Thilde Jensen "The Canaries" - recenzja

Autor: Marcin Grabowiecki

4 Marzec 2014
Artykuł na: 4-5 minut
Książka "The Canaries" opowiada o cierpiących na chorobę środowiskową, która wywołuje w ludziach ekstremalną wrażliwość na takie czynniki jak światło, fale elektromagnetyczne, chemikalia czy tkaniny. Jej autorka - Thilde Jensen - padła również jej ofiarą, co nadaje tej opowieści autentyzmu i siły.

Zawiniętą w grubą, srebrną folię aluminiową książkę The Canaries odpakowuje się z ekscytacją, jak tabliczkę czekolady. Jej zawartość nie jest jednak słodka. Publikacja Thilde Jensen rozpoczyna się niepokojącym zdjęciem mężczyzny, siedzącego w samochodzie ze słuchawką telefonu, którego kabel wystaje przez drzwi. Mimo, że już sama sytuacja jest abstrakcyjna, to naszą uwagę przykuwa głównie wzrok mężczyzny. Wydaje się on być wpatrzony w niewidoczny punkt zawieszony w przestrzeni, nieobecny.

Na kolejnych stronach widzimy ludzi z zasłoniętymi oczami, w maseczkach, pokładających się na łóżkach, leżących bez siły w wannach, na kanapach i w namiotach. Jedno z mocniejszych zdjęć przedstawia mężczyznę z rękami rozłożonymi w geście krzyża, stojącego pośrodku stepu, z założoną maską tlenową podpiętą do stojącej tuż obok butli. Światło na te zagadkowe kadry rzucają wkładki z tekstami. Jedna z nich jest desperackim listem, w którym kobieta zwierza się ze swojego strachu przed śmiercią przez uduszenie. Powtarzającym się motywem tych osobistych zapisków jest rozpaczliwe poszukiwanie ratunku, wołanie o pomoc. Po jakimś czasie dociera do nas, że autorzy tekstów, a zarazem bohaterowie zdjęć żyją w wewnętrznym chaosie.

To cierpiący na chorobę środowiskową, która może dotykać 3-10% populacji. Polega ona na nadwrażliwości na słońce, jedzenie, tkaniny, chemikalia, fale radiowe, promieniowanie elektromagnetyczne, bądź komunikację bezprzewodową. Z tego względu jej ofiary uciekają od cywilizacji w miejsca odludne, gdzie nie ma promieniowania ani zanieczyszczeń. Zmuszeni są do życia w samochodach, namiotach albo przyczepach wyłożonych folią aluminiową. Skazani są tym samym na życie w izolacji. W tej strasznej przypadłości wszystko co się spożywa lub czym oddycha może stać się trucizną. Zarażonym można zostać przez pracę w szkodliwych warunkach, ale i przez pozornie niegroźne ugryzienie kleszcza.

Wywołujące niepokój kadry Thilde Jensen ukazują chorych sportretowanych w środowisku, w którym mogą egzystować ze swoją dolegliwością. Uzupełnieniem portretów są mgliste krajobrazy, wprowadzające oddech i przestrzeń w klaustrofobiczne momentami obrazy. Rozlana benzyna, uwiązany pies, martwe muchy, ćmy - to z kolei zdjęcia, które budują atmosferę smutku i porzucenia. Historia opowiedziana jest delikatnie i z wyczuciem, za pomocą zanurzonych w miękkim świetle ujęć.

Kluczowy wydaje się fakt, że sama autorka cierpi na chorobę, której poświęcona jest książka. Widzimy ją biorącą prysznic w masce przeciwgazowej na twarzy (okazało się, że jest wrażliwa na chemikalia użyte przy kafelkowaniu łazienki). Dzięki temu historia zyskuje na autentyczności. Pogląd, że nikt nie zrozumie chorego, tak jak drugi chory, zyskuje tu wyjątkowe znaczenie. Nikt nie opowie także tak dobrze o jego problemach i nie wyrazi jego lęków. Duże wrażenie robią autoportrety autorki, z których patrzy na nas i zdaje się mówić: To ja, to mój los. To także los wielu innych ludzi, którym poświęca swoją pracę.

Mimo tej strasznej choroby jej ofiary starają się żyć własnym życiem, czego najlepszym dowodem są przejmujące słowa Jennifer Wood, z tekstu, który znalazł się na końcu książki: "Nikt z nas nie wybrałby takiej ścieżki, gdyby miał wybór, ale teraz, kiedy na niej jesteśmy, nauczyliśmy się widzieć inny rodzaj piękna. Nauczyliśmy się w końcu, że w życiu nie chodzi tylko o unikanie cierpienia."

Książkę możecie kupić za pośrednictwem strony: thildejensen.com

Thilde JensenThe Canaries

Twarda oprawa
Format:
156 stron, 71 zdjęć + 4 wkładki
Lena Publications 2013

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Recenzje
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
Fotografując galopującego konia jako pierwszy na świecie, Eadward Muybridge stawia sobie pomnik sam, jeszcze za życia. Sto lat później Guy Delisle ściąga go z piedestału i przepisuje tę historię...
8
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
Takie niebo jak na okładce książki Fergusona widziałam może kilka razy w życiu: wielkie, ale nieprzytłaczające. I niewiarygodnie rozgwieżdżone. W Big Sky australijski fotograf łączy...
14
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Ten mały i niedrogi kolorymetr pozwoli na łatwe skalibrowanie monitora nawet totalnemu laikowi. Dawid Markoff sprawdza, jak Calibrite Display 123 działa w praktyce.
8