Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Marcin Grabowiecki: Jakie są Twoje pierwsze wrażenia po wernisażu?
Bownik: Bardzo jestem zadowolony. Wpłynęła na to oczywiście frekwencja, przyszło bardzo dużo osób - zarówno moich znajomych, jak i tych, których nie znam. Pytali się o fotografie i to w taki sposób jakiego ja bym oczekiwał, czyli nie tylko o technikę, ale też o stronę merytoryczną. Myślę, że wystawa się udała.
Skąd pomysł na cykl "Gamers" i "Sale treningowe". Czy jesteś w jakiś sposób związany z e-sportem?
Nie, nie jestem w ogóle związany z tym środowiskiem. Pomysł pojawił się w grudniu 2006 roku, podczas turnieju Heyah Logitech Sport w Warszawie. Pojechałem tam, żeby zobaczyć co to jest e-sport. Zrobiłem wtedy kilka polaroidów graczom i kibicom. Badałem wtedy ten temat. W tamtym momencie pomyślałem sobie, że może chodzi o coś więcej i postanowiłem dotrzeć do tych ludzi. Zajęło mi to dwa lata.
Czy nie uważasz pomysłu na zestawienie portretów z pokojami za wyeksploatowany?
Wystawa składa sie z dwóch osobnych cykli. Oddzielną grupę stanowią "Sale treningowe" i portrety graczy. Nie są zestawiane ze sobą, to nawet nie jest możliwe, gdyż niektórzy gracze nie zgadzali sie na to bym mógł wejść do ich pokoju.
Jakiego sprzętu użyłeś do realizacji projektu?
Przy portretach i salach treningowych pracowałem na aparacie 4x5 cala. Cały projekt wykonałem na slajdach, lecz wnętrza wywołałem jako negatyw, czyli w tak zwanym "cross'ie". Kupiłem flash z kategorii "młotek" - firmy Sunpack do portretu, bardzo dużą, bardzo mocną i ona spełniała funkcję głównego światła (na początku kilka portretów zrobiłem ring-flashem, ale okazało się to zbyt mało mobilne). W przypadku wnętrz, jeździłem do chłopaków i dziewczyn z dużą lampą studyjną mocy 500W, ustawiałem ją na statywie i błyskałem ręcznie kilkadziesiąt razy na jedno naświetlenie. Taka technika pozwolila mi na wydobycie wszystkich interesujących mnie szczegółów z ciemnych elementów obrazu: zadrapań, zacieków, kurzu, wszystko co ukazuje zużycie od nadaktywności tego miejsca.
Podkreślałeś, że nie technika jest dla Ciebie najważniejsza. Co chcesz powiedzieć swoim cyklem?
Sfotografowałem przekrój sceny gamingowej, od super championa do mało znanego gracza. Dlatego portretowałem graczy oraz pokoje mistrzów z najwyższej i najniższej pozycji gamingowej. W swoim projekcie chciałem zwrócić uwagę na to, że klasyczna definicja sportowca nie pasuje do e-sportowców. Mamy wyobrażenie o tym, kim jest sportowiec z antycznej tradycji, czyli wakacyjna sylwetka, mięśnie ze stali, proporcje w budowie, i takie wyobrażenie podkładane jest pod portrety zawodników, których sfotografowałem.
Tu pojawia się cała przewrotność, ponieważ e-sportowcy to nowy rodzaj sportowców, wyrastający ze styku technologii i przemian kulturowych XXI wieku.
Dla mnie zawodowi gracze to nowy, wcześniej całkowicie nieistniejący typ zawodnika, gdzie cały trening, jaki wykonują, jest widoczny nie na nich, a na tym, co potrafi postać, którą kierują w grze. Dlatego to postać w grze jest odbiciem tego, jak wytrenowany jest e-sportowiec. Nie podpisując portretów i fotografując bardzo realistycznie, dążyłem do tego, by nie można było wskazać atrybutów mistrza, ponieważ dostępne kryteria nie uwzględniają tej nałożonej osobowości, jaką ma e-sportowiec, czyli jego postaci w grze.
Natomiast "Sale treningowe" interesowały mnie w kontekście otoczenia i miejsca praktyki gamingowej. Sale będące najczęściej pokojem domowym, są ciekawym nałożeniem się dwóch rzeczywistości. Spełniają funkcję miejsca ćwiczeń, codziennej kilkugodzinnej praktyki gamingowej, jak i zwykłego pokoju, którego wystrój i obecne przedmioty dowodzą historii dorastania i dojrzewania w tym miejscu. Zależało mi też na tym, by tak mocno oświetlić te pomieszczenia, by powydobywać z przedmiotów "zużycie" tego miejsca. Tak by było widać, że to miejsce jest aktywnie eksploatowane, jak sala treningowa.
Na pewno przy realizacji tego projektu poznałeś wielu ciekawych ludzi. Jakie jest to środowisko?
Trzeba odróżnić gracza od zawodnika. Mnie interesował przekrój tego środowiska, a ono jest jak każde związane ze sportem - ambitne, oddane pasji.
Czym jest dla Ciebie fotografia? Skąd czerpiesz inspiracje?
Fotografią zajmuję się od dawien dawna. Jestem absolwentem ZSF na Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. Poza tym, że zajmuję się wideo i performance'm fotografia jest mi chyba jednak najbliższa. Pomysły na projekty najczęściej biorą się z literatury. Jestem fanem literatury cyberpunkowej, która zawsze była dla mnie bardziej inspirująca niż film. Film operował obrazem, który jest "gotowcem", natomiast literatura była dla mnie silną inspiracją. Do dziś w literaturze znajduję takie elementy, które mi pomagają potem w myśleniu o fotografii. Do tego jeszcze filozofia.
Bownik (1977) mieszka i pracuje w Warszawie. Studiował filozofię na UMCS w Lublinie i fotografię na wydziale Komunikacji Multimedialnej ASP w Poznaniu. Jest członkiem kolektywu artystów IKOON, był kuratorem galerii Teren Osobny mieszczącej się w starym, nieczynnym już, carskim więzieniu, gdzie organizował Międzynarodowe Spotkanie Artystów INTERWENCJE. Był jednym z kuratorów IV Biennale Fotografii w Poznaniu zatytułowanego Polowanie na Przedmioty. Obecnie zajmuje się projektami fotograficznymi, współpracuje też w niektórych projektach artystycznych z Marceliną Gunią. W 2008 roku był stypendystą Ministra Kultury.
{GAL|25857