Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Leica po raz kolejny przesuwa granice absurdu. Wraz z firmą Shackleton stworzyła kurtkę dla fotografów pracujących w ekstremalnych warunkach. Za kieszonki na aparat i akumulatory trzeba słono zapłacić.
Firma postanowiła zaproponować coś nowego, a zarazem totalnie niezbędnego dla każdego fotografa wybierającego się okazjonalnie w okolice koła podbiegunowego. Wspólnie z firma Shackleton (producent odzieży outdoorowej) stworzyła kurtkę fotograficzną, sygnowana postacią Franka Hurley’a - żyjącego w latach 1885 - 1962 słynnego podróżnika i fotografa.
Wybór postaci nie jest przypadkowy. Hurley uczestniczył w wielu wyprawach arktycznych, a także fotografował obydwie wojny światowe w szeregach wojsk australijskich. W latach 1914-17 dokumentował też słynną ekspedycję Ernesta Shackleton. Był też znany z tego, że aby osiągnąć zadowalający efekt, zrobi absolutnie wszystko. Dla Hurley’a ryzyko zawsze było warte zdjęcia - poprzez swoja wytrwałość i oddanie zdominował pod względem fotograficznym wczesną eksplorację Antarktydy na świecie.
Żeby prace nad stworzeniem unikatowego produktu przyniosły odpowiedni efekt, do konsultacji przy tworzeniu kurtki, Leica zaprosiła profesjonalnych fotografów pracujących na co dzień w bardzo trudnych warunkach. W zespole znalazł się miedzy innymi Martin Hartrley - znany fotograf wypraw polarnych, który pracował w najtrudniejszych warunkach na ziemi. Na Grenlandii, Svalbard, Antarktydzie i w Kirgistanie. Jest także odpowiedzialny za dokumentowanie ostatnich pozostałych pól lodowych na Oceanie Arktycznym.
- Pierwszą zasadą jako fotografa -gdziekolwiek jesteś na świecie - jest to, że musisz mieć łatwy i szybki dostęp do swojego zestawu, potencjalnie z dużymi rękawiczkami - w ten sposób bardziej prawdopodobne jest, że zrobisz więcej zdjęć i uchwycisz ulotne chwile. Nie chcesz zdejmować plecaka, aby sięgnąć do zestawu, ani zdejmować rękawiczek i rozpinać suwak kurtki. W ten sposób tracisz niezbędne ciepło - mówi Hartley. - Ciepło jest niezbędne. Kiedy jest ci zimno, nic innego nie ma znaczenia poza ogrzaniem się. To drastycznie zmienia umysł - jeśli moje ręce zamarzają, jestem mniej skłonny do zrobienia zdjęcia.
W oparciu o te ekstremalne doświadczenia inżynierowie Leika i Shackletone stworzyli produkt, który opisują w taki sposób: „Pierwsza na świecie kurtka zaprojektowana dla fotografów pracujących w ekstremalnych warunkach pogodowych. Ergonomiczna konstrukcja zapewnia całkowitą swobodę ruchów podczas fotografowania. Specjalnie zaprojektowane kieszenie na akumulatory wykorzystują ciepło ciała do przedłużenia żytowności. Dziesięć wewnętrznych kieszeni zaprojektowanych we współpracy z uznanym fotografem polarnym Martinem Hartleyem. Uszczelnienie szwów w 100% wodoodporne. Wypełnienie z puchu gęsiego i podszewka grafenowa do pracy w temperaturze -25°C. FH-4 jest inspirowany pionierem Frankiem Hurleyem, oficjalnym fotografem Ernesta Shackletona podczas Imperial Trans-Antarctic Expedition.”
To wszystko brzmi jak spełnienie marzeń, ale w praktyce oznacza, że kurtka jest wyposażona w dodatkową kieszonkę na aparat, z możliwością zamknięcia. Oczywiście tylko mały, najlepiej dalmierzowy z jednym obiektywem, bo lustrzanka się do niej na pewno nie zmieści.
Dostajemy też miejsce na kilka kart pamięci oraz baterie. Jak bardzo jest to przydatne i czy wymagało zatrudnienia ekspertów fotografii podróżniczej oceńcie sami. Jeśli w przypływie zachwytu zechcecie kupić kurkę to na stronie producenta kosztuje ona bagatela 1950 funtów (około 9500 zł).