Akcesoria
Black November w Next77 - promocje na sprzęt foto-wideo przez cały miesiąc
Janusz Leśniak fotografuje od 14 roku życia. Kiedyś pracował jako operator filmowy, od dawna jednak jest wolnym fotografem. Jego prace znajdują się w wielu kolekcjach na świecie, w tym w Museum of Modern Art w Nowym Jorku.
Prezentowana w warszawskiej Małej Galerii ZPAF-CSW wystawa Tajemnica / Mystery przedstawia polaroidy z Gwoźdźca. Są to przyrodnicze pejzaże: fragmenty parków, ogrodów, sadów. Ale nie tylko krajobrazy: w ostrym słońcu silnym konturem zaznacza się na fotografiach cień sylwetki autora.
Jak napisał kurator wystawy - Marek Grygiel Janusz Leśniak proponuje nam pewną grę. Chce byśmy uczestniczyli w kontemplacji krajobrazu razem z nim, wprowadza nas w ten świat, zdaje się mówić: ja też tam cały czas jestem.
Ponadto sam autor opisuje swoją fotograficzną podróż do starego ogrodu:
Fotografie te powstały w miejscowości Gwoździec, niecałe pół godziny pieszo od szerokiego w tym miejscu Dunajca i ruin zamku w Melsztynie. Zrobiłem je latem w dużym ogrodzie, gdzie pośrodku stoi biały, drewniany dom a wkoło rosną drzewa orzechowe, dwie wiekowe tuje, sad jabłoniowy, kilkanaście kilkudziesięcioletnich lip i tyleż grabów.
Po raz pierwszy oglądaliśmy ten ogród pewnego czerwcowego dnia, gdy pszczoły tysiącami bzyczały wśród kwiatów wysokich drzew. Idąc pod górę południowego stoku i wdychając intensywne zapachy lata wiedzieliśmy już, że to nasze miejsce.
Jeśli urodziłeś się w mieście, całe życie w nim mieszkasz dostosowując się codziennie do jego rytmu, to wejście na dłużej w takie miejsce jest prawdziwym wstrząsem.
Nagle okazało się, że naprawdę istnieją cztery pory roku, wszędzie wokół jest powietrze, w górze gwiazdy co do jednej, a tylko najgłośniejszymi bywają burze i syrena na budynku pobliskiej straży pożarnej.
Powoli pewne rzeczy i sprawy, których istnienia domyślaliśmy się tylko, zaczęły ujawniać swoje oblicze. Niekiedy była do tego potrzebna tylko drobna chwila, choć zdarzało się tak bardzo rzadko. Do dzisiaj wiele z nich pozostało dalej nie odkrytą tajemnicą.
Poranne słońce i intensywność wszechogarniającej roślinności wprawiały w nieokreślone napięcie, które wzrastało jeszcze, gdy brałem aparat do ręki. Gdy po zdjęciach, po trzech, czterech godzinach wchodziłem do domu, byłem cały mokry od rosy zupełnie tego nie czując.
Popołudniowe słońce łagodziło emocje całego dnia. Spokój, który wtedy odczuwałem był odkrywaniem, że oto dopełnia się kolejny dzień i ja jestem jego częścią. Podobnie jak mój aparat i powstające wtedy fotografie. Gdy robiło się ciemno i nie można było wykonać żadnego zdjęcia, chodziłem dalej czas jakiś, w oczekiwaniu nie wiadomo na co, aż do momentu, gdy nabierałem pewności, że przecież nie jestem sam...
Późną wiosną dostałem filmy, na których miałem zrobić "leśniaki" do kolekcji Polaroida. Nie spodziewałem się wtedy, że za chwilę, zapewne po raz ostatni, będę uczestnikiem misterium. Z materiałów, które trzymałem w ręku, oprócz jednorazowej odbitki otrzymuje się również negatyw. Po każdym więc zdjęciu należało wywołać negatyw z odbitką, rozdzielić je, zabezpieczyć powierzchnię pozytywu, a negatyw utrwalić i wypłukać. Wszystko to pod gołym niebem, przy szybko zmieniającym się oświetleniu. Wkładając głowę pod czarną płachtę materiału - osłonę matówki Linhofa, i krążąc między aparatem a laboratorium - stolikiem turystycznym położonym w trawie, na którym stały kuwetki z kąpielami, stoper i kilka innych drobiazgów, doznałem w pewnym momencie nieznanego mi wcześniej odczucia. Było to jak gdyby cofnięcie się w czasie. Wydało mi się, że na moment powracam do okresu, w którym fotografowie wyruszając na zdjęcia plenerowe zabierają ze sobą obok dużych, niewygodnych aparatów skrzyniowych i drewnianych statywów - całe podręczne laboratoria fotograficzne. Po przybyciu na miejsce rozbijają światłoszczelny namiot, by po naniesieniu emulsji na płyty szklane, z mokrymi jeszcze natychmiast rozpocząć zdjęcia.
Kilka dni temu na dnie lodówki , w której przechowuję nie naświetlone jeszcze filmy natrafiłem na kilka ciemno-niebieskich, płaskich opakowań z napisem: 665 Professional Positive/Negative Instant Pack Film... (Janusz Leśniak, kwiecień 2003 )
Wystawa Janusza Leśniaka prezentowana będzie w Małej Galerii ZPAF-CSW (pl. Zamkowy 8, Warszawa) do 30 maja od wtorku do niedzieli w godzinach 12-18.
Wernisaż 6 maja o godzinie 18.