"Chcemy stworzyć nową kulturę fotograficzną" - Mamoru Yoshida, Panasonic

Autor: Łukasz Kacperczyk

19 Wrzesień 2007
Artykuł na: 9-16 minut
Podczas światowej premiery lustrzanki Panasonic Lumix DMC-L10 mieliśmy okazję porozmawiać z Mamoru Yoshidą zajmującym stanowisko Dyrektora Zarządzającego w Dziale Cyfrowych Aparatów Fotograficznych Matsushita Electric Industrial Co. Ltd. Pytaliśmy m.in. o współpracę z Olympusem, filozofię firmy i oczywiście o Lumiksa L10. Zapraszamy do przeczytania wywiadu.

Fotopolis: Pierwszą myślą, która przyszła mi do głowy, gdy usłyszałem o L10, było to, że nareszcie Panasonic będzie miał cyfrową lustrzankę, która będzie się sprzedawała, że w końcu naprawdę wchodzicie na rynek. Lumix L1 był produktem czysto wizerunkowym. Czemu nie zaczęliście od L10? Czy produkt wizerunkowy był rzeczywiście niezbędny?

Mamoru Yoshida: Bardzo trudno było wprowadzić na rynek lustrzankę cyfrową marki Panasonic Lumix. Dlatego zaczęliśmy od L1, którym mieliśmy nadzieję wyróżnić się na tle konkurencji. Ten aparat miał kilka wyjątkowych cech wymaganych od produktu marki Lumix, m.in. unikalny wygląd i obsługę podobną do analogowych dalmierzowców Leiki (to bardzo mocny wyróżnik). Lumix L1 miał ludzi zainteresować naszą pierwszą lustrzanką - mniej wyjątkowy produkt by sobie nie poradził. Właśnie dlatego wprowadzamy L10 dopiero teraz. Rywalizacja na rynku lustrzanek cyfrowych to trudne zadanie, zwłaszcza jeśli chce się odróżniać od Nikona czy Canona. Zależy nam na tym, by zaproponować konsumentowi coś nowego, takie podejście nas napędza. Niewykluczone, że gdybyśmy rok temu pokazali L10, mniej osób zainteresowałoby się pierwszą lustrzanką Panasonica. Dlatego na początek przygody z tym segmentem wybraliśmy L1.

Niektórym miłośnikom aparatów Leiki spodobał się wygląd L1, ale produkt wizerunkowy powinien być niemal pozbawiony wad. Niestety o L1 nie można tego powiedzieć... Może jest zbyt wyjątkowy? Porównanie L1 z L10 przypomina nieco przypadek Olympusa i modelu E-500 - aparatu, od którego firma ta powinna zacząć zabawę w System 4/3. Tymczasem wybrano E-300, który przepadł na rynku m.in. właśnie ze względu na wygląd, który nie kojarzył się z tradycyjną lustrzanką. Na papierze L10 sprawia znakomite wrażenie. Pytanie jest takie - czemu nie wprowadziliście w zeszłym roku od razu dwóch aparatów? L1 jako produktu wizerunkowego i L10, żeby się sprzedawał.

Wprowadzenie na rynek lustrzanki Lumix w sytuacji, w której przedtem nie istnieliśmy w tym segmencie, nie było łatwe. Najważniejsze było podkreślenie różnic w stosunku do konkurentów, postawiliśmy na oryginalność. Zachowaliśmy optykę Leiki, optyczny stabiizator obrazu oraz obsługę rodem z aparatów na film i dodaliśmy system czyszczenia matrycy. Ale L1 miał więcej cech wyjątkowych w cyfrowej erze - np. pierścień przysłon na obiektywie czy kształt wzorowany na klasycznych dalmierzowych leicach. Żeby mocno wejść na rynek lustrzanek cyfrowych, potrzebny był charakterystyczny produkt - stąd L1. Bieżący rok to drugi etap rozwoju linii lustrzanek cyfrowych Lumix - L10 jest naszą propozycją ze średniej półki. Oczywiście też musi się wyróżniać - niektóre cechy ma rodem z L1 (optyka Leiki, optyczna stabilizacja obrazu, czyszczenie matrycy), inne są zupełnie nowe (jak podgląd na żywo na ruchomym ekranie LCD). Drugim etapem naszej obecności w segmencie lustrzanek cyfrowych mamy zamiar przekonać konsumentów do nowego stylu fotografowania aparatem typu DSLR.

Mamoru Yoshida podczas światowej premiery lustrzanki Panasonic Lumix DMC-L10

Jakie atrakcje szykujecie w trzecim etapie? Musicie coś zmienić, a przecież już właściwie nie ma co zmieniać - nawet lustrzanką cyfrową można dziś fotografować jak zwykłą cyfrówką.

Oczywiście, że coś zmienimy, ale nie możemy jeszcze powiedzieć co. Rynek aparatów cyfrowych opiera się na mocnej marce i mocnych produktach. Stawiamy na wysoką jakość obrazu oraz innowacyjne funkcje (np. optyczną stabilizację i szerokokątny obiektyw). To samo myślenie chcemy przenieść do segmentu lustrzanek, czyli w wyraźny sposób odróżnić się od konkurencji. Dlatego też wybraliśmy System 4/3, który sam w sobie jest wyjątkowy. Oczywiście mamy coś w zanadrzu, ale na więcej szczegółów musicie poczekać do przyszłego roku.

Wspomniał Pan, że jednym z najtrudniejszych zadań było wprowadzenie marki Lumix w segment lustrzanek cyfrowych. Ale i bez tego Panasonic Lumix jest postrzegany jako mocna marka fotograficzna, zwłaszcza przez osoby, które kojarzą wysoką jakość z mocną pozycją na rynku elektroniki użytkowej. Dziwi mnie, że nie próbowaliście tego wykorzystać.

Dziękuję za miłe słowa. Lumix jest coraz mocniejszy, ale dla nas wciąż ma zbyt słabą pozycję. Jednak robimy wszystko, żeby sukcesywnie wzmacniać pozycję tej marki.

Jak wiele Olympusa jest w L10? Lumix L1 miał komorę lustra wziętą z Olympusa E-330. Jak jest tym razem?

Kontynuujemy naszą współpracę z Olympusem. Lustrzanka cyfrowa to bardzo skomplikowane urządzenie, a Olympus ma w tej dziedzinie duże doświadczenie. Oczywiście w L10 również wykorzystaliśmy wiele rozwiązań naszego partnera - jak system czyszczenia matrycy i komora lustra. Z kolei Olympus korzysta z naszego doświadczenia w produkcji matryc światłoczułych. Jednak koncepcje produktów mamy zupełnie odmienne. Oczywiście jako członkowie Systemu 4/3 musimy pamiętać o szerokiej kompatybilności, myśleć o pozostałych sygnatariuszach porozumienia. Zresztą nie chcemy rezygnować z tej kompatybilności, bo System 4/3 ma najszerszy wachlarz "cyfrowych" obiektywów.

Jak zamierzacie pozycjonować L10 na rynku - jako aparat dla początkujących czy może lustrzankę ze średniej półki?

Lumix L10 z pewnością jest aparatem ze średniej półki, nie stworzyliśmy go z myślą o początkujących. Plasuje się na średniej półce między innymi dzięki pewnym technologiom oraz oczywiście dzięki obiektywowi Leiki.

A co z ceną? Pod względem funkcjonalności L10 wygląda bardzo ciekawie, więc to cena może zadecydować o jego powodzeniu.

Do zbudowania mocnego wizerunku marki niezbędna jest wysoka jakość zdjęć i najlepsze osiągi aparatu. Jednak zaawansowane technologie są drogie - nie zmienimy tego. Zwłaszcza że rywalizujemy z tradycyjnymi markami fotograficznymi jak Canon i Nikon, które mają ok. 80% rynku. Nie zamierzamy się poddawać, ale musimy działać etapami, krok po kroku. Oczywiście w przyszłości będziemy musieli zrezygnować z wysokiej ceny, ale wtedy nasza oferta lustrzanek cyfrowych będzie znacznie szersza. Poza tym stawiamy na kompletne rozwiązanie, czyli m.in. zoptymalizowanie zestawu aparat-obiektyw. Pamiętajmy, że zazwyczaj lustrzanki cyfrowe są sprzedawane z tanimi i kiepskimi obiektywami. My wybraliśmy inną drogę, wybraliśmy optykę marki Leica. Jesteśmy przekonani, że 1299 euro za kombinację L10 z obiektywem Leiki to nie jest wygórowana cena.

Wspomniał Pan, że w Lumiksie L10 i pozostałych Waszych cyfrówkach niezwykle ważne są osiągi oraz wysoka jakość obrazu. Lumiksy słyną z tego, że "robią ładne zdjęcia", co z pewnością przekonuje amatorów. Ale użytkownicy lustrzanek cyfrowych są nieco bardziej wymagający. Co z Waszą piętą achillesową, czyli szumami przy wysokich czułościach?

Nie dotarły do nas negatywne opinie dotyczące jakości zdjęć wykonanych L1 przy wysokich czułościach. Dwa lata temu mieliśmy taki problem w naszych aparatach kompaktowych, ale od tamtej pory sobie z nim poradziliśmy. L10 korzysta z najnowszych technologii redukcji szumów i z roku na rok nasze produkty będą się pod tym względem zachowywały lepiej.

Nie warto nie doceniać wysokich czułości, ponieważ poza rozdzielczością i ergonomią jest to jeden z najważniejszych czynników, na podstawie których ludzie oceniają aparaty. Canon radzi sobie pod tym względem znakomicie, Nikon właśnie zaprezentował lustrzankę z ekwiwalentem ISO 6400 i pełnoklatkowy aparat dający dostęp do rekordowej wartości ISO 25 600. Tymczasem Lumix L10 zatrzymuje się przy ISO 1600. To bardzo duża różnica.

Nie zamierzamy wdawać się w "wojnę na wysokie czułości". Stawiamy przede wszystkim na jakość obrazu, a wysoka czułość wcale nie musi się z nią wiązać. Uważamy, że konsumenta mogą przekonać inne aspekty - np. możliwość obsługi jak tradycyjny aparat na film (L1) czy wykrywanie twarzy (L10). Najważniejsza jest odpowiednia kombinacja funkcji. Zresztą w ciągu ostatnich trzech lat znacznie poprawiliśmy jakość zdjęć wykonanych przy wysokich czułościach, m.in. dzięki najnowszemu procesorowi Venus Engine III. System redukcji szumów zastosowany w Lumiksie L10 osobno zmniejsza szumy luminancji i chrominancji.

Pamiętajmy też, że rozdzielczość i szumy są powiązane. Im wyższa rozdzielczość, tym większe szumy, dlatego w L10 wykorzystaliśmy matrycę 10 Mp, a nie z większą liczbą punktów światłoczułych. W przyszłości będziemy jednak oczywiście pracowali nad tym aspektem, żeby dogonić konkurencję.

Ostatnie pytanie będzie bardzo konkretne. Lampa błyskowa wbudowana w L1 mogła pracować w dwóch pozycjach, dzięki czemu użytkownik miał możliwość odbicia światła np. od sufitu. Czemu L10 wyposażono w zwykły flash typu pop-up?

Dziękuję za miłe słowa. Niestety system zastosowany w L1 nie zmieściłby się w L10, a do tego nie pasował do tradycyjnego wyglądu tego aparatu. Dlatego byliśmy zmuszeni z niego zrezygnować.

Podsumowując, musimy pamiętać, że Lumix to najnowsza marka w segmencie lustrzanek cyfrowych. Mimo to zamierzamy wpłynąć na sposób, w jaki ludzie postrzegają fotografię, chcemy stworzyć nową "kulturę fotograficzną". Pojawiliśmy się na tym rynku jako ostatni, ale zależy nam, by pozostawić po sobie jakiś trwały ślad

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Branża
SWPA 2025 - Susan Meiselas z nagrodą za wybitny wkład w fotografię
SWPA 2025 - Susan Meiselas z nagrodą za wybitny wkład w fotografię
Jury nadchodzącej edycji Sony World Photography Award zadecydowało o przyznaniu corocznej nagrody honorowej za wybitny wkład w fotografię. Tym razem otrzymuję ją Susan Meiselas, której...
9
"Bezpieczniejsze polskie niebo" - nowe przepisy dla dronów
"Bezpieczniejsze polskie niebo" - nowe przepisy dla dronów
Projekt nowelizacji ustawy Prawo lotnicze został przyjęty przez Radę Ministrów. Polskie przepisy dotyczące dronów będą teraz dostosowane do unijnych - wprowadzają nowy podział operacji i...
1
Nowy dystrybutor FOMEI – Rudy Lis przejmuje oficjalną dystrybucję w Polsce
Nowy dystrybutor FOMEI – Rudy Lis przejmuje oficjalną dystrybucję w Polsce
Marka FOMEI zmienia dystrybutora. Popularny sprzęt oświetleniowy dla fotografów i filmujących oraz rozwiązania do druku przejmuje w Polsce firma Rudy Lis.
1
Powiązane artykuły