Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Gdy podczas regularnego przeglądania stron o tematyce fotograficznej natrafiłem na artykuł o konkursie, w którym nagrodą była możliwość przetestowania nowego Panasonica Lumix G2, pomyślałem sobie: "Tak, temu chętnie przyjrzę się z bliska". Wypełniłem formularz i z niecierpliwością oczekiwałem na wyniki. Gdy na liście zwycięzców znalazłem swoje nazwisko ucieszyłem się niezmiernie. W końcu będę miał okazję własnoręcznie pobawić się najnowszym przedstawicielem Mikro 4/3 od Panasonica. Moja radość była tym większa, że z tą firmą mam już dość dużo wspólnego.
Moim pierwszym aparatem był kupiony w 2005 roku Panasonic FZ20 - duży, zaawansowany kompakt z jasną optyką. Po niedługim czasie wymieniłem go jednak na model trochę bardziej poręczny, mianowicie Panasonic FZ5. To co mi się w nim bardzo podobało to duży zoom, niezłej jakości optyka (ach, ta Leica) oraz niewielki rozmiar i waga. Od niedawna mam również okazję fotografować Lumiksem LX3, więc wydawało mi się, że naturalnym, kolejnym krokiem będzie sprawdzenie czegoś z wyższej półki.
Pierwsze wrażenie
Kurier dostarczył mi aparat do domu przed południem, więc z otwarciem paczki musiałem jeszcze poczekać. Po powrocie z pracy zaczęło się rozpakowywanie. Body, obiektyw, bateria, kable i pasek, mikrofon. I tu pierwsze zaskoczenie. Body Lumiksa G2 waży niewiele więcej niż mój FZ5. Jest przy tym odrobinę większe i dużo lepiej wyprofilowane, więc bardzo dobrze leży w dłoni. Tworzywo z którego wykonany jest korpus sprawia pozytywne wrażenie, nie jest tandetne i nie brudzi się tak szybko. Obiektyw, który otrzymałem w komplecie to duży, 14-140mm zoom. I o ile body można nazwać poręcznym i lekkim, o tyle obiektyw waży sporo. Jakość wykonania jednak stoi na wysokim poziomie, pierścienie chodzą z wyczuwalnym, ale dobrze dobranym oporem.
Ogólnie, całość po podłączeniu obiektywu trochę bardziej przypomina lekkie lustrzanki, niż kompakty. Z innym obiektywem jednak wrażenie to byłoby zupełnie inne.
Jeśli chodzi o obsługę, to byłem już zaznajomiony z rozkładem menu i przycisków z niższych modeli Panasonica, więc po kilku chwilach odnalazłem wszystkie potrzebne mi opcje. To, czego brakowało mi najbardziej w poprzednich aparatach było dostępne albo pod pokrętłem (tryb fotografowania, focusu, zmiana czasu lub przesłony) przyciskami (czułość, balans bieli) lub z poziomu menu podręcznego Q-Menu (praktycznie wszystko). Obsługa jest na tyle intuicyjna i wygodna, że już po paru chwilach palce same trafiają na odpowienie miejsca. W porównaniu z nieustannym przeglądaniem menu kompaktów to bardzo duże ułatwienie. Jak by tego było mało, G2 posiada dotykowy (i odchylany) ekran LCD. Dzięki temu każdy znajdzie idealny dla siebie sposób obsługi. A jeśli dla kogoś to za dużo opcji, zawsze jest przycisk iAuto (działa jak sławne "serduszko" z kompaktów, aparat sam dobiera wtedy parametry ekspozycji).
Aparat w akcji
Jak Panasonikiem G2 robi się zdjęcia? Bardzo naturalnie i z dużą przyjemnością. Do wyboru mamy mnóstwo predefiniowanych trybów tematycznych, priorytet przesłony, migawki, tryb manualny oraz... możliwość zapisania swoich własnych ustawień pod trybem Custom. Parametry ekspozycji kontrolujemy za pomocą pokrętła z tyłu aparatu, wspomnianego wcześniej Q-menu lub przycisków (można też za pomocą ekranu dotykowego, ale nie była to moja ulubiona metoda). Kontrolki rozmieszczone są przemyślanie, można spokojnie zmieniać parametry nie odrywając oka od wizjera. Zarówno on, jak i zewnętrzny ekran są bardzo wysokiej rozdzielczości, więc bez problemów widać co fotografujemy. Tu warto wspomnieć o jednym udogodnieniu. Dzięki temu, że wyświetlacz jest dotykowy, możemy wskazać palcem na ekranie miejsce, w którym chcemy by aparat złapał ostrość!
Również czas, w którym aparat ostrzy, jest krótszy niż w przypadku kompaktów. Bardzo użyteczną opcją (i kolejną, której mi brakowało do tej pory) jest ustawienie maksymalnego ISO dla trybu Auto. Możemy wybrać naszą górną granicę, a aparat sam dobierze czułość, nie przekraczając jednak naszego maksimum.
Pierwsze kilka dni testów spędziłem w Krakowie, robiąc zdjęcia turystom, zabytkom i przechodniom. Po włączeniu G2 jest gotowy do pracy błyskawicznie. Dzięki temu nie przegapimy zdjęcia, bo aparat wysuwał obiektyw, czyścił bufor lub był zajęty czymś innym. To w połączeniu z szybkim autofocusem oraz niewielkim rozmiarem i wagą sprawia, że nowy Panasonic jest idealnym kandydatem do takiej fotografii.
Jakość obrazu jest bardzo dobra. Zdjęcia są ostre, odpowiednio nasycone kolorami i z ładnymi przejściami tonalnymi. Zachowanie przy wysokim ISO jest bardzo dobre, przy 800 nie widać większych zmian, 1600 jest nadal użyteczne. Wyżej już widać szumy, ale w sytuacjach awaryjnych mogą się przydać. Co ciekawe, odkąd zobaczyłem co potrafi matryca w Panasonicu GF1 byłem zachwycony tym, jak szczegółowe może być zdjęcie przy stu-procentowym powiększeniu (mając do czynienia do tej pory tylko z kompaktami). G2 wytwarza wysokiej jakości zdjęcia i moim zdaniem może śmiało konkurować z lustrzankami. Aż chce się nim fotografować.
Akurat tak wyszło, że okres testowania przeze mnie aparatu zahaczył o mój urlop w Bieszczadach. Niestety miałem tylko jeden dzień, nim kurier odebrał mi Panasonica (a prawda jest taka, że nie chciałem oddawać). Zdążyłem jednak zrobić kilka bardziej wakacyjnych zdjęć. W tej roli aparat również spisał się dobrze, zawieszony na szyi, w każdej chwili gotowy do zrobienia zdjęcia. Bardzo dobry wybór na wakacje.
Kinematografia
Panasonic G2 kręci również filmy. I to w HD. Radzi sobie przy tym całkiem nieźle, a dzięki wymiennej optyce i dużej głębi ostrości możliwe jest uzyskanie wręcz kinowych ujęć. Niestety, z braku czasu nie miałem okazji przetestować bliżej dołączonego zewnętrznego mikrofonu, ale kilka krótkich klipów w czasie deszczu utwierdziło mnie w przekonaniu, że dla kogoś kto chciałby dużo filmować taki dodatek to dobrze wydane pieniądze.
Zakończenie
Jest mi niezmiernie miło, że mogłem przetestować nową propozycję Mikro 4/3 od Panasonica. Aparat jest wykonany świetnie, jest wygodny, poręczny. Zdjęcia są naprawdę bardzo dobrej jakości, no i wreszcie można osiągnąć większą głębię ostrości niż w kompaktach. Jeśli ktoś zastanawia się jeszcze czy warto, powiem: warto! Dla osób szukających aparatu mniejszego i lżejszego niż lustrzanki, a zarazem liczących się z jakością G2 jest bardzo dobrą alternatywą. Bardzo polecam każdemu, kto chciałby coś więcej od swojego aparatu.
Plusy:
+ bardzo dobra jakość zdjęć
+ lekki i poręczny (chociaż to jest częściowo uzależnione od obiektywu)
+ wygodna obsługa i dobre rozmieszczenie kontrolek
+ szybki, w zdecydowanej większości przypadków celny autofocus
+ krótki czas od włączenia do gotowości
Minusy:
- dotykowy ekran sporadycznie ma problemy z poprawnym wyczuciem dotyku (przy przeglądaniu zdjęć)
- z dołączonym obiektywem (14-140) jest jednak ciężki
- czasem mylący się autofocus
Autor dziękuje Karolinie i Krzyśkowi za transport w pewien późny bieszczadzki wieczór.
Tekst i zdjęcia: Michał Deluga