Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
Od 6 listopada 2005 roku w Gdańskiej Galerii Fotografii można oglądać wystawę fotografii dokumentującą początki jazzu w Polsce. Pierwsze imprezy jazzowe były prawdziwym wydarzeniem muzycznym, będącymi jednocześnie formą manifestacji wobec oficjalnej polityki kulturalnej PRL-u.
Na wystawie prezentowane są fotografie będące zapisem najważniejszych wydarzeń z historii polskiego jazzu od lat 40. do początku lat 60. Na zdjęciach możemy zobaczyć pierwszy Jam Session w Jazz Clubie warszawskiej YMCA w 1946 roku, cały okres tzw. "katakumbowy" (1950-55) czyli półlegalne koncerty, słuchanie jazzu w mieszkaniach prywatnych w atmosferze konspiracji, a także oficjalne, choć nadal nieprzychylnie traktowane przez władze, Jam Session Nr 1 (1955), festiwale jazzowe w Sopocie (1956 i 57), Jazz Jamboree (od 1958), Jazz Camping na Kalatówkach (1959 i 1960).
Poza pracami autorstwa "Kuby" Grabowieckiego, Marka Karewicza, Zbigniewa Kosycarza, Włodzimierza J. Martina, Jerzego "Dudusia" Matuszkiewicza, Wojciecha Plewińskiego i Andrzeja Zborskiego, na wystawie prezentowane są również fotografie z prywatnych archiwów (m.in. Zofii Komedowej Trzcińskiej) oraz dokumenty, wycinki prasowe i afisze koncertowe.
24 - 25 listopada 2005 roku o godzinie 18.00 w Muzeum Narodowym w Gdańsku (ul. Toruńska 1) odbędzie się pokaz filmowy o polskiej szkole jazzu, jej historii i o czołowych przedstawicielach.
Krzysztof Komeda, Jerzy "Duduś" Matuszkiewicz, Włodzimierz Nahorny i inni będą bohaterami listopadowej odsłony Kina w Muzeum. W programie polskie kino lat 50 i 60 (m.in. Niewinni czarodzieje Andrzeja Wajdy) z dodatkiem jazzu na żywo.
Wystawa W stronę jazzu prezentowana jest w Gdańskiej Galerii Fotografii (ul.Grobla I 3/5) do 16 grudnia 2005 roku.
Poniżej zamieszczamy fragmenty artykułów prasowych poświęconych I Festiwalowi Jazzu w Sopocie mającym miejsce w 1956 roku
Cytujemy za "Jazz Forum" nr 4/1981
Dziennik Bałtycki
...Że zamiast transparentu czterech rozbudowanych wyrostków niosło 4 wymowne litery, że podochocone dziewczęta... rozebrane... odstawiały coś w rodzaju tańca, że zaczesani na kretynów młodzieńczy podrygiwali w takt samby - to detale. Zastanawiające jest samo zjawisko jako takie. Obcisłe "dunkry", koszule na wierzch, kretyńskie grzywki u chłopców... swetry z dekoltem a la Sophia Loren... rozczochrane kosmyki i wyraz zblazowania na gamoniowatych twarzach...Jeśli odwilż ma być taka, to już chyba lepszy trzydziestostopniowy m r ó z.
Express wieczorny
...Już podczas pierwszego koncertu Festiwalu Muzyki Jazzowej w Sopocie tłum wyłamał drzwi okno i poturbował spokojnych widzów. W przemarszu przez miasto "królowały" nieomal zupełnie obnażone dziewczyny, nad którymi wznosił się transparent głoszący chwałę ... czterech liter...
...Podczas występu zespołu londyńskiego w Hali Sportowej Stoczni Gdańskiej - słyszę ryki, wrzaski i gwizdy. Rozzuchwaleni awanturnicy zdzierają z dziewcząt części garderoby i rzucają je pod sufit...Podobny obrazek obserwuję podczas "jam session" w Operze Leśnej...
...Z trudem przedostaję się na molo. Zgrupowało się tu wokół estrady ponad 30 tys. Ludzi "Jazzowo" nastrojony tłum napiera na estradę. Walą się ławki i krzesła. Zmiecione zostają ...ochronne urządzenia z dykty. Jeszcze kilka sekund i z trzaskiem wali się estrada. Trzeszczą bariery chroniące molo. Milicja przygląda się bezradnie i ogranicza swą działalność do uniemożliwienia spokojnego poruszania się dziennikarzy.
...Organizatorzy przenoszą wybór "Miss Sopotu" ...na dach jednego z pawilonów. Na skutek improwizacji organizacyjnej, brak jest odpowiednich kandydatek. Przyjmuje się więc i takie, które urodę zastąpiły dobrymi chęciami. Tłum gwiżdże, ryczy, wyje... Padają krzyki, z których najbardziej cenzuralny to "Lala, zdejm majteczki".
Na tym kończę relację. Czas wyciągnąć wnioski. W imieniu opinii publicznej, w imieniu zaniepokojonych Czytelników, którzy po wysłuchaniu niedzielnej relacji Polskiego Radia dzwonili do "Expressu" domagamy się:
Afera sopocka, naszym zdaniem, winna znaleźć swój epilog w Prokuraturze...
Głos wybrzeża
...Ludziom wychowanym w romantycznej konwencji muzycznej reakcja sali mogła się wydawać rzeczywiście nieco dziwna. Zapomniano jednak o jednym: że muzyka jazzowa jest zupełnie n o w y m zupełnie o d m i e n n y m i bardzo w ł a s n y m. Jak każda nowa sztuka - pisał kiedyś jeden z naszych najwybitniejszych muzykologów Stefan Kisielewski - jazz opiera się na nowej sytuacji socjalistycznej i obyczajowej, na nowym etapie zbiorowego temperamentu i n o w y c h f o r m a c h masowego odbioru. Toteż formy o d b i o r u różnią się zasadniczo od form odbioru muzyki poważnej"...Nic więc dziwnego, że leciały w górę marynarki i swetry, że biły brawo dziewczęta w krótkich trzyćwierciowych piratkach i czarnych swetrach, ze krzyczeli chłopcy o włosach ściętych na jeża. Nie, to stanowczo nie była gromada chuliganów. To była po prostu młodzież...Reagowała na muzykę w sposób żywy, czuły i na ogół trafny. Tam, gdzie można było krzyczeć - po udanych improwizacjach w stylu tradycyjnym - tam rozlegały się gwizdy i okrzyki. Tam gdzie grano jazz nowoczesny - wymagający uwagi i skupienia - tam widownia umiała zachować spokój...
Przekrój
...Prawdą jest, że ci dla których zabrakło biletów w pierwszym dniu skandowaniem me-ga-fo-ny domagali się wystawienia głośników na zewnątrz sali koncertowej. Prawdą jest, że dla zespołów nie grających w danym koncercie nie ustawiono na sali ławek, wskutek czego około 150 osób siedziało (bardzo zresztą grzecznie) na podłodze przed estradą. Prawdą jest, że zabawnym tradycyjnym pochodzie w stylu nowoorleańskim otwierającym festiwal, młodzież malarska, z literek (każda na osobnym patyku) prócz przewidzianych słów WICHARY czy też MELOMANI, w pewnej chwili złożyła owo słowo z czterech liter. Prawdą jest, że kilku miejscowych chuliganów, którzy weszli podchmieleni z sąsiedniej restauracji "Fala" próbowało trochę (bez większych rezultatów) rozbierać się przed pawilonem, w którym odbywał się koncert...
Natomiast nieprawdą jest jakoby ktoś rzucał kamieniami w szyby pawilonu. Nieprawdą jest, że na ulicach Sopotu publiczność z koncertów, lub w ogóle ktoś, podnosił w górę przejeżdżające samochody (możecie sprawdzić w Komendzie MO). Nieprawdą jest od A do Z wszystko co napisał w "Expressie" warszawskim pewien ponurak mszcząc się za to, że nie przyjęto go w biurze festiwalowym z dość dużymi honorami...