Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Producent zewnętrznych urządzeń pamięci masowej i domowych serwerów NAS, firma Drobo, złożyła wniosek o upadłość. Czy to koniec tej marki?
Korzenie Drobo sięgają 2005 roku, kiedy to w San Jose w Kaliforni założono firmę Data Robotics. To był czas, kiedy rozwiązania RAID nie były powszechne na rynku konsumenckim, dlatego proste i przystępne cenowo urządzenia do bezpiecznego przechowywania danych cieszyły się dużą popularnością m.in. wśród fotografów.
W 2011 roku firma zmieniła nazwę na Drobo, a dwa lata później połączyła się z Connected Data, Inc. stając się niezależnym oddziałem firmy. W maju 2015 roku nastąpiło kolejne przejęcie, tym razem przez "Grupę Inwestycyjną złożoną z doświadczonych dyrektorów technicznych". To jednocześnie okres rozkwitu konkurencji w postaci Lacie, QNAP, Synology, czy WD, którym Drobo nie było jednak w stanie stawić czoła.
W efekcie w sierpniu 2018 roku, Drobo po raz kolejny zostało sprzedane, tym razem firmie StorCentric. Jednak po tym przejęciu aktywność marki wyraźnie spadła.
Wydaje się, że w ostatnim czasie gwoździem do trumny był wybuch pandemii i globalny kryzys w łańcuchu dostaw.
Oczywiście ogłoszenie upadłości nie musi oznaczać definitywnego końca tej marki, ale nie oszukujmy się. Potrzeba chyba cudu, aby przy obecnej sytuacji rynkowej i ugruntowanej pozycji konkurencji wyjść na prostą po uregulowaniu zadłużenia i reorganizacji firmy.