Akcesoria
Nowy Lexar Workflow - zarządzanie danymi na jeszcze wyższym poziomie
Pod koniec marca zaprosiliśmy Was do przetestowania konsoli do edycji zdjęć Loupedeck. Spośród wszystkich zgłoszeń wyłoniliśmy trzech uczestników. Dziś prezentujemy Wam opinię ostatniego z nich Bartka Bartosińskiego.
Tematem konsoli do obróbki fotografii w Lightroomie interesuję się od kilku lat. Przerzucanie tysięcy zdjęć z całodniowego wydarzenia było na tyle nużące, że każda sekunda zaoszczędzona na obróbce wydawała mi się na wagę złota. Bardzo pomagają tu osobiste presety nakładane wsadowo na wszystkie zdjęcia, jednak i tak zawsze są potrzebne niewielkie korekty, a wędrowanie po ustawieniach Lightrooma nie należy do najprzyjemniejszych. W poszukiwaniu racjonalizacji najpierw moją uwagę przykuł kontroler Palette. Modułowość tego rozwiązania i możliwość dowolnego zestawiania „klocków”, a także kompatybilność z pozostałymi programami z pakietu Adobe, powodowała u mnie „gadżeciarski ślinotok“.
Kubłem zimnej wody była cena tego rozwiązania i jeden istotny fakt dotyczący suwaków, o którym przeczytałem dużo później. Mianowicie suwak ustawiony w określonej pozycji nie zmienia jej po wczytaniu kolejnego zdjęcia. Sprawdza się to tylko przy założeniu, że pracujemy na wyzerowanych suwakach i później nie wracamy do danego zdjęcia poddanego już manipulacji. Owszem, istnieją konsole MIDI z suwakami wyposażonymi w silniczek, ale ich cena zwykle przekracza 2000 zł. Jak na niededykowane do obróbki narzędzie to już abstrakcyjny wydatek.
W moim research’u ostatnim kandydatem był Behringer X-Touch Mini. Urządzenie MIDI do tworzenia muzyki za niecałe 300 zł. Posiada darmowe sterowniki do Lightrooma i zestaw pokręteł „pamiętających” ustawienie suwaków w programie. Pewnie zdecydowałbym się na zakup tego urządzenia, gdy wtem… nadszedł Loupedeck, który dzięki redakcji Fotopolis miałem okazję testować.
Po wypakowaniu konsoli z estetycznego i przemyślanego pudełka byłem przyjemnie zaskoczony jej wagą. Nie za ciężka, nie za lekka, o delikatnym kącie pochylenia, na dodatek po prostu ładna. No i dedykowana pracy w LR. Na pewno można też pochwalić się nią kolegom i koleżankom po fachu, czy klientom, którzy czasem mają okazję przyglądać się mojej pracy.
Oczywiście ergonomia Loupedecka wymaga przyzwyczajenia, jednak moim zdaniem konsola jest dobrze zaprojektowana. Jedyne, czego naprawdę mi brakowało to sterowania Split Toning. Używam go nałogowo zarówno w reportażu, jak i w portrecie. Twórcy jednak widocznie uznali je za niszowe rozwiązanie.
Po rozpoczęciu pracy, pod klawisze funkcyjne P1-P3 podpiąłem trzy używane przeze mnie w codziennej pracy presety, pod klawisz C2, korektę optycznych wad obiektywu, a pod klawisz C3, korektę geometryczną pionów. Takie zmiany wystarczyły mi do końca testu konsoli.
W Loupedecku nie ma problemu z suwakami i pokrętłami, o których pisałem na początku recenzji, bo ich ruch nie ma początku i końca. Suwaki nie mają silniczka, producent zastosował tu sprytny i tani sposób poprzez zastosowanie w roli suwaka pokrętła podobnego do tego w myszce. Może nie jest to tak szlachetne i przyjemne jak dobrze naoliwiony fizyczny suwak, ale spełnia swoją rolę. Za to bardzo miło używa się pokręteł. Sporo satysfakcji dawało mi równoczesne modyfikowanie np. balansu bieli i ekspozycji - rzeczy nie do zrobienia za pomocą myszki, czy klawiatury w LR.
Podczas używania Loupedecka brakowało mi klawisza Shift i Ctrl, którymi zaznaczam grupy zdjęć podczas obróbki. Takie grupowane bardzo przyspiesza pracę. Sięganie więc za każdym razem do klawiatury laptopa było dla mnie spowalniaczem. Jeszcze gorzej, gdy tych klawiszy szukałem odruchowo na konsoli wciskając klawisz „*”.
A propos wciskania - nie spodobała mi się siła nacisku klawiszy konieczna do wyzwolenia w nich reakcji. Zaliczyłem sporo pustych strzałów, z kolei skuteczna siła może nabawić odcisków przy obróbce tryliona zdjęć. W związku z tą niedogodnością, podczas selekcji zdjęć dużo łatwiej było mi używać klawiatury komputera, gdzie trzymając prawą rękę nad strzałkami a lewą na cyframi 1-5, jestem w stanie dużo szybciej dokonywać oceny.
Podczas obróbki bardzo przypadła mi do gustu możliwość zresetowania danego ustawienia przez kliknięcie na pokrętło lub suwak. Podczas testowania Loupedecka miałem sporo „przemyśleń racjonalizatorskich“.
Przydałaby się możliwość przesuwania za pomocą strzałek obszaru Zoomu, czy obszaru po przekadrowaniu / obróceniu zdjęcia. Być może aktualizacja oprogramowania Loupedeck mogłoby załatwić sprawę. Jeszcze lepiej w tej roli sprawdziłby się gładzik, który przy okazji mógłby służyć do kontroli krzywych a może nawet do edycji przy pomocy Brush, czy spot. Dobrym pomysłem byłoby też umożliwienie wygodnej obsługi konsoli jedną ręką przez jej zmniejszenie lub nawet możliwość rozdzielenia na dwie części.
Idąc jeszcze dalej pomyślałem w końcu, że najbardziej naturalną możliwością sterowania Lightroomem byłoby po prostu sterowanie głosem. Inteligentni asystenci typu Cortrana, czy Siri mogliby wysłuchać naszych poleceń typu „ekspozycja plus jeden”, czy „znajdź piony”. A kilka lat później może nawet poradziłby sobie z poleceniem „zrób modelkę na bóstwo”.
Ciekawy jestem, jak oceniłby Loupedecka użytkownik „nieskażony” znajomością skrótów klawiszowych Lightrooma. Podejrzewam, że dużo szybciej mógłby polubić się z konsolą i przyspieszyć ze swoją obróbką zdjęć. Starzy wyjadacze LR mogą mieć pewien opór przed porzuceniem nawyków klawiszowych i przeniesieniem się na inne rozwiązanie, choć satysfakcja z kręcenia i wciskania dedykowanych klawiszy może być wystarczającą pokusą do spróbowania.