Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
W przyszłą środę, 1 czerwca w krakowskiej Galerii-Pracowni Tadeusza Kantora zostanie otwarta wystawa Artura Rychlickiego zatytułowana "Podróżni". Ekspozycję można będzie oglądać do 17 czerwca.
Wernisaż "Podróżnych" Artura Rychlickiego odbędzie się 1 czerwca w Galerii-Pracowni Tadeusz Kantora przy ul. Siennej 7/5 w Krakowie. Rozpoczęcie wieczoru o godzinie 17.00. Ekspozycja potrwa do 17 czerwca.
Więcej szczegółów w zamieszczonej poniżej informacji prasowej organizatorów i tekście autora o samej wystawie.
O AUTORZE
Artur Rychlicki jest krakowskim fotografem, studiował filozofię, swoje prace wystawiał w Polsce, Wielkiej Brytanii, Danii, prowadził tam również warsztaty fotograficzne. W Krakowie jego prace były prezentowane w Centrum Kultury Żydowskiej ("Cisza nad Lutowiskami"), oraz w Teatrze im. Juliusza Słowackiego ("Próby..."). Od dziecka związany ze sztuką i osobą Tadeusza Kantora (jest synem aktorów od lat współpracujących i związanych z teatrem "Cricot 2").
Pomysł wystawy "Podróżni" powstał 6 lat temu, początkowo jako próba opisu losu ludzi wygnanych z miejsca swego dzieciństwa, ofiar historycznych zawirowań, przesiedleńców, umiejscowiona głównie w krajobrazach Dolnego Śląska - w różnych okresach historii dającego dom ludziom różnej narodowości. Jej "tworzenie" jednak cały czas było w toku i stopniowo z tego - bardziej konkretnego - punktu wyjścia przeradzała się ona w bardziej ogólną refleksję na temat drogi każdego człowieka, poszukiwania i spotykania innych osób, definicji pojęcia "dom", "odejście"...
Wystawa składa się z 30 biało-czarnych fotografii - modyfikowanych. W 2003 roku wystawiona była ona w domu Współpracy Polsko-Niemieckiej w Gliwicach, a w 2004 w Urzędzie Wojewódzkim w Opolu, w lipcu 2005 pokazana zostanie w Bielsku-Białej.
Obecnie wystawę można będzie oglądać w Galerii-Pracowni Tadeusz Kantora przy ul. Siennej 7/5 od 1 do 17 czerwca 2005. Wernisaż odbędzie się w środę 1 czerwca o godz. 17.00.
"PODRÓŻNI"
Pomysł wystawy w swej warstwie filozoficznej zasadza się na nietzscheańskich przemyśleniach dotyczących wiecznego powrotu oraz późniejszych własnych, czysto egzystencjalnych myślach na temat roli człowieka w świecie, w tym głównie w świecie swoich wyobrażeń: ciągła podróż, ciągłe szukanie miejsca "na zawsze", wieczna nowalisowska podróż "do domu", która to czyni z naszej egzystencji magiczne koło powrotu, wyznaczając oprócz jakości tej egzystencji, również jej granice. Kantorowski "wieczny wędrowiec" jest jej quasi-fizycznym, natomiast jego trupa teatralna ściśle fizycznym uosobieniem.
Wydawać by się mogło, że najprościej doszukiwać się można tajemnic naszej egzystencji bezpośrednio w otaczającej nas "aktualnej" rzeczywistości. Wszelkie takie próby wydają się jednak wciąż chybione. Dokument, fotografia prasowa, materiały zbierane przez różnej maści historyków - jako realistyczny opis rzeczywistości mówią nam bowiem o zdarzeniu, nie zaś o jego istocie. Odpowiadają na pytania gdzie, co i jak, również starając się opowiadać dlaczego i po co, nie dochodząc jednak do sedna tych pytań.
Wystawa ma formę opowieści. Obserwujemy dwójkę ludzi w ich wędrówce do własnego mitycznego wyśnionego Domu. Jesteśmy obecni przy najważniejszych chwilach tej podróży. Od chwili najważniejszej - podjęcia decyzji, wykonania pierwszego kroku, dzięki któremu zawsze wszystko się zaczyna, poprzez późniejszą ich wędrówkę przez miejsca "źródłowo" archetypiczne - kościół, rynek miasta które opuszczają "na zawsze" ze złudnym przekonaniem, ze to nie jest "ich" miejsce.
Ich późniejsza wędrówka kończy się na stacji z której wyruszą - taką mają zapewne nadzieję - dalej w poszukiwaniu lepszego Domu.
To oczywiście zapatrzenie w przyszłość spowodowało że nie zauważyli prostego faktu, że z tej stacji nigdzie nie pojadą, że jakakolwiek chęć ucieczki i poszukiwań innego świata jest tylko ułudą, "niemożliwym", że ich trud jest absolutnie bezsensowny.
Stacja od lat jest nieczynna.
Mimo tych wszystkich niepowodzeń, przeciwności, całą podróż odbywają oddzielnie. Nie widzą siebie, nie reagują na siebie. Będąc na stacji jedynymi, nie spotkają się nigdy.
Artur Rychlicki