Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Korpus z wymienną optyką i zakres ogniskowych sięgający 400 mm? Brzmi jak plecak pełen ciężkiego sprzętu, ale wcale nie musi tak być. Zobaczcie co potrafi kompaktowy Olympus OM-D E-M1 Mark II i najnowszy uniwersalny superzoom 12-200 mm. Mamy też dla Was garść porad i inspiracji!
Artykuł powstał we współpracy z firmą Olympus
Tak zwane spacerzoomy, czyli obiektywy o bardzo dużej rozpiętości ogniskowych - od szerokiego kąta po duże zbliżenie - to kategoria nieco zapomniana i wciąż niedoceniana przez bardziej wymagających fotoamatorów. Pierwsze budżetowe konstrukcje tego typu, które na rynku licznie pojawiły się wraz z amatorskimi lustrzankami, faktycznie pozostawiły nie najlepsze wrażenie – duży zakres wciąż kojarzy się więc z wieloma kompromisami i co najwyżej przeciętną jakością optyczną. Zapewnienie świetnej ostrości, korekcja geometrii, utrzymanie w ryzach odblasków i przebarwień, przy tak dużej rozpiętości faktycznie nie jest proste, ale też nie niemożliwe.
Do tematu ponownie podeszli inżynierowie Olympusa, czego efektem był profesjonalny obiektyw 12-100 mm f/4 PRO IS. Stabilizowany, oferujący uszczelnienia i stałe światło w całym zakresie, jest dziś jednym z ulubionych obiektywów fotografów, którzy pracują w warunkach nie sprzyjających częstej wymianie optyki, lub zwyczajnie za priorytet stawiają minimalizowanie ilości noszonego sprzętu.
Ośmieleni sukcesem tego nietuzinkowego szkła, japońscy projektanci stworzyli obiektyw, który przy zachowaniu bardzo kompaktowych rozmiarów jeszcze podwaja zasięg, oferując realny zakres 24-400 mm (po przeliczeniu dla pełnej klatki). Czy plecak szkieł można dziś bez obaw zastąpić jednym obiektywem? By się o tym przekonać zabraliśmy na krótki wypad jeden z naszych ulubionych korpusów Olympusa, OM-D E-M1 Mark II z obiektywem M.Zuiko Digital ED 12-200 mm f/3.5–6.3. Oto nasze spostrzeżenia oraz kilka inspiracji, co i jak fotografować podczas wakacyjnych wojaży!
Do niedawna najbardziej zaawansowany korpus producenta (zdetronizowany przez pozycjonowanego jeszcze wyżej OM-D E-M1 X), dziś bardziej przyjazny cenowo, uniwersalny model, który sprawdzi się w zasadzie w każdej dziedzinie fotografii. Wygodny, z dużym uchwytem i odchylanym ekranem, wykonany z lekkich stopów i solidnie uszczelniony, będzie świetnym kompanem każdej podróży. Do tego superszybki (do 18,5 kl./s!), wyposażony w 5-osiową stabilizację o wydajności do 6,5 EV i oparty o detekcję fazy Autofokus (121 punktów krzyżowych). O zaletach tej konstrukcji można by pisać długo (ale lepiej poczytać w naszym teście), teraz, wystarczy powiedzieć, że szukaliśmy korpusu, który będzie mały i lekki, ale jednocześnie ergonomiczny, wydajny i zaawansowany. E-M1 Mark II odhacza wszystkie podpunkty tej podróżniczej check-listy.
Dzięki 16,6-krotnemu powiększeniu to obecnie najwydajniejszy zoom wśród obiektywów do aparatów bezlusterkowych. Uszczelniony, odporny na kurz, zachlapania oraz skrajne temperatury świetnie zniesie najdalsze nawet podróże.
Odpowiednie rozmieszenie soczewek asferycznych i soczewek Super ED przeciwdziała aberracji chromatycznej i eliminuje zniekształcenia w całym zakresie zoomu. Obiektyw został też wyposażony w sprawdzony wewnętrzny mechanizm ustawiania ostrości MSC (Movie and Still Compatible), który podczas ogniskowania porusza tylko jedną lekką soczewką. Dzięki temu AF pracuje szybko i pozwala uchwycić każdą scenę w ułamku sekundy.
W konstrukcji zastosowano 16 elementów w 11 grupach oraz 7-listkową przysłonę. Dużą zaletą jest też minimalna odległość ogniskowania 22 cm (o tym później) i oczywiście same gabaryty: obiektyw mierzy 99.7 x 77.5 mm i waży przy tym zaledwie 455 g. Na przednią soczewkę nakręcimy filtry kołowe o średnicy 72 mm.
Wszystko to jest oczywiście zasługą zastosowania matrycy formatu 4:3. Mniejszy fizycznie sensor pozwala na konstruowanie równie niedużych obiektywów. System mikro 4/3 wydaje się najlepiej realizować ideę kompaktowego bezlusterkowca. W przypadku pełnej klatki udaje się co prawda zminiaturyzować korpusy, ale obiektywy nie różnią się (a często bywają większe) od tych lustrzankowych, co przekłada się na wygodę obsługi. Zwłaszcza w przypadku dłuższych i cięższych obiektywów. To kwestia o której warto pamiętać decydując się na wybór systemu.
Pierścień ogniskowej jest szeroki i pokryty wyraźną fakturą. Co ważne, by pokonać cały zakres ogniskowych potrzeba mniej niż pół obrotu czyli jeden zdecydowany ruch nadgarstka. Pozwala to szybko przejść do maksymalnego zbliżenia, ale możemy też precyzyjnie blokować kadr na pośrednich wartościach. Pracuje płynnie z charakterystycznym przeskokiem między 100 a 200 mm (200 – 400 mm dla pełnej klatki).
Do niewielkich wymiarów korpusów Olympusa zdążyliśmy się już przyzwyczaić, ale obiektyw 12-200 mm naprawdę robi wrażenie. Aż trudno uwierzyć, że ta kompaktowa konstrukcja, fizycznie mniejsza od standardowego pełnoklatkowego zooma 24-70 mm oferuje tak imponujący zakres!
To zdecydowanie obiektyw dla fanów dużych zbliżeń. Na szerokim ujęciu sfotografowany w zatoce miasta Korfu wiatrak jest w zasadzie niewidoczny. Przy maksymalnym zbliżeniu jesteśmy w stanie niemal wypełnić nim kadr, tworząc przyjemną zrównoważoną kompozycję. W tym miejscu warto wspomnieć o stabilizacji matrycy. 5-osiowy system zastosowany w E-M1 Mark II, zdecydowanie ułatwia precyzyjne kadrowanie. Przy 200 mm obraz w wizjerze nieco pływa, ale bez stabilizacji skakałby niemiłosiernie, zamieniając kadrowanie w koszmar.
12 mm (ekwiwalent 24 mm)
200 mm (ekwiwalent 400 mm)
Skoro mowa o zbliżeniach – 12-200 mm z powodzeniem sprawdzi się również jako obiektyw makro. Tak długa ogniskowa w połączeniu z o połowę krótszą (względem analogicznych konstrukcji pełnoklatkowych) minimalną odległością ostrzenia przekłada się na powiększenie 1:4:3, i w efekcie pełne detali ujęcia. Jednocześnie zachowujemy całkiem dużą głębię ostrości i nie będziemy zmuszeni do „stackowania” wielu ujęć by odpowiednio wyeksponować temat.
1/1000 s, f/3.5, ISO 200, ogniskowa: 12 mm
1/320s, f/6.3, ISO 200, ogniskowa: 200 mm
Krótka minimalna odległość ostrzenia to zresztą kolejna charakterystyczna a rzadko eksponowana cecha optyki mikro 4/3. Docenimy to zwłaszcza w fotografii portretowej oraz produktowej, gdzie możliwość ciasnego kadrowania jest wyjątkowo ważna.
Tak duży zakres ogniskowych daje spore pole do popisu i stwarza wiele możliwości kreatywnego eksperymentowania. Nawet podczas leniwego plażowania. Fotografowanie pod światło, by uchwycić jedynie sylwetkę wczasowiczów, z niskiej perspektywy (w czym nieocenioną pomocą okazał się odchylany ekran E-M1 Mark II) skupiając się na detalach pierwszego planu, i przeciwnie – z góry tworząc oryginalne i graficzne ujęcia przypominające zdjęcia z drona. Ogranicza Was tylko Wasza wyobraźnia.
1/1250 s, f/6.3, ISO 200, ogniskowa: 45 mm
1/200 s, f/6.3, ISO 640, ogniskowa: 12 mm
1/320 s, f/5.4, ISO 200, ogniskowa: 42 mm
Ponownie warto wspomnieć tu o stabilizacji, która pozwala na wykonywanie ostrych zdjęć nawet przy stosunkowo długich czasach ekspozycji. Sprawdza się gdy światła jest już mniej, lub gdy celowo chcemy wydłużyć czas by rozmyć nieco cofającą się falę. Poniższe zdjęcie wykonaliśmy przy 1/5 sekundy!
1/5 s, f/22, ISO 100, ogniskowa: 12 mm
Uniwersalny zoom świetnie sprawdzi się również podczas miejskich eksploracji. Warto podejść blisko, by wykonać ciasny portret przedstawicieli lokalnej społeczności, który wzbogaci opowieść. Z niewielkim, niepozornym korpusem wyglądamy niewinnie i niegroźnie, resztę załatwi szeroki uśmiech!
Jeśli jednak brakuje Wam śmiałości, podglądajcie! W mieście zawsze coś się dzieje i już po chwili uważnej obserwacji zaczniecie dostrzegać ciekawe kadry i sytuacje. My mieliśmy sporo szczęścia - spacerując uliczkami starego miasta natrafiliśmy na lokalną uroczystość ślubną. Jeden ruch nadgarstka i już zamykamy w kadrze zabawny moment - wyraźnie spóźnione druhny i ich eleganckie kreacje kontrastujące ze zdecydowanie mniej eleganckim otoczeniem. Zaledwie kilka minut później ponownie spotykamy je przed kościołem. Tym razem postanowiliśmy nadgarstek obrócić jeszcze mocniej, kadrując zdecydowanie ciaśniej...
1/4000 s, f/4, ISO 200, ogniskowa: 14 mm
1/200 s, f/6.3, ISO 320, ogniskowa: 178 mm
Miejcie oczy szeroko otwarte – wypatrujcie ciekawych wzorów i gry kolorów, wykonując szerokie ujęcia zastanówcie się, który element sceny warto „wyciąć”. Jeszcze przed naciśnięciem spustu warto też pomyśleć o tym jak dane zdjęcie wykończycie w postprodukcji. W przypadku tej fotografii od razu wiedzieliśmy, że w edycji pozbawimy je kolorów by uwydatnić pasiaste koszulki mężczyzny na pierwszym planie i chłopca stojącego po drugiej stronie ulicy. W tej sytuacji zadziałała jeszcze jedna zaleta długiej ogniskowej, a mianowicie kompresja perspektywy, która sprawia, że odległe plany wydają się znajdować znacznie bliżej siebie.
1/200 s, f/6.1, ISO 400, ogniskowa: 70 mm
Nawet jeśli na co dzień bliższa jest nam fotografia humanistyczna, spacerując ciasnymi uliczkami południa trudno powstrzymać się przed portretowaniem ich uroku. Wbrew pozorom jest to jednak sztuka niełatwa. Największym problemem są zazwyczaj mocne kontrasty. W efekcie, jeśli poprawnie naświetlimy elewacje kamienic, niebo staje się białe i nieciekawe. Z kolei poprawnie naświetlając błękit nieba, uliczka zupełnie tonie w mroku.
Wyjść z tej sytuacji jest co najmniej kilka – możemy wykonać dwa zdjęcia z ekspozycją ustawioną raz na światła, raz na cienie, by później połączyć je w programie graficznym, wykorzystać mocne cienie na własną korzyść czyniąc z nich element budujący kadr i skupiający uwagę widza na detalu, lub po prostu poczekać na przyjemniejsze światło późnego popołudnia, a wciąż zbyt ciemne partie obrazu rozjaśnić w cyfrowej ciemni. Gdy zadzieramy obiektyw ku górze, zawsze warto też kadrować też nieco szerzej, by mieć pewien zapas gdy postanowimy nieco wyprostować zbiegające się linie budynków.
{$in-article-newsletter}
Naturalnie pojawia się pytanie o jakość obrazu, zwłaszcza na najdłuższej ogniskowej. Naszym zdaniem obiektyw naprawdę dobrze koryguje typowe wady optyczne. Nie zauważamy większej dystorsji czy winietowania, na dobrym poziomie utrzymuje się też ostrość obrazu. Zdjęcia prezentowane w tym artykule poddaliśmy podstawowym korektom w programie Adobe Lightroom, ale pod tym linkiem znajdziecie również oryginalne pliki w pełnej rozdzielczości. Oceńcie sami!