Branża
Ikoniczne zdjęcie ma innego autora? Dochodzenie AP w obronie fotografa
Marek Jan Karaś - fotograf, dziennikarz. Fotografuje od 1980 roku. W fotografii interesuje go tworzenie nowych faktów, nowych rzeczywistości. Członek Związku Polskich Artystów Fotografików. Swoje projekty artystyczne realizuje dzięki zleceniom komercyjnym. Swoje projekty artystyczne realizuje dzięki zleceniom komercyjnym. Większość czasu poświęca pracy w swoim wydawnictwie. Sam o swojej twórczości mówi: Czasem wydaje mi się, że fotografie to tylko produkt uboczny moich spotkań z ludźmi, poznawania ich chwila po chwili. Aparat daje mi niepowtarzalną szansę kontaktu z ludźmi. Swój cel osiągam, skłaniając modeli do poszukiwania intymnych doznań.
Tekst o wystawie autorstwa Marty Eloy Cichockiej:
Wszyscy jesteśmy Jezusami?
Choćby nie wiadomo jak obracać kota ogonem, każdy tekst musi mieć pierwsze zdanie, a każda wystawa fotografii - impuls, od którego wszystko się zaczyna.
W przypadku projektu "Dżizus" Marka Karasia, boskie w swej istocie natchnienie dla tych czarno-białych fotografii spłynęło na artystę z barwnego malowidła z początków XX wieku. A na nim? Malowany Jezus unosi spojrzenie ku niebu, z jedną dłonią na sercu, drugą wznosząc w geście błogosławieństwa.
I zaiskrzyło.
Hieratyczna poza stała się inspiracją do serii charyzmatycznych portretów, na których każdy model miał szansę poczuć się na choć chwilę jak "Jesus Christ Superstar" z rock opery Andrew Lloyd Webbera i Tima Rice'a. W roli Jezusa wystąpił jako pierwszy Ian Gillan z Deep Purple; u Marka Karasia "Dżizusami" są zarówno mężczyźni, jak i kobiety, bardzo znani i mniej znani, w różnym wieku i stroju, o rozmaitych atrybutach: a to guma balonowa w ustach, a to zmięty biustonosz w dłoni, tu lampka nocna, tam aparat fotograficzny, tu frywolnie przekrzywiona świeca, tam skrzydełka na plecach... Wszyscy oni jednak kierują swój wzrok ku niebu z tego rodzaju napięciem, które - mimo ludycznej konwencji - każe widzowi poczuć się nieswojo. Bo a nuż tam z góry ktoś lub coś na nich (i na nas przy okazji też) równie uważnie spogląda?
Bez żartów. Ludyczna konwencja niekiedy pozwala niepostrzeżenie przekroczyć pewne ustalone konwencje i otrzeć się o coś niewysłowionego. I tak sacrum dotyka profanum, post tańczy z karnawałem, przemijający czas zahacza o życie wieczne, a znieruchomiałe twarze na kliszach Marka Karasia tyle samo mają w sobie gombrowiczowskiej "gęby", narzuconej przez sztuczność pozy – co bezradnej szczerości człowieka przyłapanego in flagranti na marzeniu o tym, żeby móc w końcu w coś naprawdę uwierzyć, czemuś bezgranicznie zaufać, przestać się bać śmierci, cudzego spojrzenia i samego siebie...
A zabawa zabija lęk: pod pretekstem zabawy w "Dżizusa" zarówno fotograf, jak i jego modele pozwolili sobie na odwagę, by chociaż na moment przestać bawić się w to, kim są w "realnym" życiu, na co dzień. I efekt okazał się piorunujący. Najwymowniej świadczy o tym brak zgody wszystkich pozujących na wykorzystanie ich fotografii w ramach organizowanej wystawy - mimo, iż autora i modeli łączy skądinąd przyjaźń, zażyłość i zaufanie. Ale chociaż własny widok po zdarciu maski działa na ego człowieka tak zabójczo, jak wzrok Bazyliszka - to jednak żadne, nawet najżyczliwiej przestrzegane prawo kontroli swojego wizerunku nie zmieni jednej niełatwej do przełknięcia prawdy: w każdym z nas są takie sfery, do których po prostu nie mamy dostępu. I dobrze, że inni widzą w nas to, czego nie dostrzegamy sami.
Wszyscy jesteśmy "Dżizusami": paradujemy w sztywnych, konwencjonalnych maskach i marzymy o tym, żeby ktoś nam je wreszcie zerwał.
Marek Jan Karaś Dżizus
Wernisaż: 06.12.2007, godz. 20.00
Termin: 06.12.2007 - 23.12.2008
Baraka, róg ul. Warszauera i pl. Nowego, Kraków