Akcesoria
Rode Wireless Micro - miniaturowe mikrofony, maksymalny dźwięk
Jak pisze Anna Imiela :" Tematem przewodnim moich prac jest autoportret. Fotografowanie jest dla mnie rodzajem autoterapii, robię to, aby poczuć się lepiej. Fotografia jest dla mnie wynikiem eksperymentów z emocjami, które są reakcją na banalność i traumatyczność dnia codziennego."
Słowa autorki uzupełnia Tomasz Dobiszewski, pisząc o wystawie:
W cyklu Nie lubię siebie na zdjęciach Anna Imiela zdejmuje powierzchnie z portretowanych osób, po to aby odciągnąć nas od potrzeby identyfikacji. Ich nieosiągalność sprawia, że nie możemy ich uchwycić, zabrać, zawłaszczyć, są przez to słabiej definiowalne. Stają się śladem, którego nie jesteśmy w stanie wyłowić, dzięki czemu wymykają się naszemu wzrokowemu poznaniu. Widzenie staje się płynne, następują zatarcia, a nasze oko szuka tego co może być, ale i nie musi. Świadoma rezygnacja ze środków fotograficznych, ostrości, dosłowności nadaje tym pracom plastyczny dystans. Identyfikacja, która wydaję się być w zasięgu ręki, oddala się szybko w miarę narastania niepewności co do przedstawienia prezentowanych postaci, które zniewolone idealizmem piękna i atrakcyjności prezentowanym przez massmedia, chowają się, uciekają. Anna Imiela porusza dość ważną kwestię społeczną - problem własnej tożsamości, problem świadomości swoich twarzy, których posiadacze się wstydzą, z którymi nie chcą się pogodzić i które chcą odrzucić jako niezgodne z panującymi ideałami. Autorka wciąga nas w swego rodzaju grę.
Ona jest twórcą tych obrazów, ona jest fotografem zawłaszczającym wizerunki zarejestrowanych osób, ale tak naprawdę władzę nad informacją, odbiorem, mają osoby przez nią sportretowane. To one swoim własnoręcznym podpisem kierują naszą uwagą, prowadzą w kierunku "odkodowania" fotografii. Podpis, kulturowy znak identyfikacji ciała, ma ujawnić to czego nie widać, jednak tylko w teorii. W rzeczywistości żadnych defektów nie widzimy, pozostają one tylko w naszych domysłach. Zamiast ich wizualizacji, owy podpis zaprasza nas na spotkanie z indywidualnymi fobiami, których i tak ze względu na rozmyte twarze nie jesteśmy w stanie przypisać konkretnym osobom. Dzięki temu nabierają one uniwersalizmu, stają się głosem ogółu. Anna Imiela przykrywając, odsłania problemy istniejące w świecie wyidealizowanych portretów kobiet, ujawnia wstyd poprzez ich zakrywanie. Tymczasem obraz, wyparty przez tekst, pozostaje jakby osamotniony, obrany, a jednocześnie rozmazujący ogólne poczucie realności i powodujący naszą zgodę na halucynacje.
(Tomasz Dobiszewski)
Wystawa rozpocznie się już w piątek, 10 lutego w poznańskiej Galerii Ego, mieszczącej się przy ulicy, Wrocławskiej 19. Ekspozycja potrwa do końca lutego.