Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Zbliżają się wakacje. Jako że w biurach turystycznych już dawno nie ma wolnych miejsc, sądzę, że jak co roku spora część naszych obywateli wyjedzie wypoczywać za granicą. A po urlopie będą się chwalić swoimi zdjęciami. Przeżyłem już sporo takich wieczorów - ekran telewizora/komputera i 1000 zdjęć do obejrzenia. Potem gospodarz - nie do końca zadowolony z efektów, mówi, że w przyszłym roku trzeba będzie chyba kupić lepszy aparat. Bo przecież każdy chciałby, żeby jego wakacyjne fotki były jak najlepsze...
Trudno zrobić dobre zdjęcia podczas wakacyjnych wyjazdów. Czasu mało, pogoda nie zależy od nas, wkoło pełno ludzi - człowiek nie zdąży wyciągnąć aparatu, a okazja znika. Problem w tym, że lepszy aparat wcale w tej kwestii nie pomoże. Różnica między amatorami a zawodowcami polega na kwestii przygotowań. Jeśli chcemy zrobić lepsze zdjęcia podczas urlopu, warto pomyśleć o nich teraz.
Dwa najważniejsze zwroty w słowniku profesjonalnych fotografów to "praca nad projektem" i "edycja limitowana". Drugi dotyczy prezentacji efektów pracy, pierwszy zaś obejmuje przygotowania do zrobienia zdjęć, samego pomysłu na fotografię.
Wiadomo, że na wakacjach nie unikniemy zdjęć typu "moja dziewczyna przed słynnym kościołem" albo "ja na tle wysokiej góry" no i oczywiście "nasze kochane dzieci uciekające z kadru". Ale oprócz nich możemy przecież zrobić coś ciekawego. Wystarczy przed wyjazdem zastanowić się dokładnie nad krajem, do którego jedziemy. Co różni go od Polski? Jak pokazać te różnice? W dzisiejszych czasach można przecież bez problemu obejrzeć zdjęcia, które inni zrobili w "naszym" rejonie. Czy coś nas inspiruje? Czy któreś z nich chcielibyśmy poprawić?
Przed wyjazdami zawsze staram się poznać fotograficzny potencjał okolic, które będę zwiedzał. A najprostszym sposobem zachowania jakiejkolwiek dyscypliny jest wymyślenie na własne potrzeby tematu przewodniego. Ów mityczny projekt to bowiem nic innego jak temat zdjęć, na których będziemy się skupiać. Oczywiście nie musimy się ograniczać do jednego hasła. Jeśli zrobimy kilka serii, po wakacjach rzeczywiście będziemy mieli się czym pochwalić.
Przed moim pierwszym (i jak na razie niestety jedynym...) wyjazdem do Portugalii wpadł mi w ręce album Andreasa Weidnera - czarno-białe krajobrazy, których głównych tematem był brzeg morza. Oprócz klasycznych "ślicznych" i "dzikich" widoczków znalazło się w nim sporo fotografii pokazujących brzegi z elementami wybudowanymi przez człowieka (mola, wieże ratowników, promenady, falochrony, etc.). Na pierwszy rzut oka nie wzbudziły mojego zachwytu. Potem jednak odkryłem w nich pewien nostalgiczny nastrój, który mnie wciągnął. Inspiracji tej nie chciałem potraktować zbyt dosłownie, ale miałem już w ręku swój "projekt".
Spacerując po odpicowanych dla turystów plażach w Algarve, szukałem śladów działalności, z której człowiek nie do końca jest dumny. Wszystkie regiony, które przeszły okres przyspieszonej industrializacji wyglądają podobnie - nikt nie zwraca uwagi na zniszczenia środowiska. Pewnego wieczoru tuż za "oficjalną" plażą dla turystów natknąłem się na rejon już opuszczony. Kilkaset metrów od brzegu - bezsensowna betonowa pierzeja, a na brzegu bałagan, którego nikt nie sprząta. Zrobiłem tam tylko jedną klatkę, która nie wyróżniała się niczym szczególnym wśród innych.
Jednak po powrocie do domu zaczęła mnie intrygować. Zacząłem od obrócenia obrazu lekko w lewo - sztuka sztuką, ale horyzont raczej powinien być poziomy. Potem obciąłem troszkę nieba i niepotrzebny kawałek po lewej stronie. Kolejnym krokiem było zmniejszenie nasycenia kolorów oraz takie zmiany jasności i kontrastu, które pozwoliły otrzymać odpowiedni nastrój.
Po wydrukowaniu w dużym formacie zdjęcie wygląda całkiem nieźle. "Nagrodą" dla oglądających jest rozpadające się krzesło na brzegu. Dzięki niemu fotografia ta bardzo kojarzy mi się z filmami "Zeszłego roku w Marienbadzie" i "Ostatni dzień lata".
Można powiedzieć, że to przypadkowe zdjęcie - trafiłem na nie podczas spaceru. Ale gdyby nie temat, który siedział w mojej głowie, w ogóle by nie powstało. Na takim właśnie podejściu polega fotograficzne przygotowanie do wakacji. Szerokiej drogi!