Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Temat miesiąca
Fotografia produktowaFotografia produktowa z wykorzystaniem splashy nie należy do najłatwiejszych i zazwyczaj, aby osiągnąć zadowalający efekt, potrzebujemy sporej ilości sprzętu. Jednak dzisiaj pokażę jak osiągnąć fajny efekt za pomocą jednej lampy reporterskiej. Jedna lampa i odrobina praktyki wystarczą, aby stworzyć proste, ale ładne zdjęcie ze splashem.
Na początku opowiem o paru technicznych aspektach. Mówiąc o splashach muszę najpierw wspomnieć o krótkich czasach. Krótkie czasy błysku to termin, z którym na pewno spotkały się osoby chcące zatrzymać ruch przy użyciu lamp błyskowych. Co to oznacza? Kiedy zaczynamy fotografować i bawić się manualnymi ustawieniami aparatu, dowiadujemy się, że za ruch w fotografii odpowiedzialny jest czas, a precyzyjniej mówiąc czas otwarcia migawki w aparacie. Im jest krótszy, tym w bardziej efektowny sposób jesteśmy w stanie zatrzymać ruch. W przypadku pracy w studiu sprawa wygląda nieco inaczej, ponieważ zamrożenie ruchu nie wynika z możliwości aparatu, lecz z czasu trwania błysku lamp. Czyli jeśli błysk lampy będzie wystarczająco krótki, jesteśmy w stanie sfotografować np. strzał z pistoletu w arbuza. Możemy do tego wykorzystać lampy Broncolor czy Paul C. Baff Einstein. Należy jednak pamiętać, że nie wszystkie lampy dają taką możliwość. Najtańszym sposobem jest użycie lamp reporterskich ustawionych na np. 1/8 czy 1/16 mocy lub niższych.
Sesja zakładała wykonanie zdjęcia reklamowego butelki alkoholu ze splashem w otoczeniu mroźnej cieczy. Do wykonania zdjęcia butelki wódki Absolut wykorzystaliśmy jedną lampę reporterską, świecącą w ramkę dyfuzyjną, którą postawiliśmy za główną sceną, czyli za akwarium. Butelka zawieszona była na żyłce i opuszczaliśmy ją ruchem wahadłowym do akwarium pełnego wody. W momencie, gdy butelka uderzała o wodę tworzył się splash. Dodatkowo asystent wzburzał ciecz, aby uzyskać efekt fali. W fotografii transparentnych przedmiotów, jak szkło, najważniejsze jest światło z tyłu, dlatego świeciliśmy produkt źródłem światła przez ramę dyfuzyjną, na której tworzy się gradient. Odbija się on w cieczy i butelce. Dodatkowym utrudnieniem podczas sesji była konieczność czyszczenia przedniej i tylnej ścianki akwarium z kropel wody, które pojawiały się po każdym uderzeniu. Ściągaczka do szyb zdecydowanie przydaje się do sesji tego typu.
Bez wątpienia praca nad samymi splashami jest najciekawszym etapem produkcji, ale też najbardziej wymagającym. Nigdy nie powstają ani dwa identyczne zdjęcia, ani drugi taki sam splash. Trzeba się nastawić, że na takich sesjach często pada zdanie “i jeszcze raz”. Do wykonania tego zdjęcia potrzebowaliśmy kilkudziesięciu prób, ale w końcu się udało. Wydaje mi się, że najciekawsze w splashach jest to, że jesteśmy w stanie zatrzymać chwilę trwającą w rzeczywistości milisekundy, która dla ludzkiego oka jest zbyt krótka, żeby ją zarejestrować. Pamiętajcie, że przed każdą taką zabawą należy dobrze zabezpieczyć sprzęt i studio folią, aby uniknąć niemiłych niespodzianek.
Jak już wiele razy wspominałem fotografia reklamowa bez postprodukcji nie istnieje. Photoshop jest dla mnie kolejnym narzędziem jak blenda czy softbox. Akurat w tym zdjęciu podciągnięte zostały jedynie kontrasty, wyczyszczone drobne pyłki i niepotrzebne krople. Robienie zdjęcia ze splashem jest procesem wypełnionym próbami i błędami, ponieważ wyczucie czasu jest kluczowe. Nie należy się zniechęcać, ale powtarzać ujęcie aż osiągniemy zamierzony efekt.
Mateusz „Mat Lu“ Luzar - fotograf komercyjny, od kliku lat także wykładowca fotografii reklamowej oraz studyjnej w Akademii Fotografii. Obecnie mieszka i pracuje w Warszawie. Wraz ze swoim zespołem zajmuje się szeroko pojętą fotografią reklamową. Ich specjalizacją jest produkt oraz portret. Wszystko zaczęło się w 2010 roku w piwnicy, od prostych zdjęć packshotowych. Obecnie z Matem pracuje kreatywna grupa utalentowanych ludzi, wspólnie tworząc zdjęcia do kampanii reklamowych znanych marek.