Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Reisowie przyjechali do Stanów Zjednoczonych dwa lata wcześniej w pogoni za amerykańskim snem. I chociaż szybko udało im się zdobyć pracę i otoczyć się dobrami materialnymi, nadal nie byli szczęśliwi. Zainspirowani filmem na YouTube o brazylijskim artyście, który rzucił wszystko by podróżować i sprzedawać swoją sztukę, postanowili spróbować alternatywnego stylu życia. Uznali, że życie w autobusie pozwoli im spędzać więcej czasu razem i wspólnie odkrywać świat poprzez podróże.
- Nowhere to Go but Everywhere rozpoczęło się jako dokumentalny projekt o ludziach, którzy zamieszkują różne pojazdy w Los Angeles. Po kilku miesiącach spotkań i fotografowania dotarło do mnie, że najbardziej zafascynowała mnie jedna konkretna rodzina, a co równie ważne, że mam z nimi świetny kontakt. Miałem również okazję uzewnętrznić się artystycznie: fotograficznie bardzo pociągają mnie wieloplanowe kompozycje i uchwycenie szczerych momentów, a ich styl życia dawał mi na to mnóstwo okazji - wyjaśnia Dotan Saguy.
Reisowie walczą o to by przetrwać jako mieszkańcy autobusu, improwizujący mechanicy, niekonwencjonalni rodzice, mormoni wątpiący w swoją wiarę i żywiciele rodziny. Książka przenosi widza do tętniących życiem, ciasnych pomieszczeń, w których rodzice i dzieci mieszkają - czasem dosłownie - na swoich głowach, a mimo to nie wydaje się im to przeszkadzać.
- Teren, na którym żyją jest bardzo mały, ale wydaję się, że każdy znajduje na nim swoją prywatną przestrzeń. Ta rodzina kocha się i robi wiele rzeczy razem, ale w jakiś sposób udaje im się też wyrwać chwilę dla siebie gdy tylko tego potrzebują. Czasami ta prywatna przestrzeń jest w urządzeniach elektronicznych, takich jak telefony i tablety, a czasami tylko w ich wyobraźni. Uważam, że to niesamowite, że piątka istot ludzkich, w tym trójka małych dzieci, może przystosować się do wspólnego życia w tak bliskiej odległości - opowiada Saguy.
Fotograf dokumentuje ich codzienne czynności: przygotowywanie posiłków, wspólne jedzenie, domową edukację, odrabianie lekcji i zabawy. Żywiołowa dziesięciolatka przekształca autobus w salę gimnastyczną, młodsza córka urządza swój kącik do zabaw na blacie kuchennym.
- Starałem się też uchwycić kontrasty tego stylu życia: możesz mieć dostęp do najpiękniejszych miejsc tuż za oknem, ale obok czeka cię surowa rzeczywistość ręcznego zmywania stosu naczyń w małym zlewie z ograniczoną ilością wody ze zbiornika. Stałe mieszkanie w pojeździe wiąże się z wyzwaniami, kompromisami i niepewnością, ale rodzina Reis uważa, że jest to absolutnie warte tych zmagań - mówi fotograf.
Zwieńczeniem projektu było ukazanie się książki Nowhere to go but Everywhere wydawnictwa Kehrer Verlag we wrześniu tego roku. Na 128 stronach, w czarno-białych zdjęciach przeplatanych cytatami na kolorowym tle, zamknięto doświadczenia rodziny Reis. Na końcu książki dołączono paru stronicowy komentarz od Ismaela, ojca rodziny.
- Nigdy nie wiadomo czy uda ci się znaleźć pracę. Nigdy nie wiesz jaką pracę otrzymasz. Nigdy nie wiesz ile otrzymasz jako zapłatę ani czy faktycznie Ci zapłacą. Powiedziałbym, że ten styl życia można podsumować jako: NIGDY NIE WIESZ. Ale naprawdę nie powinienem zbytnio narzekać! Jestem gotów poświęcić swój trzydziestominutowy prysznic, zmywanie naczyń pod bieżącą wodą i stały dostęp do prądu, a nawet pieniądze. Jestem całkowicie gotów poświęcić wszystkie te rzeczy, aby żyć takim życiem.(...) Nie sądzę, żeby mój tata wiedział o mnie połowę tego, co wiem o moich dzieciach, ponieważ zawsze był w pracy. Nigdy nie spędzaliśmy czasu razem - wspomina Ismael, bohater książki.
Reichowie opisują czym kierowali się przy wyborze takiej drogi, o plusach i minusach takiego życia, a także o wielu problemach z jakimi przyszło się im mierzyć zarówno jako rodzina jak i jako mormoni, którzy finalnie zrezygnowali z życia w wierze.
- Oczywiście, moi bohaterowie widzieli książkę i są bardzo dumni. Wysłałem im kilka egzemplarzy gdy tylko otrzymałem pierwszą przesyłkę z drukarni. Od pierwszego dnia było dla nich jasne, że te zdjęcia mogą kiedyś trafić do albumu. Nie przeszkadza im to, a wręcz mają nadzieję, że książka pomoże walczyć z pewną stereotypizacją dotykającą ludzi mieszkających w pojazdach - tłumaczy fotograf.
Aktualnie Saguy musiał zawiesić realizację nowych projektów, ponieważ Kalifornia prócz pandemii zmaga się z fatalną jakością powietrza z powodu rozległych pożarów lasów.
- Znam wielu ludzi, którzy dokumentują pandemię, jak na przykład Peter Turnley. Uważam, że to bardzo ważna praca, jednak ja prostu nie mogę się teraz do tego zmusić. Byłbym zbyt przygnębiony! Dlatego w te dni, w które mogę robić zdjęcia, wolę skupić się na zabawnym i lekkim projekcie. Fotografuję psy z Venice Beach, udaje mi się uchwycić wiele dziwnych, zabawnych momentów, co odwraca moją uwagę od cięższych tematów. Trochę wykorzystuję ten cykl jako rodzaj terapii - zwierza się fotograf. - Uwielbiam fotoksiążki, zbieram je i często przeglądam w poszukiwaniu inspiracji, gdy czuję, że utknąłem w miejscu. Oczywiście są wśród nich klasyki, takie jak Henri Cartier-Bresson, Robert Frank, Garry Winogrand, Koudelka, ale także nowsi fotografowie, jak mój przyjaciel Alain Laboile, Jonas Bendiksen, Alex Webb, Bruce Davidson… I wielu innych - dodaje.
My również polecamy przeglądanie fotoksiążek i zagłębianie się w projekty, które przykuły Waszą uwagę w internecie. Znajdźcie chwilę by usiąść na kanapie z kubkiem herbaty, odłożyć telefon i zatopić się w zdjęciach prezentowanych na papierze. Spokojnie przewracając strony, wracając do niektórych zdjęć po parę razy. Niespiesznie. Jesień temu sprzyja!
Książkę „Nowhere to Go but Everywhere” wydawnictwa Kehrer Verlag możecie kupić na stronie fotografa.