Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Leica M7 Titan powstała w 2004 roku z okazji 50-lecia linii dalmierzowców M. Wyprodukowano jedynie 50 zestawów - pierwszy aparat nosi numer seryjny 3 000 000. I właśnie ten egzemplarz (wraz z trzema obiektywami - 28 mm, 50 mm i 90 mm) w maju tego roku wręczono Sebastiao Salgado, słynnemu brazylijskiemu dokumentaliście. Zlicytowano go 27 listopada wśród setek innych cennych aparatów znanych marek.
"Zestaw Salgado" był obiektem nr 298 na 8. aukcji fotograficznej zorganizowanej przez wiedeński dom aukcyjny WestLicht. Wyceniono go na 60-70 tys. euro, ale licytacja zakończyła się kwotą 108 tys. euro! Po odjęciu prowizji zostaje 90 tys. euro, które zostały przeznaczone na ochronę lasów tropikalnych Brazylii.
W liście do kupca Salgado dziękuje mu za stworzenie możliwości "transformacji wyjątkowej leiki w las" - dochód z aukcji pozwoli na zasadzenie ok. 100 tys. drzew.
Nie była to jedyna kamera, która rozgrzała licytujących. Leica MP z Summicronem 50/2 - zestaw należący do Thomasa Hoepkera (obiekt nr 116), v-ce prezesa agencji Magnum, wylicytowano za 52 800 euro (po odjęciu prowizji zostaje 44 tys.). Szczęśliwy (i, nie oszukujmy się - zamożny) nabywca otrzyma dodatkowo trzy zdjęcia Hoepkera podpisane przez autora.
Jak widać, nie tylko prace słynnych fotografów osiągają na Zachodzie zawrotne ceny - kolekcjonerzy chętnie rzucają się też na ich sprzęt. A jeśli jeszcze jest to wysłużona (jak w przypadku Hoepkera) lub niezwykle rzadka leika (jak "zestaw Salgado"), aparat marki-legendy, to jeszcze bardziej jest się o co bić