Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
Moja przygoda z fotografią cyfrową rozpoczęła się kilka lat temu, kiedy kupiłem Canona A70. Pamiętam, że w jednym z media-marketów zapłaciłem za niego (z kartą pamięci 128 MB) ponad 2000 zł. W momencie, w którym uległ on uszkodzeniu odkupiłem od znajomego pierwszą lustrzankę cyfrową - Nikona D40. Nie mając wiedzy na temat świata lustrzanek, nieświadomie wszedłem w system Nikona. Pewnie wielu popełnia taki sam błąd, nieświadomie kupuje body i obiektyw danego producenta i jest już skazana na ten system. Potem był Nikon D70 - starsza konstrukcja, ale miała "śrubokręt", przyciski do obsługi niektórych funkcji na obudowie, a także dwa pokrętła sterujące. Czyli coś co może odstraszyć początkującego użytkownika, a co znacznie przyspiesza obsługę aparatu. Kolejnym był model D80. Cenię sobie w tym aparacie prędkość działania, ergonomię, jakość zdjęć. Czasami denerwuje mnie ilość sprzętu, który z sobą zabieram. D80, trzy obiektywy, statyw, lampa. Duża torba, to nie zestaw na imieniny Cioci. Zastanawiałem się, czy można to czymś zastąpić. Szukam od pewnego czasu aparatu który dał by mi taką jakość zdjęć, szybkość działania, a także taki AF jak w lustrzance. Kiedy jakiś czas temu pojawił się pierwszy "bezlusterkowiec" pomyślałem sobie - "kolejny marketingowy cud". Ale obserwowałem rynek z zaciekawieniem. Aparat z dużą matrycą, bez lustra, z wymiennymi obiektywami. Czy to może mieć sens, czy to może działać? Ucieszyłem się bardzo, kiedy okazało się, że dzięki portalowi fotopolis.pl będę miał możliwość przetestować Panasonica Lumix DMC-G2.
Kurier dostarczył mi aparat do pracy. Niestety, nie mogłem jeszcze się nacieszyć nową zabawką. Odliczałem z niecierpliwością czas, w którym będę mógł otworzyć pudełko i obcować z nową zabawką. Jestem fanem gadżetów i najnowszych rozwiązań technologicznych, a to podgrzewało tylko atmosferę, ponieważ z tego co czytałem Panasonic w tym modelu zastosował dotykowy ekran, dzięki któremu można było zmienić wiele parametrów ekspozycji. Jakiś rok temu dyskutowałem na jednym z for o tym, że fajnie by było gdyby parametry ekspozycji można by zmieniać za pomocą ekrany dotykowego. Nikt nie brał tego pomysłu na poważnie. Wyobraźcie sobie - konferencja prasowa jakiegoś VIPa, a tu setka fotoreporterów coś tam klika na ekranach swoich aparatów. Wówczas futurologia, dziś chleb powszedni (jeszcze brakuje modułu WiFi i GSM).
Pierwsze cięcie nożykiem, jest, trzymam body G2 w rękach. Pudełko otwarte, a w nim: body, obiektyw, zewnętrzny mikrofon, kable, ładowarka. G2 jest nie za mały i nie za duży. Jestem fanem nowych technologii, miniaturyzacji, ale do pewnej granicy. Aparat fotograficzny, żeby był funkcjonalny, musi mieć odpowiednią wielkość i musi dobrze leżeć w dłoni. Nie może być ani za mały, ani za duży. Body G2 jest takie akurat. Wykonane z dobrego materiału, wydaje się być jedną bryłą. Nic nie trzeszczy, nic nie lata. Bardzo dobrze wyprofilowany grip. Pierwszy kontakt bardzo dobry. Centralne miejsce z tyłu aparatu zajmuje wyświetlacz który jest bardzo dobrej jakości. Wyświetlacz można z obudowy wyciągnąć i obrócić go w pożądanym kierunku. W aparacie zainstalowano czujnik zbliżeniowy. Zbliżając oko do wizjera ekran wygasza się. Czasami czujnik ten sprawia kłopot ponieważ ruch dłoni przy okularze powoduje wyłączenie ekranu. Na górze obudowy tzw. gorąca stopka do podłączenia zewnętrznej lampy błyskowej lub mikrofonu zewnętrznego. Korzystając z okazji zważyłem Panasonica G2 z obiektywem 14-140 na wadze elektronicznej - waga 900 g.
Osoba, która nie miała nigdy tak zaawansowanego aparatu fotograficznego może poczuć się w pierwszym momencie zagubiona - dwa koła sterownicze, trzy dźwignie, pokrętło, no i jeszcze przyciski przy wyświetlaczu. W fotografii jest jedna zasada: od przybytku głowa nie boli, dlatego należy podziękować inżynierom z firmy Panasonic za taką ilość przycisków sterujących. Wszystkie elementy sterujący są rozmieszczone w taki sposób, że nie ma najmniejszych problemów z dostępem do nich. Wszystko jest bardzo dobrze rozmieszczone na body. To nie boli, to się przydaje i znacznie przyśpiesza pracę. Co możemy zmieć za pomocą kół i przycisków na obudowie:
Oprócz tego, że te parametry możemy zmieniać przez kombinację odpowiednich ustawień dźwigni i kół to możemy ustawić je za pomocą przycisków na ekranie. Na obudowie znajduje się przycisk Q.Menu, który uaktywnia na wyświetlaczu zmianę parametrów - np. ISO, przysłonę czy pomiar światła. Wszystko praktycznie można zmienić używając Q.Menu i czterech przycisków kierunkowych.
Jeśli osoba początkująca się zgubiła i stwierdziła, że to aparat nie dla niej, informuję, że na obudowie jest jeszcze magiczny przycisk iA. Po naciśnięciu go (podświetla się na kolor niebieski) aparat sam decyduje jakich parametrów użyć do wykonania zdjęcia. Naciśnij przycisk migawki i zapomnij. Co nam daje takie bogactwo przycisków i ustawień? Daje nam szybkość pracy i wygodę użytkowania. Nie boję się użyć stwierdzenia, że nie widzę różnicy w jakości i szybkości pracy pomiędzy moim D80 a G2. Ale to co wyróżnia ten aparat to ekran dotykowy.
Pierwszy raz zetknąłem się z ekranem dotykowym w telefonie SE P900. Od tego czasu nie używam innych telefonów, ponieważ ekran dotykowy skraca czas obsługi. Coś, co mnie urzekło w tym aparacie, to ekran dotykowy, który pozwolił na skrócenie czasu obsługi, a także skrócił czas potrzebny na wykonanie zdjęcia. Ekran jest ruchomy, można go obrócić w dowolnym kierunku. Takie rozwiązanie bardzo ułatwia kadrowanie. Co można zrobić poprzez zastosowanie ekranu dotykowego:
Reasumując. Pierwszy raz spotkałem się z aparatem, który umożliwiałby sterowanie na trzech płaszczyznach:
Jak kto lubi. Można w sposób tradycyjny, można na ekranie z pomocą przycisków (lewo, prawo, góra, dół), można w pełni za pomocą ekranu dotykowego. Myślę, że żadna lustrzanka nie daje tyle możliwości ustawień.
No dobrze. Aparat jest w pełni funkcjonalny, ma kilka możliwości ustawień parametrów pracy, a jak spisuje się w praktyce? Aparat włączamy dźwignią ON/OFF, która znajduje się przy głównym kole nastaw trybów pracy. G2 jest gotowy do pracy po około 1/2 sekundy od momentu włączenia. Praktycznie od razu można robić zdjęcia (brak różnicy w stosunku do mojego D80). Tak jak pisałem, parametry ekspozycji można zmieniać w trojaki sposób. Fajną sprawą jest to, że pokrętłem można też "kliknąć" do zatwierdzania albo zmiany funkcji. G2 nie ma problemów z ostrzeniem nawet w trudnych warunkach oświetleniowych. Bardzo fajnie działa ręczne ustawianie ostrości. Klikamy na wyświetlaczu palcem w miejscu, w którym chcemy dokonać ręcznego ustawienia ostrości, aparat powiększa nam ten obszar pięciokrotnie. Ustawiamy ostrość i robimy zdjęcie. Ponieważ testy pokrzyżowały sprawy zdrowotne miałem raptem dwa dni na zrobienie testów. Dlatego zabrałem aparat na stadion, gdzie warunki nigdy nie są łatwe - zmrok, sztuczne oświetlenie. G2 nie miał trudności z ustawianiem AF (szybkość minimalnie gorzej niż D80), a zdjęcia wychodziły całkiem przyzwoite. Nawet ISO 1600 nie sprawiała problemu dla tego aparatu, a szumu praktycznie nie było widać. Oczywiście w zależności od wybranej liczby pół AF klikamy palcem na ekranie w miejsce, gdzie ma łapać ostrość, naciskamy przycisk i mamy zdjęcie. Kadrować możemy albo przez wyświetlacz (działa nawet w ostrym słońcu) a także przez wizjer. Podczas kadrowania, zmian ogniskowej na ekranie nie występują żadne opóźnienia, wszystko działa bardzo płynnie. Obraz w wizjerze jest wyświetlany w sposób elektroniczny. Nie mam zastrzeżeń do jego pracy. Chcemy pooglądać zrobione zdjęcia? Naciskamy klawisz Play na obudowie i już możemy je przeglądać. Niby nic niezwykłego - zdjęcia możemy zmieniać poprzez ruch palca lewo-prawo, możemy także wyświetlić kalendarz i wybrać palcem dzień, jaki nas interesuje.
Nie wspomniałem tu nic o filmowaniu. Panasonic Lumix G2 umożliwia filmowanie w rozdzielczości HD. Można zamontować opcjonalny mikrofon stereo i wtedy cały zestaw przypomina kamerę z zewnętrznym mikrofonem. Ja uważam, że aparat fotograficzny jest do robienia zdjęć, a tryb filmowy to gadżet, a nie podstawowa funkcja aparatu. Muszę przyzanać, że G2 świetnie kręci filmy w HD. Obiektyw, który miałem (LUMIX 14-140 G VARIO 1.4-5.8 ASPH MEGA O.I.S) jest tak wykonany aby podczas zmiany ogniskowej żaden hałas związany z AF nie dostał się do mikrofonu. Obiektyw robi dobre wrażenie, nie jest wykonany z tandetnych materiałów. Sprawia wrażenie solidnego i trwałego urządzenia. Oto jakie jeszcze funkcje oferuje G2:
Zakończenie
Żal będzie się rozstawać z tym aparatem. Lumix G2 daje wszystko to co najlepsze: dobrej jakości zdjęcia, dobrą szybkość działania, różne możliwości ustawień, tryb filmowy, świetny AF. Wszystko to w kompaktowej obudowie z dobrego materiału, bardzo ergonomiczne. Czego mi brakło. Drugiego pokrętła. Jednym zmieniam przysłonę, a drugim kompensację. Brak standardowego wyjścia USB do komunikacji z komputerem (kolejny kabel do kompletu). Brak kabla HDMI do podłączenia aparatu do TV.
Gdybym dzisiaj miał podejmować decyzję o zakupie aparatu do własnego użytku, mocno zastanawiałbym się nad kupieniem podstawowego modelu lustrzanki, a nawet modelu średnio zaawansowanego. Moim zdaniem idealnym wyborem jest G2. Jest mały, można go wszędzie zabrać, robi doskonałe zdjęcia, daje możliwość zmiany praktycznie każdego parametru ekspozycji. No i ten ekran. Polecam.
Tekst i zdjęcia: Dawid Szczęch