Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Od 15 grudnia 2005 roku w Galerii f5 I księgarni fotograficznej w Krakowie prezentowane są prace Leszka Szurkowskiego Oaxacana. Na fotografiach zobaczymy portrety mieszkańców Meksyku, jak również pejzaże w interpretacji autorskiej. Cykl składa się z kilkunastu zdjęć powstałych w latach 1996-1999.
Umowny Świat Fotografii
Ryszard K. Przybylski
Fotografia pozostaje we współczesnej kulturze wizualnej szczególnie nacechowana. Stanowi mianowicie rodzaj punktu odniesienia dla wszystkich innych przekazów. Oczywiście, posiada, jak one, swój własny język, czyli zespół reguł, które pozwalają na jej odczytanie. Ale rządzi nią również zasada przyległości do odwzorowywanego wycinka świata. To powoduje zaś, że język, którym się posługuje wydaje się najprostszy spośród wszystkich sposobów wizualnego komunikowania. Ponad regułami organizującymi przekaz ważniejsze bowiem pozostaje to, co prezentuje. Jego referencja. Zatrzymany na odbitce wizerunek rzeczywistości. Dlatego zapewne fotografia jawi nam się jako podstawowy, najbardziej neutralny sposób odwzorowania świata. Zależny może nawet bardziej od technicznej jakości sprzętu jakim się posługujemy, niż od naszej intencji. Rzeczywiście, w porównaniu z innymi komunikatami wydaje się fotografia najbardziej neutralna. Najmniej związana z zamysłem twórczym. Jakby robiła ją rzeczywistość sama. Jakby otaczające realia wybierały nas, abyśmy utrwalili ich mijające trwanie.
Leszek Szurkowski od dawna już niezwykle konsekwentnie zwraca uwagę na ten drugi, mniej eksponowany aspekt fotografii. Na reguły jej organizacji. Na język, którym, chcąc nie chcąc, każdy sięgający po aparat się posługuje. Na kulturową symbolikę tego środka przekazu. W efekcie rozbija mity, jakie na temat fotografii funkcjonują we współczesnej świadomości, że niby jest obiektywnym nośnikiem informacji. że pokazuje rzeczywistość bardziej rzeczywistą, że niejako w jej naturze nie ma żadnej sztuczności. Jednym słowem nieustannie stawia podstawowe pytanie, czym jest fotografia? Gdzie przestaje przylegać do rzeczywistości? Jak manipuluje naszą świadomością?
Takie analityczne podejście nie ma tylko na celu opisania przy pomocy fotografii języka fotografii. Choć i podobne poszukiwania są Szurkowskiemu bliskie. Dwadzieścia lat temu bowiem, ulegając silnemu wpływowi sztuki konceptualnej, zajmował się analizowaniem reguł fotograficznej komunikacji. Od tamtego czasu znacznie zwiększył jednak zakres swych doświadczeń. Myśli tu przede wszystkim o zdjęciach reklamowych, a również o innych pracach posługujących się repertuarem stwarzanych przez nie możliwości. Bez wątpienia sztuczność grała w nich pierwszorzędną rolę.
W efekcie zakwestionowana, a może raczej przezwyciężona została więc przyległość i przypadkowość fotograficznego przekazu. To już nie rzeczywistość ma nad artystą władzę. To artysta wziął pod swe panowanie otaczające realia. Czy pokazuje świat bardziej prawdziwy? Bardziej rzeczywisty? Hiperealny? Nie. Eksponuje raczej przestrzeń gry. Gry, w jaką wplątana jest każda komunikacja. Komunikacja, która jest rozpoznawalnym ściegiem w rozległej, otaczającej nas tkaninie znaków. Szurkowski nie stara się udowodnić, że to świat mówi. Jemu chodzi o co innego. To on chce mówić o świecie.
Oglądając zrobione przez Szurkowskiego portrety Indian ze stanu Oaxaca w Meksyku, można odnieść na pierwszy rzut oka wrażenie, iż oto mamy do czynienia z prawdziwym spotkaniem twarzą w twarz. Że fotograf uchwycił ów charakterystyczny moment, w którym nie tylko to, co zewnętrzne, ale i bogaty świat wewnętrzny, zostały skupione, zogniskowane w jednym ujęciu. Fotografia staje się wówczas podobna do malarskiego portretu, albo wręcz do rzeźbiarskiego popiersia. Chciałoby się powiedzieć: oto cała prawda o człowieku.
Ale to złudzenie tylko. Nie tylko owo podobieństwo do innych sztuk, również przekonanie, że można uchwycić w jakimkolwiek przedstawieniu prawdę o człowieku. Jeżeli w portretach Szurkowskiego dostrzegamy tajemnicę, to nie wynika ona bynajmniej z faktu, iż twarze Indian są skupione, że ich wygląd zewnętrzny odbija wewnętrzną prawdę. Ich głębia pochodzi, paradoksalnie, ze sztuczności. Wyraz oczu, grymas ust i kształt podbródka tworzą charakterologiczne właściwości.
Tak, bez wątpienia, portrety te przypominają maski. A więc pokazują nie tylko jednostkę, ale również jej społeczne usytuowanie. Jednak twarze Indian kojarzyć się mogą także z maskami rytualnymi. Gęsta siatka zmarszczek wygląda bowiem jak tatuaż. W świecie magicznych znaczeń zaś ktoś malujący twarz miał prawo przekraczać granicę świata żywych. Być jednocześnie i tu i tam. Indianie z portretów Szurkowskiego takie znamiona zdają się właśnie posiadać. I stąd właśnie wynika ich tajemniczość. Tajemniczość, która wspiera się na sztuczności.
Podobnie rzecz ma się z pejzażami. Szurkowski stara się eksponować ich umowność. One nie przylegają do świata. Nie są obiektywnym jego odwzorowaniem. Są, jednym z wielu możliwych, ikonicznym przedstawieniem. Fotografie na naszych oczach odklejają się od podłoża. Ale nie jest to zróżnicowany świat form naturalnych, lecz jedynie neutralna płaszczyzna. W innym miejscu w fotograficzny pejzaż wmontowane są formy geometryczne, które eksponują atrybuty otoczenia. Eksponują ich formą, przydają niespotykanego, bo nieistniejącego w naturze znaczenia. Fotograficzne przedstawienie ma więc odniesienie nie do świata, który odwzorowuje. Przede wszystkim dialoguje z innymi wizualnymi komunikatami. Bierze więc udział w grze, która rozgrywa się nieustannie przed naszymi oczami we współczesnej kulturze. Tak, bez wątpienia, fotografia bardzo często jest tylko przypadkową rejestracją otoczenia. Może też jednak tworzyć jakości, które zakładają umowność. To, co jest ciągle jeszcze podstawą, na której wznosi się gmach naszej kultury. Ale kultura nie może być nieustannie konserwowana w postaci, jaka została nam przekazana. Wymaga, jak pejzaże Szurkowskiego, ciągłego przemodelowywania. Musi stać się dla nas polem gry. Bo tylko wtedy nie będzie czyniła nas swymi więźniami, lecz stanie się przestrzenią ludzkiej wolności. - tekst zamieszczony w katalogu wystawy Leszka Szurkowskiego Oaxacana - Kamyki z wielkiego świata, Galeria "pf" w Poznaniu, 1999.
Oaxacana ( wymawia się "łachaka") - to największy i najbiedniejszy stan Meksyku położony nad Pacyfikiem. Stolicą jego jest Oaxacana, miasto uniwersyteckie o bogatych tradycjach kulturalnych pamiętające czasy Corteza. W pobliżu znajdują się ruiny świątyń Monte Alban, Mitla oraz Tule. Teren zamieszkiwany jest przez Indian z plemienia Zapotek.
Na przełomie XIX i XX wieku koloniści niemieccy uprawiali tutaj kawę i kakao. W mieście Oaxaca znajduje się przepiękna galeria fotografii imienia znanego fotografa Alvareza Bravo, barokowa katedra, Zocalo czyli centralny plac otoczony platanami, gdzie codziennie odbywają się koncerty orkiestry (w repertuarze między innymi walce wiedeńskie...).
Leszek Szurkowski urodził się w1949 roku w Poznaniu. Zrobił doktorat i habilitację w zakresie fotografii i multimediów. Zajmuje się fotografią i fotoilustracją, projektowaniem książek i wydawnictw. Od 1972 roku jest członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików. Uczestniczył w przeszło 150 krajowych i międzynarodowych wystawach zbiorowych. Fotografie Szurkowskiego publikowane były w takich czasopismach jak: Communication Arts Magazine, Graphis, Graphic Excellence USA, Master sof Photography, APA Awards Book i Photo District News, Pozytyw.
Wystawa Leszka Szurkowskiego Oaxacana prezentowana jest od 15 grudnia 2005 do końca stycznia 2006 roku w Galerii f5 i księgarni fotograficznej mieszczącej się przy ulicy Węgierskiej 7 w Krakowie.
Przeczytaj także rozmowę z Leszkiem z Szurkowskim