Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Zdjęcia wykorzystane za zgodą autorki.
– Kiedy miałam dwa lata, mój ojciec i starsza siostra Anita uczestniczyli w wypadku samochodowym. Anita zginęła. Tata przeżył, ale z psychiką siedmioletniego dziecka. Jedynym ojcem, którego znałam, był więc ktoś agresywny, ktoś kogo się wstydziłam – wspomina fotografka. – Być może dlatego szukam idyllicznych opowieści? Może to jakiś mechanizm radzenia sobie? Myślę, że najważniejsze rzeczy, które przytrafiają nam się w życiu, to te między drugim, a dwunastym rokiem życia. To czas, kiedy człowiek się „formuje” – dodaje.
Opublikowana przez Schilt Publishing książka z fotografiami Kogelman przedstawia historie małych dziewczynek Aleny i Hannah. Fotografka odwiedzała zaprzyjaźnioną rodzinę przez okres sześciu lat, spędzając z nimi każde wakacje. Wszystko zaczęło się w 2012 roku, gdy Kogelman dostała zlecenie od festiwalu teatrów młodzieżowych na zrealizowanie dokumentu fotograficznego o regionie Waldviertel. To wtedy, w połowie lata 2012 roku, poznała Sonję, matkę dziewczynek. Kogelman szybko stała się przyjaciółką rodziny.
I am Waldviertel, Carla Kogelman | Alena bawi się z kotem i krową. Merkenbrechts, sierpień 2013
Co od razu rzuca się w oczy: kobieta jest zupełnie niewidoczna na zdjęciach. Czujemy ten poziom komfortu i zaufania, który zazwyczaj zarezerwowany jest tylko dla najbliższych krewnych. Kogelman wyjaśnia, że chociaż jak każdy inny dorosły mogłaby ulec pokusie interwencji, zabronienia czegoś dzieciom, to nic nie mówi, nie komentuje. Jest obecna, ale stara się być niewidzialna.
– Gdziekolwiek one pójdą, ja idę za nimi. Nie widzą mnie, są w swoim własnym świecie. W tym projekcie najbardziej pociągało mnie zanurzenie się w magii dzieciństwa. Moją główną inspiracją na co dzień jest to, jak dzieci patrzą na świat i jak się do niego odnoszą – wyjaśnia fotografka.
I am Waldviertel, Carla Kogelman | Dzieci na huśtawce. Waldberg, 2013
Jedno ze zdjęć przedstawia trójkę małych przyjaciół na huśtawce. Z tyłu widzimy ręce i nogi kolejnego z nich. Tamtego lata Kogelman pojechała z dziećmi na farmę ich babci w wiosce Waldberg, między Wiedniem a Czechami. Widoczni na fotografii chłopcy to Martin i jego brat Christian, koledzy dziewczynek, którzy również spędzali z nimi lato na farmie.
– Kiedy po raz pierwszy spotkałam Christiana, chciał ciągle rozmawiać o moim aparacie. Dziewczynki od początku po prostu „robiły swoje”, nie przejmując się mną... Rozpoczęłam więc zdjęcia od kilku pozowanych portretów wiedząc, że wkrótce chłopcy się znudzą i zaczną mnie ignorować. To wtedy będę mogła naprawdę zacząć fotografować – wspomina fotografka. – Położyłam się na ziemi by uzyskać ten kadr. Fotografowałam jak zwykle obiektywem 35 mm, który kocham, ponieważ pozwala mi znaleźć się w samym środku sceny. Chcę, by moi widzowie odczuli to samo. Nie wiem czy celowo unikałam pokazania ich twarzy. Nie chodziło mi o to by byli anonimowi, ale zależało mi na uchwyceniu czegoś uniwersalnego – tłumaczy.
Większość dzieci ze zdjęć Kogelman ma mniej niż czternaście lat. Są w tym cudownym, beztroskim wieku, zanim pojawiają się trudności dojrzewania. Kogelman pięknie oddaje tę szczerą radość dzieciństwa i wolność. Wakacje na wsi z przyjaciółmi, w idyllicznym otoczeniu - patrzymy na te zdjęcia z nostalgią… Może dlatego, że to coś, za czym niemalże każdy dorosły w głębi duszy tęskni?
– Im dłużej żyję, tym bardziej pragnę znów być dzieckiem. Ten projekt to dla mnie nie tyle patrzenie wstecz, ile patrzenie na dzieciństwo, którego nie miałam okazji zaznać. Kiedy obserwuje dzieci w ich własnym świecie tak bardzo uderza mnie ich siła. To one „rządzą”! W ten sposób chcę nie tylko przedstawiać dzieci w mojej pracy, ale także odnosić się do nich w życiu codziennym: jak do równych istot ludzkich. Szanując je, nie będąc wobec nich protekcjonalną – dodaje na koniec fotografka.
Książka I am Waldviertel - Carla Kogelman została wydana przez Schilt Publishing & Gallery. Można ją zakupić na stronie wydawcy www.schiltpublishing.com.