Aparaty
Wysyp zimowych promocji Fujifilm - aparaty z rabatem do 1075 zł
Od 10 maja 2005 roku w Galerii Epicentrum czynna jest wystawa cyklu dokumentalnego, opowiadającego o ludziach niepełnosprawnych, mieszkańcach Domu Opieki Społecznej. "Fotografie podkreślają znaczące zjawisko naszego życia społecznego wybiegające poza przedstawiony temat. Każdy z bohaterów buduje sobie gniazdo własnych zainteresowań i tylko u siebie czuje się dobrze i pewnie. To zjawisko można dziś zauważyć u wielu ludzi uciekających od świata XXI wieku, gdy tak trudno o wiarygodność faktów i uczuć."
Cykl Jestem!Marii Śliwy to wzruszająca opowieść o człowieku, wyglądającego może inaczej niż większa część społeczeństwa, lecz tak samo potrzebującego ciepła, zrozumienia, mającego swoje marzenia i pragnienia.
Poniżej zamieszczamy wypowiedzi o wystawie Marri Śliwy:
W 1994 roku studentka Maria Śliwa podjęła temat w kategorii dokumentu i prze-kroczyła próg Domu Pomocy Społecznej w Orzeszu. Szok. Opanowanie. Nieznany świat, nieznanych losów, niespotykanych kształtów powoli zbliżał się do niej. Wcześniej dokumen-towała zjawiska podporządkowując je myśli przewodniej, estetycznej linii całości dla za-mknięcia cyklu. W świecie, który ją wchłonął stała niema, jak jeden z późniejszych bohate-rów (Kazik), bezsilna, próbująca zrozumieć coś, czego na Boga pojąć nie sposób przykładając miary świata prawidłowości i poprawnej wrażliwości. Każdy gest, każde spojrzenie w cen-trum uszkodzonego neuronu jakby trwało zawieszone w czasie, a każde przecież było osobną historią, osobnym losem. Materiał z przed dziesięciu lat zasygnalizowany obecnie wydaje się być raportem stanu faktycznego Domu jednostek dotkniętych chorobą Little'a. Tajemnica bytu pozostała poza kadrem, bo autorka "Wizji" zdawała sobie sprawę z braku odpowiednio dobranych narządów zmysłu, a także niezbędnej wiedzy o logice urojeń. Nie zamknęła jednak tematu, nie wyrzuciła z siebie tamtego świata. Temat dojrzewał. Na pewno wielokrotnie wra-cała w wyobraźni do bohaterów pierwszego spotkania. Była blisko, każdą myślą była bliżej prawdy egzystencji i indywidualnych historii. Po dziesięciu latach stanęła w tym samym cen-trum przetrąconych nerwów, porażonych mózgów, ale jakże ciepłych ludzkich uśmiechów, otwartych serc na wrażliwość innych. Teraz dopiero mogła pomyśleć, że jest gotowa, aby opowiedzieć obiektywem marzenia i pragnienia Marcina, Andrzeja, Kazika, Tomka. Całość dopełniają przedmioty, które są elementami codziennej kreacji, a także bodźce świata ze-wnętrznego przetwarzane i wykorzystywane na własny użytek. Za przykład niech posłuży postać Kazika z telefonem komórkowym przy uchu. Przerażający i porażający dla ludzkich sumień jest świat poza cywilizacyjnym bie-giem, konsumpcyjnym homo ludens. Czy właśnie nad tym zamyślił się Andrzej? A może z biegnących w niewiadomych kierunkach do zanikającego celu śmieje się Tomek? Dla patrzą-cych i niewidzących autorka umieszcza przypisy, chociaż tak naprawdę komentarze są zby-teczne. Z postaci wydobyła jasny i silny głos: JESTEM. JA JESTEM NA TEJ ZIEMI. O sobie również ma prawo powiedzieć: JESTEM! Cicho, bo patos nie byłby tu na miejscu.- Stanisław Krawczyk
Fotografia - archeologia losu. Rzeczywistość budząca niepokoje ogarnia wiele zjawisk w życiu i sztuce! Coraz częściej widzimy zniszczone obszary ludzkiej wrażliwości, coraz trudniej zrozumieć nam myśli i czyny drugiego człowieka. Sztuka fotografii może pokazać to co jeszcze nie dotknięte upadkiem wiarygodności istnieje naprawdę. Tą prawdą jest wielka siła ludzkiej życzliwości wobec ludzkiej słabości, choroby czy biedy. Maria Śliwa odbyła pielgrzymkę fotograficzną do Domu Pomocy Społecznej w Orzeszu na Śląsku. To co tam spotkała wykorzystała twórczo do pokazania właśnie siły ludzkiej pomocy i zrozumienia czym jest głęboki ocean psychiki ludzkiej. W Orzeszu istnieje nowy układ społeczny podobny do układu słonecznego z całą jego siłą hierarchii i zależności. Fotografie trafnie nazwane imionami mieszkańców pokazują ludzkie piękno odkryte w losie zakrytym zwałami archeologicznych wykopalisk w świadomości ludzi chorych i bezradnych. Fotografia, która wzrusza od dawna służy człowiekowi w jego ziemskiej wędrówce. Tu jest to uśmiech człowieka, który zrozumiał, że to co robi czemuś służy, że to co robi to udział w losach innych ludzi. Patrzcie co potrafię, patrzcie jaki jest ten mój "teatr codzienności", bo tylko to mogę Wam pokazać. Fotografia społeczna od dawna w Polsce przechadza się po gościńcu ludzkich losów. Na naszym Śląsku ten los zasypywany jest upadającym przemysłem i ludzkim poniżeniem często za 400 zł. Tym bardziej widać talent Artystki, która odsłania sceny z życia naszych Braci w Domu Pomocy Społecznej w Orzeszu. Monodramy Kazika, Andrzeja, Tomka i Marcina dzieją się w chwili, gdy niepewni jutra zaczynamy zazdrościć im ucieczki w świat własnej wyobraźni i ludzkiej przydatności! Fotografie podkreślają znaczące zjawisko naszego życia społecznego wybiegające poza przedstawiony temat. Każdy z bohaterów buduje sobie gniazdo własnych zainteresowań i tylko u siebie czuje się dobrze i pewnie. To zjawisko można dziś zauważyć u wielu ludzi uciekających od świata XXI wieku, gdy tak trudno o wiarygodność faktów i uczuć. Tylko u siebie w domu, wśród przyjaciół możemy odreagować ból cisnących nas kajdanów papierowych i elektronicznych. Otoczeni przepisami, instrukcjami i poleceniami, piskiem komórek, lunatycznym obrazem z komputera stwarzamy sobie własny mały świat niepotrzebujący hałaśliwych reklam i sloganów. Nasza ludzka skala wrażeń nie potrzebuje emocji zdobywania kosmosu i widoku sklonowanych drużyn współbraci. Powrót do "własnego kąta" wydaje się najcenniejszym przesłaniem tej wystawy! W Warszawie na Placu Zamkowym widziałem dzieła Igora Mitoraja, pełne dramatu rozdarte rzeźby pomniki. Przypominam sobie Warszawę 1945 r. Z powaloną figurą Chrystusa na bruku. Memento mori! W Centrum Sztuki Współczesnej widziałem fotografie Borysa Michajłowa pokazujące ludzką biedę i poniżenie. To mieszkańcy w ich upiornym "kraju szczęśliwości"! Rybniku widziałem losy ludzi z Domu Pomocy Społecznej w Orzeszu. To wszystko w 2004 roku!- Jerzy Lewczyński
Maria Śliwa urodziła się w 1966 roku w Rybniku. Ukończyła studia w łódzkiej PWSFTiT oraz uzyskała dyplom magisterski z wyróżnieniem w Instytucie Twórczej Fotografii na Uniwersytecie Śląskim w Opawie (Republika Czeska). Od 1999 roku należy do Związku Polskich Artystów Fotografików. Obecnie zajmuje się fotografią reklamową i portretową, a także wykłada fotografię w Policealnym Studium Fotograficznym w Bielsku Białej.
Wystawa Jestem! autorstwa Marii Śliwy, prezentowana jest w Galerii Epicentrum przy al. Piłsudskiego 27 w Miejskim Ośrodku Kultury (Jastrzębie Zdrój). Ekspozycja czynna jest do 31 maja 2005 roku.