Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Ostatnimi czasy popularnym rozwiązaniem jest budowanie własnych dysków SSD w oparciu o pamięci NVMe i specjalne case’y. Ale czy wiecie, że w ten sam sposób można zbudować niedrogą kartę CFexpress?
Szybkie dyski półprzewodnikowe stają się dzisiaj standardem i coraz częściej zwracają uwagę twórców, zwłaszcza tych zajmujących się materiałami wideo. Z racji tego, że ich ceny nadal są wysokie, ostatnimi czasy popularnym rozwiązaniem stało się budowanie własnych zewnętrznych nośników w oparciu o kości pamięci NVMe i specjalne obudowy, które pozwalają korzystać z nich jak ze zwykłych dysków przenośnych. Wygląda na to, że niebawem ten trend może zawitać na rynek wyjątkowo kosztownych kart CFExpress, które w nadchodzących latach, w obliczu rosnącego zapotrzebowania na wideo będą stawać się zapewne dominującym nośnikiem.
Serwis Tom’s Hardware donosi o nowych niedrogich adapterach firmy Sintech, które umożliwiają stworzenie zamiennika kart CFExpress w oparciu o niedrogie dyski SSD typu M.2 2230 NVMe, które m.in. montowane są w laptopach i które pozwolą nam zaoszczędzić w ten sposób setki jeśli nie tysiące złotych.
Obecnie najtańsze karty CFExpress o pojemności 128 GB kupimy za około 650 zł, jednak w przypadku wielu producentów warianty o tej pojemności to koszt nawet ponad 1000 zł. Modele o pojemności powyżej 1 TB to już z kolei koszt bliski 4000 zł, a każdy kolejny terabajt zwiększa cenę o kolejne tysiące. Nie trzeba chyba wspominać, że to właśnie te duże pojemności najbardziej interesują twórców wideo. W przypadku tanich kompaktowych dysków NVMe 2230, ceny oscylują na poziomie poniżej 200 zł za pojemności rzędu 256 GB i 1000 zł za 1 TB, przy czym oferują takie same specyfikacje odnośnie transferów, jak większe nośniki NVMe i zbliżone do tych oferowanych przez karty CFE producentów. Koszt samego adaptera to z kolei ok. 200 zł (44 dolary). O oszczędności tego rozwiązania nie trzeba chyba nikogo przekonywać.
Osobną sprawą pozostaje wydajność i bezpieczeństwo takiego rozwiązania. Standardowe karty testowane są pod kątem kompatybilności i wytrzymałości. W przypadku chińskich rozwiązań DIY i tanich dysków SSD mogą występować różne problemy. Nie mamy też gwarancji, że przy zapełnianiu własnoręcznie stworzone karty będą utrzymywać nominalne wartości transferów tak, jak robią to np. nowe karty firmy Angelbird.
Biorąc pod uwagę dostępność różnego rodzaju benchmarków intensywnie testujących wszelakie nośniki, a także w większości dobre doświadczenia osób pracujących na stworzonych w ten sposób zewnętrznych dyskach SSD, jest to na pewno opcja godna rozważenia.
Jeżeli chodzi o ryzyko, przyrównalibyśmy to do używania oprogramowania Magic Lantern w aparatach Canona. Nigdy nie było oficjalnie wspierane i zawsze odpalając je musieliśmy akceptować ewentualne ryzyko utraty materiału, ale przez lata z powodzeniem pracowało na nim całe pokolenie filmujących lustrzankami.
Adapter Sintech dostępny jest do kupienia na stronie eshop.sintech.cn.
Źródło: tomshardware.com