Wydarzenia
Ruszyły promocje Black Friday Sony w sklepie Fotoforma.pl
Jak w ciągu ostatnich 10 lat zmienił się sposób funkcjonowania obrazu i sama fotografia? I co przyniesie nadchodząca dekada? Pytamy o to zawodowców i ludzi branży.
Od ponad 20 lat uczestniczę w wielu wydarzeniach fotograficznych, a od 2004 roku organizuję RFF, stąd mój szczególny fokus właśnie na duże imprezy branżowe. Nie mogę więc nie odnotować, że jubileusz 10-lecia polskiej edycji Digital Camera zbiega się z dekadą istnienia TIFF we Wrocławiu i Opolskiego Festiwalu Fotografii, oraz że w ostatnim dziesięcioleciu powstało wiele ciekawych inicjatyw, żeby tu tylko wspomnieć: WJF, Interphoto, Wojnowski Festiwal Fotografii, „W Ramach Sopotu” czy FotoCamp. Ta ilość to chyba ważny sygnał o rosnącej potrzebie spotkań i tworzenia nowych formatów.
Kondycję polskich festiwali oceniam bardzo dobrze. W ich przestrzeni zaistniało całe spektrum wartościowych, autorskich wypowiedzi. Nierzadko były one barometrem trendów, odbiciem problemów społecznych i miejscem ważnych premier oraz debiutów. Zaś pozytywną zmianą, którą obserwuję od kilku lat, jest coraz silniejsza reprezentacja kobiet właśnie na imprezach fotograficznych.
Mam wrażenie, że dzisiaj można mówić o „rynku” festiwali, a to generuje duży wybór formuł, wyjście poza trudną rzeczywistość muzealną i wreszcie – przyciąganie nowej widowni dla fotografii. A to zadanie szczególne. I nawet jeżeli obecnie nie do końca doceniamy integrującą dla środowiska moc tych eventów, czasem marudząc na ich mnogość, to ja wierzę w przyszłość Tokarczukowego „eks-centrum” i potencjału, jaki może wykiełkować na obrzeżach dużych ośrodków, czy na prowincji. Dostrzegam też, że dzięki naborom typu open call, festiwale stwarzają cenną możliwość „młodym” autorkom i autorom na budującą konfrontację, opiekę artystyczną i wreszcie pokazanie się przed żywą publicznością, poza Instagramem. I w jakiejś mikroskali mogą stanowić alternatywę dla wszechobecnej „grantozy”.
Co dalej? Jestem przekonana, że festiwale fotografii, obok edukacji akademickiej i publikacji, będą odgrywać coraz większą rolę w budowaniu wrażliwości wizualnej nadawców i odbiorców oraz zastępować dyskusje o potrzebie parytetów konkretnym działaniem. Będą też pomagały w odnajdywaniu sensu tworzenia, jakkolwiek to brzmi. A już wkrótce, te wydarzenia niewirtualne staną się odtrutką na straszną nadprodukcję zdjęć, szczególnie intensywną w dobie pandemii. Już teraz widać trend na zwrot ku archiwom. Wierzę, że festiwale wciąż będą szukać sposobów na zwrócenie uwagi odbiorców fotografii. Będą stawiać im pytania, pobudzać do refleksji i… wyciągać z domów. Zobaczycie!
Organizatorka Rybnickiego Festiwalu Fotografii, dyrektorka kreatywna w agencji artystycznej.
Zdjęcie wejściowe: Nina i Marcin Giba, organizatorzy RFF, 2019 rok, fot. Marcin Giba