Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Najnowszy projekt Ogrodowa/Garden Street Urszuli Tarasiewicz, fotografki dokumentalistki, żyjącej na co dzień w Łodzi, nie jest jedynie o tym mieście. To przede wszystkim alegoryczna opowieść o świecie i przemijaniu, budowaniu domu i nieuniknionych zmianach w jego funkcjonowaniu.
W Łodzi to znana historia. Bogaty przedsiębiorca Izrael Poznański, chcąc zapewnić siłę roboczą dla swojej fabryki, postanawia w jej pobliżu wybudować robotnicze mieszkania. Tak powstawały łódzkie famuły. Pełniły ważną rolę w rozwoju przemysłu i zwykle dzieliły los fabryk swoich fundatorów, po upływie ich świetności zmieniały funkcję budynków. Nie inaczej jest z famułami przy ulicy Ogrodowej w Łodzi, których dotyczy wystawa zdjęć Urszuli Tarasiewicz.
fot. Urszula Tarasiewicz
Kim byli ludzie, którzy tu kiedyś mieszkali? Co się z nimi teraz dzieje? Jak ułożyło im się życie po opuszczeniu mieszkań, w których często żyli od wielu pokoleń? Czego symbolem są fototapety w maleńkich mieszkaniach będące próbą ucieczki od otaczającej rzeczywistości?
Ula Tarasiewicz oprowadza nas po świecie, który już odszedł, przeminął. Robi to nieśpiesznie, jakby chciała nam dać czas na dojście do konkluzji, że taka jest kolej rzeczy. Bowiem miasta są wyjątkową tkanką, która musi się ciągle rozwijać. Tak jest pomyślana, to jest jej istotą. Jeżeli na którymś etapie przestanie - mamy do czynienia z systematycznym i nieubłaganym upadkiem, z którego podnieść może jedynie rewolucja.
fot. Urszula Tarasiewicz
“Zawsze chciałam być panem od liczników, by móc podejrzeć, jak mieszkają ludzie. To mnie fascynowało od dzieciństwa, bo sposób urządzenia mieszkania bardzo wiele mówi o samych mieszkańcach. Czy dekorują je zdjęciami swoich pradziadków, czy też wolą wieszać na ścianach kalendarze z gołymi paniami. Tutaj zadanie było trudniejsze, ponieważ widząc opuszczone lokale, wszystko to trzeba było sobie wyobrazić” - mówi autorka zdjęć.
fot. Urszula Tarasiewicz
Z fotografii Tarasiewicz spoglądają na nas opuszczone pokoje, odrapane ściany, z których ktoś wypruł instalację elektryczną i na których czas odcisnął kontury stojących tu niegdyś mebli czy wiszących obrazów. Przywykliśmy do takich zdjęć. Oglądamy je za każdym razem, gdy wystąpią rzeki lub gdy przewalą się silne wiatry. Ale o ile w tych przypadkach takie widoki są śladem niszczycielskich sił natury, tak tutaj - wszystko jest dziełem człowieka. Tym większa jest moc tych fotografii.
fot. Urszula Tarasiewicz
Zdjęcia Tarasiewicz to proste kadry. Na próżno szukać w nich zabawy kompozycją, budowania ciekawych ujęć. Nie temu z resztą służą. One nie mają bawić, nie mają sprawić, że oglądając je poczujemy się dobrze. Mamy poczuć na własnej skórze, to uczucie smutku, jakie musiało towarzyszyć lokatorom tych wnętrz. Mamy poczuć szorstkość tego miejsca, które na naszych oczach odchodzi w przeszłość. Dzięki tym zdjęciom, zostanie w naszej pamięci.
Wernisaż Ogrodowa/Garden Street odbędzie się 23 lutego 2017 roku o godzinie 19:00 w krakowskim Hotelu andel’s (ul. Pawia 3). Ekspozycję w ramach cyklu Andel’s Photo będzie można oglądać do końca marca bieżącego roku. Więcej informacji znajdziecie na stronie andelsart.com.
fot. Urszula Tarasiewicz
Urszula Tarasiewicz (ur.1975 r.) - studiowała w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. L. Schillera w Łodzi na kierunku fotografii. Swoją drogę jako fotograf zaczęła dyplomem zrealizowanym pod kierunkiem prof. W. Prażmowskiego. Wykorzystała w nim zapomnianą konwencję fototapety. Żyje i pracuje w Polsce oraz w Norwegii. Tam też zdobywała doświadczenie zawodowe na planach filmowych. Tarasiewicz jako dokumentalistka jest wrażliwym obserwatorem otoczenia, w zdjęciach nobilituje elementy absurdalne i marginalne. Życie w industrialnej Łodzi wpłynęło na jej poszukiwania piękna w kiczu, koloru w szarościach i szczęścia w ludziach, którzy go nie mają. Fotografuje prosto, surowo, ascetycznie. Zapisuje na negatywie momenty, które są znakiem swojego czasu i bez upiększeń opisują otoczenie. Kiedy fotografuje ludzi, pozwala im odgrywać wymyślone role, nie tworzy portretów psychologicznych, a zachęca do kreowania sytuacji na potrzebę chwili.