały się twoje pomysły. To one mają być siłą napędową całej podejmowanej przez ciebie działalności.
Co to znaczy ustawiać metody pod kątem własnych pomysłów?
Na początku konieczne wyjaśnienie. Tytuł tego rozdziału brzmi jak wprowadzenie do skodyfikowanego programu czy systemu. Tak nie jest. To jedynie lekko naszkicowany schemat, który udało mi się wcisnąć w ramy tego, co w zasadzie jest holistycznym podejściem do tworzenia zdjęć. Taki tytuł sugeruje też objęcie całego procesu, od pomysłu na zdjęcie poprzez jego zapisanie po końcową obróbkę. Książka poświęcona jest zaś jedynie obróbce. Kiedy więc mówię o metodach pracy, mam na myśli jedynie sposoby doskonalenia obrazu dostępne z poziomu modułu Develop programu Lightroom (ten moduł w Polsce jest często nazywany wywoływarką - przyp. tłum.).
Kiedyś wiele godzin spędzałem w ciemni. Profesor Harris, nauczyciel fotografii w moim liceum, doskonale wiedział, że chodzę na jego zajęcia tylko po to, by za darmo korzystać z ciemni. Siedziałem w niej bez końca; próbowałem nowych rzeczy i czekałem, aż w słabym czerwonym świetle na kartce papieru pojawi się obraz. Zmarnowałem tysiące arkuszy doskonałego papieru marki Ilford. Aż nauczyłem się tego rzemiosła. Bo było to przecież prawdziwe rzemiosło. Tęsknię dziś za tamtymi dniami. Dzięki wysiadywaniu przed monitorem z piórkiem tabletu w ręku opanujemy raczej umiejętność obsługi gadżetów, a nie prawdziwe rzemiosło. Prawdę mówiąc, bardzo mnie to irytuje. I mam ku temu dobry powód. Czy przypadkiem nie uczyniliśmy cnoty ze zmieniania zdjęć jedynie dla samej ich zmiany? Wprowadzamy do obrazu zmiany, bo umożliwia nam to technologia. Nie dlatego, że właśnie tego wymaga nasz pomysł na kadr.
W dzisiejszych czasach gadżetologia wyparła rzemiosło i opanowanie warsztatu. Sami jej na to pozwoliliśmy, bo zmniejszyliśmy znaczenie własnych pomysłów na zdjęcia.
Ustawianie metod pod kątem własnych pomysłów oznacza, zwłaszcza w czasach cyfrowej ciemni, opracowanie schematu postępowania zaczynającego się od pierwszej koncepcji nowego kadru, a kończącego na gotowej odbitce. Jego podstawą mają być sposoby fotografowania i myślenia o zdjęciach - od wyobrażenia sobie nowego kadru, poprzez zapisanie cyfrowego pliku, po jego końcową obróbkę. Innymi słowy, dostosowanie metod do zdjęć wymaga podjęcia decyzji opartych o: [1] naszą wyobraźnię, pomysł na treść i znaczenie zdjęć oraz [2] nasze możliwości ekspresji, wizualne narzędzia, z których umiemy korzystać.
W pracy nad zdjęciami pełno jest nieudanych eksperymentów, efektów trudnych do oceny i ciągłego poprawiania niektórych kadrów. Czasem aparat niedoskonale rejestruje to, co widzi nasze oko. Może to być ograniczenie wynikające z samej technologii, ale może ono również wynikać z ograniczonych umiejętności osoby korzystającej z niej. Im lepiej opanujesz technikę, tym lepiej będziesz mógł realizować własne pomysły. Zamiast w nieskończoność poprawiać zdjęcia, będziesz je zapisywał z większą świadomością, bardziej uważnie.
Fotografia cyfrowa jest stosunkowo młoda. Nie ma tu jeszcze autorytarnych ortodoksów. Rób więc, co chcesz. Próbuj i eksperymentuj. Co się może stać najgorszego? Zapiszesz kolejny plik na karcie. Łatwo go skasować i zacząć od nowa.
Jakie są główne zasady pracy skoncentrowanej na własnych pomysłach?
Obróbka komputerowa stanowi kolejny etap tworzenia zdjęcia, które się zaczyna od myśli: "Aha!" i od naciśnięcia spustu migawki. To właśnie pomysł, na który wtedy wpadłeś, powinien determinować wybór narzędzi, jakich będziesz używał do poprawienia tej fotografii w cyfrowej ciemni. Ten oto pomysł określa twoje działania. Obróbka zdjęć powinna rozpoczynać się nie od odpowiedzi na pytanie: "Co mam zrobić, żeby moje zdjęcia wyglądały lepiej?", ale od zastanowienia się nad szeregiem kwestii, które przedstawiłem (w grupach) na kolejnych stronach.
Zamiary
Co chcę przekazać swoim zdjęciem? O czym jest ten kadr? Jaki ma mieć nastrój? Jakie emocje i przemyślenia pragnę w nim zawrzeć? To na tym etapie zaczyna się praca nad fotografią. Określając swoje intencje, decydujesz, jak będzie wyglądać zdjęcie (estetyka) i jak zamierzasz osiągnąć końcowy efekt (technika). Precyzowanie zamiarów to nic innego jak nadanie rzeczywistej formy pomysłom rodzącym się w twojej głowie.
Estetyka
Jak oddać taki nastrój? Jak pokazać takie emocje? Jak musi wyglądać moje zdjęcie, żeby przedstawiało te przemyślenia? Co powinni dostrzec widzowie? Na co przede wszystkim mają zwrócić uwagę? Ostatnie pytanie nie dotyczy ogólnych kwestii estetycznych. Trzeba je traktować bardzo szczegółowo. Na co mają spojrzeć? Jeśli trudno ubrać to w słowa - postaraj się napisać wszystko na kartce papieru. Rysuj kółka i strzałki na odbitkach, jeśli lubisz pracować w ten sposób. Przejście od zamiarów do ich wyrażenia na odbitce nie jest łatwym procesem. Estetyka obrazu wymaga od nas interpretacyjnego wysiłku. Między zobaczeniem czegoś a pokazaniem tego na zdjęciu mieszczą się właśnie nasze niepowtarzalne preferencje i doświadczenie. Im lepiej radzimy sobie z techniką, tym lepiej możemy przekazać widzom istotę własnego pomysłu na fotografię. Każda zmiana estetyki obrazu zmienia sposób odbierania i odczuwania zdjęcia przez widzów. Tak samo jak zmiana słów i zdań w powieści zmienia jej treść. Musisz zdawać sobie sprawę z tego, że zmieniasz elementy należące do języka komunikacji wizualnej. Każdy z nich odznacza się określonym znaczeniem. Masz zapewne nadzieję na stworzenie zdjęcia, które wywoła reakcję u odbiorców. Najpierw jednak musi ono zrobić wrażenie na tobie samym.
Technika
Jakie narzędzia cyfrowej ciemni mam do dyspozycji? Które z nich (suwaki, krzywe, zmiany miejscowe i ogólne) można wykorzystać do stworzenia obrazu wyglądającego dokładnie tak, jak chcę?
Musisz zdać sobie sprawę z faktu, że obróbka zdjęć ma być świadomym procesem opartym na introspekcji. Komputer nie jest magicznym remedium na wszystkie problemy. Nie da się za jego pomocą naprawić słabo zaplanowanych i nieprzemyślanych kadrów.
Pamiętaj. Procesu obróbki zdjęć nie określają sztywne reguły. To rzemiosło - cyfrowa fotografia - jest zbyt młode, aby mówić o twardych wytycznych. Liczy się przede wszystkim opracowanie takich metod pracy, które są najlepsze tylko dla ciebie. Oto, jak ja do tego podchodzę.
Sprecyzuj zamiary
Zaczynam od prób świadomego zrozumienia, co przykuło moją uwagę i zmusiło mnie do zrobienia zdjęcia. Powinieneś wiedzieć, o czym jest zdjęcie, co czujesz, patrząc na nie, co mają - według ciebie - czuć inni oglądający i gdzie chcesz skierować ich wzrok. Powinieneś to wiedzieć, zanim cokolwiek zmienisz na poziomie komputera. Piszę "powinieneś" w takim znaczeniu, że to właśnie powinieneś rozumieć przy naciskaniu spustu migawki. Skoro bowiem nie zdawałeś sobie z tego sprawy, to na jakiej podstawie zdecydowałeś o ogniskowej, przysłonie, czasie migawki? Cyfrowa ciemnia znajduje się dość daleko od początków pracy nad fotografią. Masz już przecież zdjęcie. Wymaga ono jedynie udoskonalenia. Teraz już nie pora na określanie zamiarów. Teraz musisz jedynie otworzyć plik RAW, zapisany zgodnie z twoim pomysłem, i podjąć decyzję, jak w najlepszy sposób podkreślić te zamiary, jak najlepiej przedstawić je widzom. Nie jest to łatwe. Często bowiem zapisujemy zdjęcia intuicyjnie i, w pewien sposób, nieświadomie. Zrozumienie własnych zamierzeń może więc być trudne, ale trzeba przejść ten etap, zanim będziesz w stanie pokazać zdjęcia innym.
Skoro mówimy o technice, warto podeprzeć się przykładem. Wykorzystam (co widać na następnej stronie) zdjęcie zrobione w Katmandu w 2009 roku. Znalazło się w mojej pierwszej książce, W kadrze, i jest jednym z moich ulubionych zdjęć. Mój wzrok przyciągnęło wtedy kilka rzeczy. I właśnie na nie chciałem zwrócić uwagę, gdy pracowałem nad ostateczną wersją. Po pierwsze: delikatność samej sytuacji, spojrzenie dziewczyny skierowane na płomienie świec. Po drugie: głębia kolorystyki, ciepłe żółcie odcinające się od ciemnego tła o niebieskawym zabarwieniu.
Pamiętaj, że omawiam prosty przykład. Nie zamierzam teraz pokazać całego swojego warsztatu, ale po prostu przedstawiam moje metody pracy. Przede wszystkim liczy się myślenie, a nie to, z ilu narzędzi skorzystasz przed zapisaniem końcowej wersji. Prawdę
Realizacja pomysłu podstawą metod pracy mówiąc, zwykle im jest ich mniej, tym lepiej. Wyzerowane zdjęcie znajduje się w górnym lewym rogu strony 39.
Minimalizuj wady
Na początku staram się poprawić najsłabsze elementy zdjęcia, wady mogące odciągać uwagę widzów od najistotniejszych elementów kadru. Usuwam plamki kurzu, prostuję pochylony horyzont itd. Zaczynam od tych niedoskonałości, żeby później spokojnie pracować nad kadrem, w którym nic mnie nie irytuje. Oczywiście, wielką zaletą pracy w programie Lightroom jest możliwość późniejszego cofnięcia lub osłabienia zmian; nie niszczą one bowiem nieodwracalnie struktury oryginału. Jeżeli już na samym początku konieczne wydaje się nieznaczne obcięcie zdjęcia, robię to. Wiem przecież, że potem mogę wrócić do pierwotnej kompozycji. Na tym etapie celem jest nie doskonalenie obrazu, ale pozbycie się wszelkich elementów, które mogą rozpraszać mnie podczas dalszej pracy - plamka kurzu na niebie będzie przyciągać mój wzrok i bez przerwy mnie denerwować. Warto więc pozbyć się jej na samym początku. Niewielu z nas w nerwach lub irytacji potrafi wznieść się na wyżyny kreatywności.
Oprócz szumu, który nigdy mnie zbytnio nie denerwuje, na tym zdjęciu nie ma wielu niedoskonałości. W tej fazie pomyślałem o takim skadrowaniu obrazu, żeby dziewczyna znalazła się po jego prawej stronie, a skośna linia jej spojrzenia na świece była lepiej widoczna. Pierwszy krok polegał więc na obcięciu prawej krawędzi kadru, co wprowadziło do zdjęcia równowagę (efekt widać na sąsiedniej stronie w górnym prawym rogu).
Maksymalizuj nastrój
Skoro już uświadomiłem sobie własne zamiary co do tego kadru i naprawiłem jego największe słabości, przyszła pora, by zabrać się do największych zmian. Moim zdaniem, zmiany dotyczące całej powierzchni kadru wpływają na nastrój zdjęcia, a zmiany jego pewnych niewielkich obszarów (którymi zajmuję się na końcu) wskazują przede wszystkim miejsca, na których w określonej kolejności zatrzyma się wzrok widza. Najpierw staram się poprawić nastrój kadru. Na tym etapie trzeba podjąć decyzję o temperaturze barwowej (na ile ciepłe lub chłodne jest całe zdjęcie), jasności (na ile jasna lub ciemna ma być fotografia) i o nasyceniu kolorów (czy mają być żywe i mocne, czy raczej pastelowe, a może wręcz obraz ma być czarno-biały). W przypadku tego zdjęcia zwiększyłem gęstość czerni, przesuwając suwak Blacks na pozycję 10. Dzięki temu tło stało się ciemniejsze, co zaakcentowałem dodatkowo, wprowadzając winietę (Amount: 100, Midpoint: 50). Na końcu przesunąłem suwak Brightness na +40, aby z powrotem wyeksponować ciepłą poświatę świec. Ustawiłem wartość Clarity na poziomie +30. Pozwoliło to lekko wzmocnić drobne detale obrazu (dolny lewy róg).
Przyciągnij oko
Przychodzi pora, by ze skali makro przejść do skali mikro. Na tym etapie zdjęcie ma nastrój dokładnie oddający moje zamierzenia. Przejście od ogółu do szczegółu pozwala rozpocząć - w moim mózgu - proces takiego doskonalenia kadru, aby maksymalnie zbliżył się on do wyobrażenia, które określiłem na pierwszym etapie. Teraz właśnie wprowadzam niewielkie zmiany, które przyciągają wzrok widza do istotnych części kadru i odciągają go od elementów o mniejszym znaczeniu wizualnym. Jeśli jest to portret, często rozjaśniam oczy lub przyciemniam brzegi kadru za pomocą narzędzia Adjustment Brush i zmian ekspozycji lub jasności. Jeśli chcę, aby wzrok widza podążył określoną ścieżką na zdjęciu krajobrazowym, robię podobnie. Dokładniej omówię to w następnym rozdziale, tutaj chciałbym jedynie podkreślić, że jasne pola przyciągają oko, a ciemne je odpychają. Duża saturacja przyciąga, mała odpycha. Duża ostrość przyciąga, nieostrość odpycha. Znajomość tych zasad i ich umiejętne stosowanie pozwala fotografowi wręcz sterować wzrokiem widzów. Wrócę do przykładu. Zrobiłem z tym zdjęciem dwie rzeczy. Po pierwsze, wprowadziłem filtr połówkowy, GraduatedFilter (Exposure: -1) od dołu (aby zmniejszyć jasność stołu i samych świec) oraz z lewej (aby przyciemnić tło tam, gdzie nie dotarła winieta). Potem rozjaśniłem nieco twarz dziewczyny przy użyciu narzędzia Adjustment Brush, by wprowadzić w kadr nieco życia (poprzednia strona, dolny prawy róg).
Przygotuj wersję ostateczną
Następnie określam wielkość zdjęcia i je wyostrzam. Zostawiam to na koniec, aby wprowadzić zmiany dokładnie pod kątem wymaganej postaci zdjęcia. Duże odbitki na niektórych nośnikach wymagają innego stopnia ostrzenia niż małe pliki do umieszczenia w Internecie. Ostrzenie pod kątem wymaganego efektu to temat szeroko omawiany w innych podręcznikach. Teraz jedynie podkreślę, że najlepiej zostawić to na koniec. Ja wyostrzam swoje zdjęcia w Photoshopie, pozwala on bowiem wprowadzać tę zmianę na osobnej warstwie. Dzięki temu, korzystając z maski, mogę zamalować te fragmenty kadru, które chciałbym wyostrzyć. Ostrość przyciąga wzrok widza. Nie chcę, żeby wszystkie części zdjęcia przyciągały oko oglądającego z tą samą siłą. W związku z tym staram się zmieniać ostrość [1] w Photoshopie, [2] selektywnie, [3] na końcu, [4] w zależności od końcowej postaci zdjęcia. Z tych powodów nie będę się zbytnio rozwodził nad tematem ostrzenia i ostrości. Jeśli mowa o tym etapie, trzeba jedynie zapamiętać, że: a) zanim zacznę, wiem, co chcę osiągnąć; wiem, jaki zdjęcie ma mieć nastrój i gdzie ma spojrzeć widz i b) nie zawsze jest to proste. Raczej chodzi o intuicyjny proces. Dla jednych łatwiejszy niż dla drugich. To, co opisałem, wygląda jak przesuwanie suwaków na z góry upatrzone pozycje. Ale tak nie jest. Szukam ustawień, które sprawią, że zdjęcie będzie wyglądało tak, jak chcę. Sprawdzam wiele możliwości. Kasuję je. Próbuję nowych rozwiązań. Zamiary i intencje - tak jak i efekt końcowy - są bardzo ważne. Ale trzeba również być przygotowanym na niespodzianki i działać z otwartym umysłem oraz dużym wyczuciem.
Ćwiczenie głosu
Dlaczego "głosu"? Użyłem słowa "głos", bo opisuje ono komunikację i ekspresję, a jednocześnie implikuje wrażenie niepowtarzalności, wyjątkowości. Pisarze określają tak swój własny styl pisania. I w tym kontekście słowo to pasuje doskonale również do tej książki. Bo przecież pisanie - pod żadnym względem - nie jest ekspresją głosu mocniejszą niż fotografia. Fotografia opiera się na języku symboli wizualnych zamiast na wykorzystaniu słów - głos jest tutaj jak najbardziej na miejscu. Potraktujmy więc go metaforycznie: jako sposób wyrażenia swojej wizji, realizacji własnego pomysłu. Jako coś, co pozwala zamienić niewidoczne w rzecz widzialną. Głos jest mostem łączącym nasz umysł z rzeczywistością. To coś więcej niż zestaw narzędzi. To umiejętność ich zastosowania.
Potęga rzemiosła
Niestety, nauki prawdziwego warsztatu nie da się niczym zastąpić. Trzeba zapłacić swoje czesne. Możesz próbować, bawić się, eksperymentować. Przynosi to wiele korzyści. To ważne, a nawet potrzebne. Ale żadne eksperymenty nie pozwolą ci osiągnąć prawdziwych umiejętności. Te zyskasz, jedynie gdy będziesz ćwiczył. Ćwiczył na poważnie. Nie chcę, by to zabrzmiało obrazoburczo, ale trening nie czyni mistrza. Trening jedynie utrwala stan wyjściowy. Trening to przecież powtarzanie. Jeśli będziesz stale powtarzać te same błędy, zostaniesz mistrzem w robieniu błędów. Oczywiście przy okazji możesz się nauczyć kilku przydatnych rzeczy. Niektórzy przeżyją olśnienie i zostaną mistrzami. Ale dla większości z nas powtarzanie jest metodą opanowania czegoś na słabym poziomie. Jeżeli celem ma być perfekcja - nie jestem do końca pewien, czy rzeczywiście powinna - można do niej dążyć jedynie poprzez perfekcyjny trening.
Jaka jest rola powyższych słów w świecie sztuki, w którym wszystko jest - ze swej natury - bardzo subiektywne? Kim ja jestem, żeby mówić, co jest dobre, a co złe? Właśnie. Może powinno się wyjść poza podział na dobre i złe metody pracy. Wielu z nas takie podejście tylko irytuje i zmusza do buntu. Spójrzmy więc z innej strony: liczy się wyłącznie rzemiosło. Wiedza, umiejętności i doświadczenie zgromadzone przez innych, które stanowią punkt wyjścia dla naszych działań. To dzięki błędom innych my możemy iść do przodu bez przeszkód. Gdy opanujemy zasady opracowane wcześniej, możemy pozwolić sobie na łamanie niektórych z nich. Stojąc na ramionach przeszłych pokoleń fotografów, możemy patrzeć w przyszłość.
To, co piszę, stanowi jedynie sugestie i wskazówki. W książce tej nie ma ani jednej "zasady", której nie można złamać. Ba! - łam je, ćwicz, eksploruj, próbuj, szukaj własnej drogi poza konwencjami. Ale nie ignoruj zasad. Ucz się na nich. Pozwól, by cię doprowadziły do nowych odkryć. Artyści zawsze byli wyzwoleni. Niewielu z nich jednak uznawało anarchię. Zwłaszcza wobec własnej sztuki.
Niech twoje czernie będą czarne
Kiedy zacząłem robić zdjęcia w ciemni, mój nauczyciel dał mi wciąż aktualną radę: "Niech twoje czernie będą czarne, a biele białe". Proste, prawda? A jednak te słowa otworzyły mi oczy. Zdjęcia, które bez wytchnienia robiłem, nagle zaczęły wyglądać inaczej. Płasko. Szaro. Bez życia. To było dla mnie ważne odkrycie. Dzięki tej radzie zauważyłem przepaść dzielącą moje pomysły i ich realizacje. Moim celem nie było przecież robienie płaskich obrazów bez kontrastu. Nie to zamierzałem wyrażać swoimi zdjęciami. Moje odbitki zaczęły się poprawiać. Zaraz potem dostrzegłem niedoskonałości negatywów, których nie umiałem poprawnie naświetlać. I to też postanowiłem zmienić. Czytałem o systemie strefowym Ansela Adamsa i nauczyłem się korzystać ze wskazań światłomierza w świadomy sposób, a nie bezrefleksyjnie ustawiać parametry ekspozycji. Nie chodziło o drobne zmiany. Skok jakości zdjęć był olbrzymi. Te dni dawno już minęły, ale ciągle pamiętam, czego się wtedy nauczyłem. Punkt wyjściowy się nie zmienia. Czernie powinny być czarne, a biele - białe. Rzemiosło ma znaczenie.
Zacznę więc w miejscu, w którym ja sam zacząłem się naprawdę uczyć. Co zrobić, żeby czernie były czarne, a biele białe? Szczegółowe lekcje zajmują większą część tej książki. Tu chcę jedynie dotknąć najważniejszej kwestii. Z praktycznego punktu widzenia stosowanie się do starej rady mojego nauczyciela oznacza konieczność zwracania uwagi na histogram - tak na etapie fotografowania, jak i podczas obróbki zdjęć. Zmienia to kontrast, balans bieli, w efekcie zaś nastrój całego zdjęcia. Chcesz, żeby zdjęcie wyglądało szaro? Damy radę. Chcesz, żeby było jasne, wręcz rozedrgane? I na to coś poradzimy.
Histogramy
Niektórym histogram wydaje się niezastąpiony. Inni uważają, że jest zupełnie nieprzydatny, bo trudno go zrozumieć. Zamiast skreślać go zupełnie, warto jednak spróbować go pojąć. Postaram się przekonać wszystkich niedowiarków, że histogram może być najlepszym przyjacielem fotografa.
Histogram - w aparacie fotograficznym i w oknie Lightrooma - to po prostu wykres. Jest wizualnym przedstawieniem tonacji sceny, którą zapisałeś w postaci cyfrowego pliku. Lewa strona histogramu odpowiada za najciemniejsze fragmenty obrazu, a prawa za najjaśniejsze. Nie możesz tego zapamiętać? Pomyśl: "czarno-białe": czarne jest najpierw - od lewej, białe jest później - od prawej. Gdy popatrzysz na pokazany obok histogram, zobaczysz góry i doliny. Na razie się nimi nie przejmuj. W chwili zapisu zdjęcia nie da się nic z nimi zrobić. Jeden ze szczytów dominuje nad całym wykresem? Jego sprawa. Ty musisz się uspokoić. Każdy histogram (na naszym przykładzie to histogram skali szarości) może powiedzieć jedynie: "W czerni i bieli tak właśnie wygląda ta scena". W środku wykresu, w zakresie średniej szarości, jest olbrzymi szczyt? I co z tego? Fotografujesz taką scenę, a nie inną. Z pewnością widzisz sporo jej istotnych elementów, które są szare. Poza studiem nic z tym nie zrobisz. Szczyt reprezentujący jedną, określoną wartość tonalną lub grupę podobnych odcieni oznacza, że w danej scenie występuje wiele elementów o tym odcieniu. Doliny są mniej istotne. Naprawdę ważne jest to, gdzie na linii wykresu - od lewej do prawej - znajdują się owe szczyty i doliny. Możesz to kontrolować. Musisz to kontrolować. Napiszę, jak to robić.
Jeśli chcesz poddać swoje zdjęcie cyfrowej obróbce, najlepiej wyjść od negatywu zawierającego maksymalną liczbę informacji. Aby się o tym przekonać, dokładnie przyjrzyj się negatywowi. A jedynym sposobem na oszacowanie liczby cyfrowych informacji jest właśnie ocena histogramu. Patrząc na histogram, większość z nas zakłada, że informacje - czyste dane - są równomiernie rozmieszczone na całej osi poziomej wykresu. Że jego lewa część przedstawia 50% danych, a prawa - pozostałe 50%. Taki podział wygląda rozsądnie, prawda? Niestety nie; matematyka jest bezlitosna. Choć nie do końca to rozumiem, okazuje się, że na "jasnej", prawej części histogramu odwzorowanych jest znacznie więcej informacji niż na jego lewej stronie. Jeżeli twoja matryca odróżnia 4000 poziomów danych, 3500 z nich reprezentuje prawa strona histogramu, a jedynie 500 jego lewa strona. A to już duża różnica.
Podzieliłem przykładowy histogram na równe ćwierci i na chwilę wyciągnąłem z niego wszystkie dane (u góry po lewej). Można powiedzieć, że koszyk jest pusty. Ale to nie jest zwykły koszyk. Wracając do danych - część D może objąć do 80% wszystkich danych zapisanego zdjęcia. Część C pomieści około 10%. Część B to około 7%. Część A odpowiada za pokazanie 3% danych. To oczywiście uproszczenie, ale staram się raczej przekazać, co następuje: jeśli twój histogram wygląda jak ten w środku, okradasz się z 90% możliwych do otrzymania danych. Cyfrowy negatyw będzie jak niedoświetlony i niedowołany film. Trudno będzie z niego otrzymać satysfakcjonującą odbitkę - dużo trudniej niż z pliku, którego histogram widać po prawej stronie. Dlaczego? Bo łatwo dostrzec, jak wiele danych zawiera prawa jego połowa.
Te przykładowe histogramy przedstawiają niedoświetlenie o jedną przysłonę, czyli na matrycę pada o połowę mniej światła. To zaś przekłada się na stratę olbrzymiej liczby informacji, które mogłyby wpływać na estetykę zdjęcia. Nie piszę tego w celu zadziwienia miłośników matematyki. Troszczę się o swoje pliki, bo ich jakość wpływa na możliwości zmian obrazu w cyfrowej ciemni. Im więcej informacji zawiera cyfrowy negatyw, tym większe szanse, że stworzę z niego wspaniałą odbitkę, która dokładnie odda moje zamiary. Szum i posteryzacja zwykle nie stanowią istoty moich pomysłów. Dlatego też zawsze staram się mieć jak najwięcej danych w chwili rozpoczęcia obróbki zdjęć.
Jak to się przekłada na proces faktycznego fotografowania i obróbki? O histogramie przeczytasz więcej w następnym rozdziale, poświęconym modułowi Develop. Trzeba jednak wiedzieć, że odgrywa on zasadniczą rolę w ocenie ekspozycji podczas fotografowania. Warto pamiętać, że histogram powstaje na podstawie pliku JPEG. Nie jest więc w 100% dokładny. Jeśli wydaje się, że przypadkowo przepaliłeś światła,
prawdopodobnie tego nie zrobiłeś. To samo jest z cieniami. Nie można jednak zupełnie stracić czujności.
Najważniejsza zasada (od której są oczywiście wyjątki) brzmi: Naświetlaj na prawą część histogramu. Nie oceniam zrobionych zdjęć za pomocą funkcji ich podglądu na monitorze LCD aparatu. Wykorzystuję do tego histogram. Chcę zapisać jak najwięcej danych. A najwięcej danych mieści się na prawej części histogramu. Zwiększam więc ekspozycję tak, by jak największa część wykresu znalazła się po prawej stronie. Takie zdjęcia oglądane na monitorze tuż po ich zapisaniu wyglądają zbyt jasno. Dużo jaśniej niż po wywołaniu ich w Lightroomie. Na tym etapie pracy staram się zapisać jak najwięcej danych. Nie chodzi mi teraz o dobre zdjęcie. Tym zajmę się później.
Powyższa zasada nie dotyczy dwóch częstych sytuacji. Jeśli w kadrze widać słońce lub inne wyjątkowo mocne światła, histogram przesuwa się w prawo. Wtedy ufam raczej migającym jasnym polom na monitorze, sygnalizującym obszary prześwietlone poza wszelkie granice. Gdy obejmują one jedynie słońce lub obszary, na których nie chcę szczegółów - jest w porządku. Drugim wyjątkiem są sceny o bardzo dużej rozpiętości tonalnej. Jeśli cienie są wyjątkowo ciemne, a światła wyjątkowo jasne - matryca nie jest w stanie ich szczegółowo zapisać podczas jednej ekspozycji. Wtedy muszę wybrać, która część danych jest dla mnie ważniejsza. Załóżmy, że wolę mieć dobre światła i godzę się na poświęcenie cieni. Staram się więc utrzymać jak najwięcej średnich tonów w prawej części histogramu. Właśnie te szarości stanowią bowiem najczęściej zrąb najistotniejszych części kadru. A taki sposób zapisu daje jeszcze możliwości jakichkolwiek ruchów podczas obróbki. Uważaj na migotanie świadczące o prześwietleniu. Jeżeli tracisz za dużo, zmniejsz ekspozycję. W takich sytuacjach warto też pomyśleć o wielokrotnej ekspozycji lub doświetleniu planu lampą błyskową.
Nie bój się histogramu. To prosta sprawa. Spróbuj następującego ćwiczenia. Weź do ręki aparat i zrób - zgodnie ze wskazaniami światłomierza - zdjęcie płasko oświetlonej sceny o przeciętnej jasności. Widzisz, że jej większa część mieści się dokładnie w środku histogramu? Teraz prześwietl zdjęcie tej samej sceny o dwie przysłony. Widzisz, jak cały wykres przesunął się w prawo? Teraz zrób takie samo zdjęcie niedoświetlone o dwie przysłony. Zobaczysz, że wykres przesuwa się w lewą stronę. Zastanów się, która ekspozycja da najlepszy plik RAW. Ta, która pozwala zapisać najwięcej informacji, prawda? Spróbuj zapisać plik tak, aby przesunąć cały wykres jak najdalej w prawo. Ale uważaj. Jeśli przesuniesz go za daleko - zaczniesz tracić dane.
Lamayuru po żniwach
Nie widać tego na wyzerowanym pliku RAW, ale zdjęcie to powstało w dniu bardziej niebieskim od innych. Zrobiłem je w Lamayuru, małej wiosce w Ladakh, górzystej krainie Indii. Na dużej wysokości. Były żniwa. Do dziś mam kilka wspomnień z tamtego dnia. Najwyraźniejsze dotyczy mocnego błękitu nieba, złotego koloru zbóż i wszechobecnego pyłu. To właśnie chciałem pokazać na zdjęciu, kiedy naciskałem spust migawki.
Z wyzerowanymi plikami RAW jest taki problem, że zupełnie nie oddają pożądanego nastroju. Na przykład ten. Słońce wcale nie wyglądało wtedy jak jasne koło. Musiałem więc skupić się na jakości światła, nie tylko na samym słońcu. Trzeba było też podnieść kontrast i ukazać błękit nieba. Praca nad tym zdjęciem powinna też zaakcentować obecność kurzu w powietrzu.
Pierwszy krok obróbki stanowiła eliminacja niepożądanych plamek kurzu. Było go pełno wszędzie, ale niektóre punkty stały się zbyt widoczne. Wziąłem więc do ręki piórko tabletu, aktywowałem narzędzie Spot Removal, wybrałem ustawienie Heal i pędzel o średnicy troszkę większej niż plamki, po czym sukcesywnie usunąłem wszystkie zbędne punkty. Robiłem to metodycznie, oglądając zdjęcie w skali 1:1 (A). Zacząłem od nieba, potem zająłem się dołem zdjęcia. Naciśnięciem i przytrzymaniem klawisza spacji zamieniałem narzędzie w kursor dłoni i dowolnie przesuwałem zdjęcie. Po puszczeniu spacji Spot Removal włącza się automatycznie.
Nadszedł czas na zajęcie się nastrojem. Zacząłem od suwaka Blacks. Histogram tego kadru pokazał wyraźnie, że czernie nie są czarne. Co więcej, w takiej bardzo kontrastowej scenie czernie z pewnością kryły wiele detali. Przesunąłem więc Blacks na 15.
Następnie przesunąłem suwak Exposure. Może się to wydać sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem - przecież histogram wyraźnie pokazywał, że światła obrazu i tak są już przepalone. To prawda. Ale które? Wystarczyło nacisnąć klawisz J, aby się przekonać - obszary bez szczegółów zostały podświetlone. W tym przypadku było to tylko słońce. A przecież nie wydaje się sensowne ratowanie szczegółów na powierzchni słońca. Przesunąłem więc suwak aż do momentu utraty detali, na których mi naprawdę zależało. W tym przypadku suwak Exposure znalazł się w pozycji +1.15, gdy zaczęły znikać detale odbić światła od sieczki. Chciałem, aby ta fotografia oddawała nastrój jesiennego oświetlenia niskim, chłodnym słońcem - zamierzałem więc pójść jeszcze dalej (B).
Nadal pracowałem w panelu Basic. Następne poprawki wprowadzałem narzędziami Fill Light, Recovery i Brightness. Ostrzegam: na początku nie wygląda to zbyt dobrze. Najpierw trzeba było doprowadzić tony średnie i sieczkę do miejsca, w którym można je obrabiać. Przesunąłem Recovery na 25, Fill Light do 25, a Brightness do +20 (C). Mówiłem, że będzie źle wyglądało. Ale za chwilę to naprawię.
Teraz przejdź do panelu Tone Curve i zmień wykres w ładną literę S. Ja wprowadziłem następujące wartości: Highlights: +60, Lights: +10, Darks: -20 i Shadows: -60. Ustawienia te pozwolą uzyskać właściwy kontrast obrazu (D). Zdjęcie zyskało teraz odpowiednie światło. Wydaje się, że opływa ono głowę rolnika. Jak zwykle podążałem za swoimi odczuciami. Wiedziałem, że chcę mieć ciemniejsze cienie i ładne, przyjemne światła oraz dużo kontrastu. Aby go jeszcze podnieść, wystarczy zmienić wykres na bardziej stromy. Zrobiłem to. Przesuwałem krzywą, aż obraz zaczął wyglądać dobrze. Pokażę, jak doszedłem - metodą prób i błędów - do prawidłowego efektu. Jeżeli teraz pracujesz z moim plikiem DNG, możesz zrobić to samo. Nie działaj zgodnie z moimi wytycznymi. Podążaj za swoim wzrokiem.
Niebo ciągle nie było niebieskie. Poradziłem sobie z tym za pomocą winiety. Mógłbym, co prawda, wykorzystać GraduatedFilter, ale okrągły kształt winiety dokładniej oddaje wygląd nieba wokół słońca. Pamiętaj, ludzie patrzący na zdjęcia mogą sobie tego nawet do końca nie uświadamiać, ale jeżeli coś wygląda po prostu "nie tak", nie poczują żadnych emocji przy danym kadrze. W tym przypadku - winieta była dla mnie lepsza.
Oto jak ją zrobiłem. Pomyślałem sobie, że akurat teraz warto byłoby mieć większą kontrolę nad jej wyglądem. Otworzyłem więc panel Effects i wykorzystałem narzędzie Post-Crop Vignetting. Przeleciałem wiele ustawień (wliczając w to przełączanie stylu z Highlight Priority na Color Priority). W końcu wybrałem następujące parametry: Amount: -32, Midpoint: 26, Roundness: +7 Feather: 51, Highlights: 0 (E). Nie chodzi o konkretne ustawienia. Ważne, żebyś potrafił swobodnie korzystać z tych wszystkich możliwości. Będziesz wtedy umiał otrzymać pożądany wygląd zdjęć. Spoglądaj na małą ikonę zdjęcia w oknie panelu Navigator - choć i tak niczego nie zniszczysz bezpowrotnie.
Na koniec zostawiłem kilka drobnych zmian.
Chciałem trochę zwiększyć nasycenie kolorów. Przesunąłem więc suwak Vibrance do pozycji +15. Pomyślałem też, aby zaakcentować fakturę sieczki widoczną na tym zdjęciu. Zazwyczaj robię to suwakiem Clarity, ale w tym przypadku straciłem tylko wspaniałą poświatę wokół twarzy. Co więc począć?
Na tym zdjęciu wszystkie szczegóły warte pokazania są po prawej stronie kadru. Mógłbym je zaakcentować narzędziem Adjustment Brush połączonym z ustawieniem Clarity: +100. Ale jest szybsza metoda. Wykorzystałem Graduated Filter połączony z Clarity: +100. Rozciągnąłem gradient w poprzek zdjęcia, aż sieczka wokół wideł zaczęła wyglądać odpowiednio (F).
Już wcześniej powiedziałem, że zawsze trzeba pamiętać o równowadze zysków i strat. Coś za coś. Zysk w jednym aspekcie wiąże się z utratą czegoś innego. Tutaj przeciągnąłem histogram dość mocno na prawo. Przewidując to, powinienem był naświetlić zdjęcie o jedną przysłonę mocniej. Ale tego nie zrobiłem. I stąd wziął się szum - najlepiej widoczny na niebie, w górnym prawym rogu kadru.
Aby go zminimalizować, powiększ obraz do skali 1:1, a następnie spójrz na niebo w tej części klatki. Otwórz panel Detail(Szczegół) i przesuń suwak Color (Kolor) w prawo. Ja zatrzymałem się na pozycji 40. A podczas przesuwania suwaka Color Detail (Szczegóły koloru) w prawo i w lewo doszedłem do wniosku, że najlepszy efekt wywarło ustawienie 50.
Gotowe zdjęcie trzeba było jeszcze wyostrzyć i wydrukować.
David duChemin
Pracując nad kadrem. W cyfrowej ciemni
Cena: 59,90zł
Dostępność towaru: dostępny
Ilość stron: 272
Format: 20x23,2
Oprawa: miękka