Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Zarita Zevallos przeniosła się do Nowego Jorku na studia architektoniczne - pełna nadziei, że pewnego dnia będzie miała wpływ na poprawę infrastruktury w swoim kraju. Mieszka w Stanach do dziś - z tym, że zamiast jako architekt, spełnia się jako fotografka.
- Ojciec nauczył mnie fotografii i przekazał pewną filozofię życia. Zdałam sobie sprawę, że chcę dzielić się prawdziwym i surowym obliczem społeczeństwa, które jest zarazem moim nauczycielem i wrogiem - wyjaśnia. - Chcę, aby ludzie naprawdę zwracali uwagę na fotografię jako na sztukę; zwracali uwagę na wiadomości wyryte w obrazie. Chcę, żeby ludzie poznali prawdę, czegoś się nauczyli. Opowiadanie historii jest dla mnie najbardziej atrakcyjną częścią fotografii. Wyrażanie siebie, emocji takich jak złość, ból czy miłość poprzez nieruchome obrazy - dodaje.
fot. Zarita Zevallos, "Kòktèl"
Kòktèl, czyli koktajl w kreolskim haitański, ma przynieść na myśl ideę koloru, smaku i doświadczania różnorodności. Model występujący w serii o tym tytule to muzyk, który skontaktował się z Zevallos w sprawie sesji zdjęciowej. Gdy zbliżała się data zdjęć, haitański rząd był w trakcie głosowania nad wyraźnie homofobicznymi rozwiązaniami. Politycy wykorzystali prawo, aby zakazać publicznego okazywania uczuć wśród społeczności LGBTQ.
- To strasznie słabe, że ludzie będący przy władzy nękają innych na podstawie błędnej interpretacji tego, co jest napisane w Biblii. Przecież ta sama księga głosi miłość i akceptację. Było we mnie dużo gniewu, zwłaszcza, że nie wiedziałam jak mogę pomóc. Wykorzystałam więc fotografię jako medium do wyrażenia swoich emocji i próbowałam walczyć publikując zdjęcia w czasopismach. Niestety, było już za późno. Nadal czuję w sobie ten gniew i nie przestanę walczyć z ignorancją haitańskiego rządu - tłumaczy. - Seria Kòktèl opowiada nie tyle o homoseksualnych mężczyznach, ile o wszechstronności i elastyczności tego, co to znaczy być mężczyzną. Człowiek nie może kryć się za ideą władzy, by ranić innych lub nad nimi dominować.
fot. Zarita Zevallos, "Kòktèl"
Zevallos rzadko pracuje z ludźmi, którzy wiedzą jak zachować się przed aparatem. Zazwyczaj więc to fotografka musi zadbać o to, by modele odpowiednio się zachowywali. Zadaje im pytania, prowokuje, podpuszcza. Stara się wywołać konkretne reakcje.
- Moim ulubionym kadrem z serii Kòktèl jest ten, w którym bohater ma zamknięte oczy i żółtą nić na powiekach. Wykonuje też gest ręką. Podczas sesji mój przyjaciel siedział za mną w takiej samej pozycji i “model” zaczął naśladować jego ruchy - wspomina fotografka. - To taki spokojny obraz, a zarazem pełen emocji. Widziałam go przez wizjer, a aparat złapał go podczas, gdy naśladował kogoś za mną. Czy to nie piękna scena? Widzisz moją fotografię kogoś patrzącego na osobę za mną; widzisz tym samym jakby trzy osoby jednocześnie. To mocny moment.
Zevallos przed sesją poświęca dni, a czasem nawet miesiące na „reaserch“. Najlepsze pomysły jednak są efektem przebytych rozmów i zebranych doświadczeń oraz towarzyszących im emocji. Następnie fotografka decyduje, co chce wyrazić poprzez stworzenie „moodboardu“ - zbiera inspiracje, planuje wygląd swoich modeli, zastanawia się jakie barwy czy gesty mają przeważać w danej serii. Do studia przychodzi już przygotowana.
- Pracuję na Canonie EOS 600D i szczerze mówiąc nigdy nie czułam się źle przez to, że fotografuję na tanim sprzęcie. Oczywiście techniczność i jakość zdjęć ma znaczenie, ale to czego nie możesz mieć, nadrabiasz w kreatywności; a kiedy już to osiągniesz, świat odnajdzie piękno w twojej pracy - stwierdza. - U mnie magia często dzieje się dopiero po sesji. Samo robienie zdjęć jest dość łatwą częścią, to postprodukcja jest tu najdłuższym procesem. Nad dziewięcioma zdjęciami z serii Kòktèl pracowałam przez miesiąc.
Źródłem inspiracji dla Zevallos są ludzie i aktualne wydarzenia - w szczególności te na Haiti - oraz młody zdolny fotograf, David Uzochukwu. Przez ostatnie 2-3 miesiące Zevallos pracowała nad serią, którą ma nadzieję opublikować już wkrótce. Włożyła w nią dużo pracy: czas, łzy, reaserch, a nawet - przypadkowo - trochę krwi. Wkrótce otworzy również swoją pierwszą wystawę. Jest także w trakcie rozmów z Warner Brosem, który skontaktował się z nią w sprawie wykorzystania kadrów do filmu.
Więcej prac fotografki: infi-nerdy.com