Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Już w najbliższy piątek, 17 listopada, startuje 4. edycja organizowanego przez ZPAF festiwalu Warsaw Photo Days. To łącznie 16 wystaw, skoncentrowanych wokół tematu krajów bloku wschodniego, na których zobaczymy prace ponad 40 autorów.
Temat przewodni tegorocznej edycji festiwalu Warsaw Photo Days to Post Sovieticus. Możemy spodziewać się więc projektów odnoszących się do historii i obecnej sytuacji krajów postradzieckich. Ślady przeszłości okazały się obszarem do budowania wypowiedzi artystycznych, ale także okazją do zaprezentowania ważnych fotografii historycznych obrazujących kształt minionego świata. Łącznie na odwiedzających czeka 16 wystaw, prezentujących prace kilkudziesięciu autorów z całego świata.
Młodym ludziom codzienność w socjalistycznej Polsce najczęściej kojarzy się z niedostatkiem, szarością i marazmem. Ale tamten czas miał też swoje barwy i jaśniejsze strony - przede wszystkim sprzyjał poczuciu wspólnoty. Ludzi łączyła bieda i jeden wspólny wróg - narzucona przez władze ideologia. Fotoreporterzy znajdowali się po tej samej stronie barykady, co większość społeczeństwa. Dla autorów prezentowanych zdjęć zewnętrzne warunki nie miały znaczenia, podobnie jak pieniądze, za które niewiele można było kupić. Cieszyli się urokami życia dwudziestolatków i realizowali swoją pasję przyglądając się światu przez obiektyw.
fot. Krzysztof Pawela, Święto Trybuny Ludu, Warszawa 1984
- Dla fotografii reportażowej był to dobry i fotogeniczny czas. Fotoreporterzy prasowi nie tylko doświadczali ciekawych przygód w terenie, ale zawód traktowali jako misję. Głównym celem było przechytrzenie cenzury i opublikowanie ważnego materiału obrazującego realia systemu. - mówi kurator wystawy, Anna Musiałówna. - Władza nieświadomie wspierała te działania finansując delegacje służbowe, podczas których powstawały obrazy niezgodne z obowiązującą linią partii. Dzięki tej sprzecznej w intencjach symbiozie, dziś możemy popatrzeć na ówczesną Polskę oczami dokumentalistów tamtego czasu.
fot. Marian Musiał
Na wystawie zaprezentowane zostaną zdjęcia: Krzysztofa Barańskiego, Macieja Musiała, Mariana Musiała, Anny Musiałówny, Macieja Osieckiego, Krzysztofa Paweli, Marka Szymańskiego i Krzysztofa Wojciewskiego.
Wernisaż odbędzie się w piątek, 17 listopada 2017 roku, o godzinie 18:00 w Starej Galerii ZPAF, przy ul. Plac Zamkowy 8.
Nie ma dobrego i w pełni oddającego sens tłumaczenia słowa „roadtrip”. To jest coś więcej niż przejażdżka. Podróż samochodem dla samego jechania. Przemierzanie przestrzeni i oglądanie widoków zza szyby auta.
fot. Ania Kłosek
Kultura motoryzacji w Europie Środkowo-Wschodniej ma pewien wspólny rys. Marzenia o posiadaniu własnego auta, odkładanie latami pieniędzy i zapisywanie się w kolejce. Czas przełomu 1989-1991 w regionie szczególnie widać właśnie w podejściu do motoryzacji. Odrzucenie produkcji radzieckiej na rzecz importowanych masowo z zachodu aut, wysyp komisów i giełd samochodowych.
- To wreszcie posiadanie własnych czterech kół, a potem instalacja alarmu i radia, ulepszanie, dekorowanie, tuning. Parkingi i garaże, które wciskają się w każdą wolną przestrzeń miejską. Jest szalenie ważna decyzja czym pojechać do ślubu, generalne pytanie o samochód, który ma być znakiem statusu społecznego. - komentuje kurator, Joanna Kinowska. - Mamy także zmiany w regulacjach prawnych - czy trzeba zapinać pasy, dzieci wozić w fotelikach i po ilu promilach jeszcze można wsiąść do auta. A wszystko to odbywa się na tych samych drogach, z mozołem modernizowanych, pamiętających poprzednią epokę.
fot. Bogdan Łopieński
Na wystawie zobaczymy zdjęcia: Justyny Mielnikiewicz, Mariusza Foreckiego, Jacka Piotrowskiego, Krzysztofa Millera, Wojciecha Grzędzińskiego, Adriana Sveca, Zofii Rydet, Bogdan Łopieńskiego, Zbyszka Siemaszko, Kuby Dąbrowskiego, Przemysława Pokryckiego, Federica Caponi, Alexandra Kazantzeva, Borisa Nemetha, Mikhaila Palinchaka, Jana Brykczyńskiego, Anii Kłosek, Marka Berezowskiego, Tymona Markowskiego i Oldricha Malachty.
Wernisaż wystawy odbędzie się w piątek, 17 listopada 2017 roku, o godzinie 19:00 w galerii Nowe Miejsce, przy ul. Al. Jerozolimskie 51 (lok. 2).
fot. Jan Brykczyński
O godzinie 20:00 w siedzibie Simfonia Varsovia przy ul. Grochowskiej 272 poznamy nazwisko zwycięzcy tegorocznej sekcji Grand Prix festiwalu, a także obejrzymy 14 wystaw indywidualnych, zorganizowanych w ramach Programu Open. O projektach laureratów opowiada kurator, Katarzyna Majak:
Pozostałe w ludziach i miejscach ślady przeszłości są interesującymi próbami przyjrzenia się mentalności i kulturze mieszkańców krajów postradzieckich, kiedyś i dziś. Zainteresowanie tematem młodych pokoleń dowodzi, że element często spychany w zapomnienie, nieprzerwanie współkonstytuuje współczesną świadomość, będącą swoistą syntezą pamięci przeszłości i obrazu teraźniejszości.
fot. Karol Pałka, z projektu "Gmach"
Puste i wyludnione sale „Gmachu” Karola Pałki wydają się tylko czekać na zjawienie się tych, którzy tylko co opuścili te pomieszczenia, lecz zaraz tutaj powrócą, by spełniać na nowo nakazane przez system rytuały. Karol Pałka, fotograf, reżyser filmów dokumentalnych, roztacza przed naszymi oczami scenografie tych rytuałów, wydawałoby się – wciąż gotowe na ciąg dalszy spektaklu.
Skala spektaklu nie musi być tak monumentalna, również na poziomie niepozornych detali można odnaleźć wiele znaczące gesty, jak pantomima dłoni w “De jur, împrejur este patria” Andrei Nacu. Jednostka uwikłana w państwowotwórczą symbolikę godła ujawnia tu dyskretnie, ale wymownie rozległą skalę reakcji na to uwikłanie, które trudno byłoby zresztą uznać za wyłączną cechę systemu sowieckiego.
Z cyklu "Wszędzie wokół jest ojczyzna", autor: Andrei Nacu
fot. Walentyna Odnovium, z cyklu "Inwigilacja"
Jak wymowne potrafią być drobne detale pokazuje projekt Walentyna Odnoviuma - kolekcja zdjęć judaszy z więzień KGB i Stasi. Okrągłe podświetlone obiekty wydają się niemal obrazami abstrakcyjnymi, a przecież są śladem i świadkiem aż nadto realnych i konkretnych ludzkich tragedii, których widz może się jedynie domyślać.
Puste i bezludne są też mieszkalne wnętrza w projekcie estońskiej fotografki Triiny Kerge, stanowiąc swoiste ramy dla ukazania zewnętrznych pejzaży zmieniających się wraz kolejnymi porami roku, pejzaży pełnych śladów niedawnej przeszłości.
fot. Triin Kerge, z cyklu "Kodukoht (dom)"
fot. Tatyana Palyga, z cyklu "Czerepowiec"
Pejzaże postsowieckich miast pielęgnują tę przeszłość, przechowują ją w swej siermiężnej szarzyźnie, bylejakości, niezniszczalnej tymczasowości, tak wyrazistej na fotografiach autorstwa Tatyany Palygi z jej rodzinnej miejscowości Czerepovets w północno-zachodniej Rosji, do której artystka powraca po długiej nieobecności w poszukiwaniu własnych korzeni. Nawet nowo wzniesione osiedla na obrzeżach Moskwy uchwycone w kadrach Aleksandra Anufrieva wydają się wciąż należeć do minionej epoki, ciążyć ku niej przynajmniej duchem, jeśli nie formą.
fot. Aleksander Anufriev, z cyklu "Nowa Moskwa"
fot. Masza Svyatogor, z cyklu "Kurasoushchyna, moja miłość"
Nieco inaczej wyglądają wędrówki Maszy Svyatogor po białoruskim Mińsku i jego okolicach. Masza szarzyznę odwiedzanych miejsc przełamuje barwną intruzją własnej postaci i figur ze świata wyobraźni.
Po ulicach Wilna Urszula Janoszuk porozsiewała zabarwione złowrogą czerwienią widma nieodległej przeszłości powracającej w postaci zaciśniętej kurczowo pięści, odwołującej się w swej formie do estetyki sowieckich plakatów propagandowych.
fot. Urszula Janoszuk, z cyklu "Vilnius Post Sovieticus: AUTOPREZENTACJA"
fot. Lorraine Turci, z cyklu "Pyramiden, polarne epitafium dla utopii"
Ślady sowieckiego marzenia francuska fotografka Turci-Lorraine odnalazła aż za kołem podbiegunowym. Porzucone zwłoki arktycznego miasta, znak swoistej prometejskiej hybris sowieckiego systemu, spoczywają wśród jałowego pejzażu norweskiego archipelagu Svalbard, jak ogromne szczątki potwora, pozostawione przez odpływ. Lewiatan, już martwy, ale wciąż złowrogi.
Na przekór kosmopolitycznemu duchowi komunizmu mamy okazję oglądać również sowieckość z kolorytem lokalnym, jak w projektach Doina Domenica Cojocaru, czy Kirka Kellinghama, gdzie zza pleców przeszłości komunistycznej wyziera tradycja dużo starsza i bardziej szacowna, mołdawska lub gruzińska, widoczna w rytuałach pogrzebowych, czy konterfektach gruzińskich świętych przyglądających się z ponadczasowym spokojem siermiężnej postsowieckiej współczesności. Zrujnowane i opustoszałe są nie tylko budynki i miasta, ale nade wszystko ludzkie dusze.
fot. Doina Cojocaru, z cyklu "Pozostałości"
fot. Kirk Kellingham, z cyklu "Gruziński przybysz"
Nostalgia za utraconym rajem ideologicznego złudzenia potrafi być naprawdę dewastująca, zwłaszcza w zetknięciu ze współczesnością nie dającą się wyjaśnić w prostych kategoriach propagandy i tak daleką od odziedziczonych po systemie życiowych nawyków. Ta psychiczna dewastacja przemawia w sposób bardzo osobisty i indywidualny słowami i obrazami projektu Ireny Jonas. Bohaterka projektu, Svetlana Aleksiejevich, obnosi po miejscach pełnych pamiątek komunistycznej przeszłości słowa autentycznej żałoby po systemie zapewne złowrogim, ale dla niej przynajmniej zrozumiałym. Nic nie zdołało zapełnić jej pustki po upadku sowieckiej rzeczywistości.
Pomniki wzniesione za czasów Tity w byłej Jugosławii zgromadzone na zdjęciach Jovany Mladenovic są w tym kontekście szczególnie wymowne, bo są niemym świadkiem katastrofy wyjątkowo głębokiej i dewastującej, upadku nie tylko samej ideologii, ale rozpadu całego państwa, rozerwanego w paroksyzmach okrutnej wojny domowej. Dziewczęce postaci wcielające się w kamienny patos monumentów to jednocześnie pantomima żałoby po wizji, która została bezpowrotnie utracona.
fot. Jovana Mladenovic, z cyklu "Monumentalny Strach"
fot. Andriei Lankevich, z cyklu "Żegnaj Ojczyzno"
Białoruski fotograf Andriei Lankevich w swoim projekcie zagłębia się w kluczowy dla sowieckiej historii mit Wielkiej Wojny Ojczyźnianej z całą jego wieloznacznością i złożonością. Zainspirowany losami własnej rodziny szuka klucza do zrozumienia sensu tamtych czterech lat, ukrytego za fasadą oficjalnej propagandy. Pozorna monotonia i martwota ukazanych w tych projektach pejzaży, tych zewnętrznych i tych wewnętrznych, nie powinna nas zmylić. Te miejsca nie należą jedynie do przeszłości, one istnieją w naszym tu i teraz, niemal gotowe w każdej chwili na nowo ożyć…
Więcej informacji na temat tegorocznej edycji konkursu znajdziecie pod adresem warsawphotodays.com.