Akcesoria
Black November w Next77 - promocje na sprzęt foto-wideo przez cały miesiąc
the unmarried: Patrząc na zdjęcia z Twego najnowszego projektu zatytułowanego "desire", można odnieść wrażenie, że jesteś przeciwna ceremonii ślubu.
Katarzyna Majak: Absolutnie nie, jest to jeden z bardzo istotnych rytuałów i na dodatek bardzo często piękna ceremonia, do której trzeba dojrzeć. Ciekawi mnie natomiast cała otoczka, która wytworzyła się wokół ślubu, jako jednego z najważniejszych wydarzeń w życiu. Rytuały wokół rytuału, czasem nawet groteskowe. Wciąż zaskakuje mnie, jak silnym symbolem jest suknia ślubna.
O czym opowiada "desire"?
To projekt dość osobisty, ale ma jak sądzę wiele cech uniwersalnych. Uniwersalnych, bo dotyczy wydarzenia i obyczaju fundamentalnego w naszym życiu i w naszej tradycji. Najogólniej mówiąc, punktem wyjścia jest ślub, który się nie odbył, główną bohaterką projektu jest sukienka ślubna, którą przed owym ślubem dostałam "na szczęście". I tu zaczyna się wątek osobisty, ale jest on jedynie zalążkiem pewnej opowieści i pewnych rozważań. Rozważań nad tradycją i obyczajem, a opowieść... Opowieść jest o moim spotkaniu z sukienką. Opowieść realistyczna i niesamowita zarazem.
Ten projekt tkwi głęboko w Twojej biografii. Gdzie dla Ciebie jako artysty przebiega granica między życiem a sztuką?
Jest to kwestia indywidualna, w jakiejś mierze każdy rodzaj sztuki wypływa z wnętrza artysty. W moim przypadku można powiedzieć, że granica ta jest bardzo płynna. Oczywiście nie wszystkie sprawy, które się na co dzień wydarzają, dotykają mnie na tyle, aby stać się źródłem inspiracji. Sztuka według mnie zaczyna się w miejscu, w którym chaos życia zaczyna ujawniać jakiś głębszy porządek. Projekt artystyczny służy ujawnieniu tego porządku, lub jeśli kto woli, narzuca go życiu.
Co jeszcze poza zdarzeniami z własnego życia Cię inspiruje?
Staram się nie ograniczać, jestem "nieustająco wyczulona na bodźce". Pewien charakterystyczny, nieuleczalny typ nadwrażliwości. Jest też dla mnie szalenie intrygujące, jak ludzie różnie reagują na rzeczywistość, na te same wydarzenia, na te same impulsy. Gdzie na przykład leży granica tego, co "osobiste".
Jesteś fotografem, a w Twoich pracach widzimy duże zróżnicowanie sposobów wypowiedzi. Pojawia się także dźwięk. Skąd Twoje zainteresowanie wykorzystaniem dźwięku?
Zainteresowanie dźwiękiem towarzyszy mi od dawna, ma oczywiście związek z dążeniem do swoistego "zagospodarowania przestrzeni". Dźwięk pojawił się już w instalacji "rooms" czy "usadowienie". W wypadku projektu "desire" poszłam jednak dużo dalej. Dzięki współpracy z Marcinem Bocińskim i Wami, "the unmarried", powstała cała płyta, będąca specyficznym połączeniem powagi myślenia o ślubie jako jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu, a także grą z tą właśnie powagą - zastanowieniem nad sensem tej powagi. Głosy na płycie "majak&the unmarried" są z jednej strony przepełnione czymś z pogranicza smutku, z drugiej zaś ilustrują fenomen, jaki tkwi w śpiewaniu, czy muzyce weselnej.
Dlaczego zdecydowałaś się na nas - na niezamężne, na "the unmarried"?
Na tym właśnie moim zdaniem tkwi siła przedsięwzięcia "majak&the unmarried". Głosy "unmarried" śpiewają to, co "przysługuje", jest niejako "zarezerwowane" dla wstępujących w związek małżeński. Płyta jest pewną przemyślaną całością, którą jak klamra zamykają kompozycje Marcina.
W części prac projektu "desire" zauważamy refleksję nad historią, historią pewnego typu fotografii.
Tak, pracuję z pewnym "szablonem fotograficznym" jaki towarzyszy fotografii ślubnej. Okazuje się pasjonujący. Malowane ręcznie tła, które zastałam w jednym z warszawskich studiów, są żywym dowodem na to, jakie są oczekiwania wielu ludzi wobec "śladu" jaki chcą, by pozostał po najważniejszym dniu w życiu.
Nad sesją w Parku Skaryszewskim pracowałaś ponoć z Przemkiem Pokryckim.
Tak, nie wyobrażam sobie osoby bardziej odpowiedniej niż Przemek. Jego "Rytuały przejścia" to znakomity i ważny projekt. Przemek dał mi też szansę stanąć po drugiej stronie aparatu...
I jak czujesz się po obu stronach aparatu?
Oczywiście to także było wciągające. Bycie zarówno "za" jak i "przed" obiektywem okazuje się być kreacją. Na pewno wzbogaca osobę, która zwykle stoi za aparatem lub stosuje aparat bez udziału osób "trzecich" (mam na myśli pracę nad autoportretem).
Ale w projekcie "desire" uczestniczyło więcej osób?
Tak, sukienka okazała się dość wymagająca (uśmiech). Pracowałam z Marcinem Sudzińskim, Brianem Braffem, który zaprosił mnie do swego projektu książkowego. Sukienkę fotografował także Oiko Petersen.
Kto jest więc autorem zdjęć w tym projekcie?
To dobre pytanie, poruszające pewien szerszy problem. Zastanawiałam się nad tym. Określiłabym autora jako zbiorowego - autorem jest przydrożny fotograf ślubny, autorka malowanych teł, śpiewające "unmarried", sukienki ślubne, twórcy i wykonawcy melodii weselnych, nawet weselne gołębie. Idąc dalej, moje rodzinne archiwum fotograficzne, czy kultowe "Wisconsin Death Trip".
Do jakich rejonów Cię ciągnie teraz?
Myślę nad rzeźbą, ale nie będę zdradzać na razie żadnych szczegółów.
Swój ostatni tekst w Kwartalniku Fotografia zatytułowałaś "Artyści mają ciężko" - czy możesz to rozwinąć?
Jeśli dobrze pamiętacie tytuł ten wieńczył znak zapytania i jest on z założenia przewrotny. Chodziło mi o pewne zestawienie sytuacji artystów, zajmujących się sztuką w zakresie fotografii w Polsce i ich obecności lub raczej małej obecności na rynku sztuki na świecie.
Czy masz na to jakąś receptę?
To proces rozłożony w czasie. Im więcej będzie w Polsce inicjatyw około fotograficznych, tym szybciej proces ten zakończy się sukcesem. Potrzebne są aktywności promujące fotografię jako dziedzinę sztuki, oraz kolekcjonowanie fotografii, jako równoprawnego dzieła sztuki.
Dziękujemy.
Wywiad z artystką przeprowadziły członkinie zespołu majak&the unmarried. Razem z nimi autorka nagrała płytę, która jest częścią projektu.
Wystawę "Desire" można oglądać w Galerii Zderzak w Krakowie do 18 kwietnia.
Strona internetowa projektu: www.majak-desire.pl