Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Jesienny poranek powitał nas miękkim światłem zza - na szczęście nie deszczowych - chmur. Warsztat rozpoczął się wczesnym obiadem. Porcje pysznego regionalnego jedzenia zadowoliłyby nawet przysłowiowego "chłopa z pola". Spożywanie posiłków okazało się bardzo ważnym elementem warsztatu, podczas których Piotr Chara - bardzo pozytywnie zakręcony fotograficznie - raczył nas wspaniałymi opowiadaniami o historii regionu oraz społeczności.
Fotograficzne opowieści
Zimowy plener rozpoczął się od części teoretycznej. Wszystkich uczestników na długie godziny, które upłynęły bardzo szybko, pochłonęły rozmowy o technice fotograficznej, doborze obiektywu czy aparatu. Wykładowca sporo uwagi poświęcił także na omówienie sposobów ubierania się, doboru garderoby - o tym jak wielkie jest znaczenie tego tematu dla fotografii dzikiej przyrody mieliśmy okazję przekonać się już nazajutrz w terenie. Opowieści pierwszego dnia o kombinezonie płetwonurka czy o pływadełku umożliwiającym pływanie z aparatem po jeziorze i fotografowanie ptaków z ich naturalnej perspektywy, czyli poziomu tafli wody, brzmiały dla uczestników intrygująco. A połączone z pokazami zdjęć rozbudziły apetyt na prawdziwą przygodę.
Czas łowów
Niedziela, 5:30 rano. Lekki przygruntowy mrozek, bezdeszczowo, mgła - po prostu idealny początek przygody. Wyruszyliśmy ubrani "na cebulkę" z zapasem kanapek w kieszeniach i termosem pełnym gorącej, aromatycznej kawy. Po 30 minutach jazdy dotarliśmy w teren praktycznie niedostępny dla "nieterenowych" aut, do pierwszego stanowiska - strzeleckiego. Mieliśmy dużo szczęścia, gdyż normalnie na tych terenach (zalewowych) jest 1-2 metry wody, ale dotarliśmy. Nic nie widać. Mgła blokuje jakiekolwiek promienie światła docierające z nieba, a za nią słychać stada ptaków - wydają się być na wyciągnięcie ręki...
Cała grupa szybko udała się na najbliższe stanowisko osłonięte makietą z krzaków oraz wierzbowych gałęzi, by rozstawić statywy i ustawić aparaty. Nikkory - 300-tka, 500-tka i 600-ka wyglądały jak artyleria, która tylko czeka na podbój pobliskiego fortu. Wszyscy w mig zrozumieli jak ważne są jasne, szybkie teleobiektywy, o których była mowa dzień wcześniej. Nie minęło bowiem 10 minut, gdy rozrzedzona mgła ukazała stada ptaków zaledwie 30-40 metrów od ukrytych obiektywów. Z każdym nowym strumieniem światła w powietrzu słychać było coraz więcej kliknięć migawek aparatów. Pierwsze ptaki zaczęły przygotowywać się do lotu i wzbijać w powietrze. Niesamowite, kilkugodzinne widowisko wywołało lawinę pytań i wątpliwości, na które prowadzący cierpliwie udzielał odpowiedzi. Przyroda sprzyjała uczestnikom warsztatów. W chwilę po tym jak przenieśli się ze stanowiska strzeleckiego na brzeg jeziorka wyłoniły się z trzcin dwa piękne łabędzie.
Sztuka kamuflażu
To był moment, w którym Piotr Chara uchylił rąbka tajemnicy budowy stanowisk i kryjówek, z których bez skrępowania i płoszenia zwierząt można wykonywać zdjęcia. Od razu znaleźli się ochotnicy, którzy z maczetami i nożami rozpoczęli budowanie kryjówek pod czujnym okiem prowadzącego. Trochę gałęzi, patyków, kawałek czarnej folii, maskująca siatka wojskowa i stanowiska były gotowe.
Totalnym zaskoczeniem okazało się dla nas pływadełko w połączeniu z kombinezonem do nurkowania. Jeden z uczestników postanowił przetestować to połączenie zakładając go i wypływając z aparatem oraz długim teleobiektywem na taflę wody. Bez skrępowania mógł pływać po całym jeziorze (woda miała może 5-8st. C) bez ryzyka zamoczenia sprzętu.
Trofea
Krótki zimowy dzień zmusił wszystkich do powrotu do hotelu. Wszyscy uczestnicy - wysuszeni, najedzeni i rozgrzani - zasiedli do podziwiania tego, co udało im się "upolować" w ciągu dnia. Na ekranie komputera każdy mógł obejrzeć swoje najciekawsze fotografie i porozmawiać o nich z fachowcem. Zaś po drobnej obróbce wydrukować je w formacie A3 - prawdziwe trofeum do zabrania ze sobą do domu. Przygód jednak nie należy nam, uczestnikom zazdrościć. Lepiej przeżyć własną. Okazji do wyjazdów i warsztatów z Piotrem nie będzie bowiem brakować. Jak wyśpiewały ptaki, wiosenny urok mokradeł Doliny Dolnej Odry, będzie można odkryć pod okiem Piotra Chary - wykładowcy Akademii Nikona - już między 26 a 28 marca podczas warsztatu fotografowania migrujących ptaków wodnych.
Tekst: Michał Błaszczak