Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Już jutro, 8 czerwca zostanie otwarta wystawa z okazji 5-lecia miesięcznika "Pozytyw". Będzie na niej można obejrzeć 61 zdjęć 27 fotografów związanych z magazynem. Zatytułowana "Więcej niż zdjęcia" ekspozycja będzie prezentowana do 12 września na ogrodzeniu Łazienek Królewskich w Warszawie.
Na płocie Łazienek (od strony Alei Ujazdowskich) zostanie zaprezentowanych 61 fotografii, w formacie 180 x 120 cm, 27 autorów. Wielką zaletą tej lokalizacji jest możliwość oglądania zdjęć przez 24 godziny na dobę - nawet w nocy, kiedy nie ma tłoku, a zdjęcia są odpowiednio oświetlone. Nie zabraknie też czasu, ponieważ wystawa będzie prezentowana aż do 12 września (97 dni), więc będą ją mogli obejrzeć też wakacyjni turyści odwiedzający stolicę. Część fotografii można oglądać w Fotopolis w dziale wydarzenia.
A oto lista fotografów, których prace zostaną zaprezentowane na wystawie "Więcej niż zdjęcia": Andrew Buurman, Boogie, Chris Niedenthal, Eolo Perfidio, Igor Omulecki, Irek Ka, Izabela Jaroszewska, Jacek Piotrowski, Jacek Poremba, Konrad Pustoła, Krzysztof Gierałtowski, Kyoko Hamada, Łukasz Trzciński, Magda Charyło, Marek Pietroń, Maria Zbąska, Mariusz Forecki, Morten Nilsson, Paweł Żak, Peter Granser, Piotr Jankowski, Przemysław Pokrycki, Szymon Rogiński, Tadeusz Rolke, Tomasz Gudzowaty, Tomek Sikora, Wojtek Wieteska. Jak widać, znaleźli się na niej autorzy zarówno z Polski, jak i z zagranicy; starzy wyjadacze i fotografowie młodzi, choć cieszący się już pewną renomą. Z pewnością zestawienie prezentuje się interesująco.
Poniżej zamieszczamy tekst przewodni wystawy z okazji 5-lecia "Pozytywu", napisany przez zastępcę redaktora naczelnego miesięcznika, Krzysztofa Miękusa.
Więcej niż fotografie
Fotografia nigdy nie miała tyle do powiedzenia, co dziś. Stała się jednym z najważniejszych i najszybszych nośników informacji. A co najważniejsze - jej język nie wymaga przekładu.
Fotografie wykonane w dowolnym miejscu na świecie mogą być oglądane przez miliony osób już kilka minut po ich zrobieniu. Jednak szybkość obróbki i przesyłu to nie jedyne powody, dla których fotografia posiadła swoją siłę oddziaływania. Ta tkwi, jak się zdaje, w szczególnym napięciu obecnym w niemal każdym zdjęciu między pozorem bezpośredniego odwzorowania świata a subiektywnością spojrzenia artysty. Fotograf dysponuje pokaźnym wachlarzem środków wyrazu, którymi może kształtować owo "odzwierciedlenie świata" i dowolnie żonglować rzeczywistością. Dość wspomnieć o takich elementach, jak kadr, moment wykonania zdjęcia, czas otwarcia migawki, ogniskowa obiektywu, kontrast, skala barw... A do tego przecież dochodzi cały zestaw przetworzeń - zarówno tradycyjnych jak i cyfrowych. To wszystko decyduje o charakterze zdjęcia, o jego wymowie, o opowieści zawartej w fotografii. Opowieści, która - wyrwana z kontekstu - może uzyskać zupełnie inny sens niż samo sfotografowane zdarzenie. Mimo to wierzymy, że zdjęcie stanowi adekwatne odwzorowanie świata. Wierzymy w fotografię.
Fotografię traktujemy jako coś przezroczystego. Widzimy to, co na zdjęciu, świat przedstawiony w fotografii, ale nie zwracamy uwagi na sam obraz i człowieka, który stał za aparatem. Fotograf jawi się nam jako obserwator. Może nawet częściej czynimy z niego podglądacza dzielącego się z nami podpatrzonymi scenami. Tymczasem obserwacja nigdy nie jest niewinna ani bezinteresowna. Fotograf, tak jak naukowiec, próbuje dowieść swojej tezy. Ponadto - jak naukowiec - wpływa na sam przedmiot obserwacji - wchodzi w interakcję z otoczeniem, które fotografuje. Współtworzy otoczenie, o którym opowiada.
W tym samym okresie, gdy kształtowała się mechanika kwantowa (w latach dwudziestych ubiegłego stulecia) działał wybitny fotograf dokumentalista - August Sander. Na wzór naukowców, chciał za pomocą fotografii przedstawić "całkowicie zgodny z naturą obraz naszych czasów". Dzieło jego życia - "Ludzie XX wieku" - miało stać się zwierciadłem społeczeństwa niemieckiego. Dokładnym, kompletnym i obiektywnym. Dziś jest dla nas jasne, że owo zwierciadło ukazuje przede wszystkim wyobrażenia o niemieckim społeczeństwie, jakie nosił w sobie sam artysta. Nikt już chyba nie wierzy w fotografię obiektywną. Samego zaś Sandera uznaje się - paradoksalnie - za tego, który fotografię podniósł do rangi sztuki.
Jesteśmy - chciałoby się rzec - mądrzejsi od ludzi z pierwszej połowy XX wieku. Mniej naiwni. Ale nie przestaliśmy wierzyć w fotografię, nawet jeśli mamy świadomość, że nie może być w pełni obiektywna. Dlatego fotografia może być tak sugestywna i tak elegancko łączyć sztukę z dziennikarstwem.
Znamienny jest fakt, iż fotografia powstała w pierwszej połowie XIX wieku - w czasie, gdy kształtowało się współczesne dziennikarstwo. Na salony artystyczne weszła zaś w pierwszej połowie wieku XX, gdy język tradycyjnych dziedzin sztuk pięknych - malarstwa, rzeźby, rysunku - stawał się coraz bardziej abstrakcyjny. Przeto fotografia pojawiła się w momencie nieprzypadkowym. Zasady działania camera obscura - aparatu bez obiektywu - znane były przynajmniej już od późnego średniowiecza, właściwości światłoczułe niektórych materiałów (w szczególności soli srebra) również zbadano na długo przed rokiem 1816, gdy francuski wynalazca Nicéphore Niépce uzyskał pierwszy obraz fotograficzny - widok z okna swojej burgundzkiej posiadłości. Dlaczego zatem fotografia powstała tak późno? Otóż fotografia powstała w momencie, gdy była potrzebna, gdy świat poszukiwał metod prostego i szybkiego, a przede wszystkim adekwatnego rejestrowania obrazu. Dlatego wynalazek ten tak prędko znalazł amatorów, a całe rzesze racjonalizatorów, naukowców i artystów przyczyniły się do jego rozwoju.
Podobnie 100 lat później, podniesienie fotografii do rangi sztuki nie nastąpiło przypadkowo. Po wstrząsie, jakim była I Wojna Światowa, sztuka potrzebowała oczyszczenia. Popadające w coraz dalej idącą estetyzację i abstrakcję tradycyjne dziedziny sztuki traciły powoli zdolność opowiadania o świecie, który dopiero co przeżył piekło. W 1917 roku Louis Mairet pisał: "Poezja jest martwa". Jego słowa dotyczyły klasycznej poezji, podobnie jak tradycyjne pojęcie sztuki miał na myśli Marcel Duchamp wołając, że sztuka umarła. Sztuka potrzebowała języka zdolnego do opowiadania o rzeczywistości, bez żadnych upiększeń ani przeinaczeń. Temu postulatowi mogła sprostać właśnie fotografia.
Dziś, 188 lat po naświetleniu pierwszego obrazu fotograficznego, 90 lat po wybuchu I Wojny Światowej, uczestniczymy w kolejnym przewartościowaniu fotografii. Coraz bardziej zaciera się granica między dokumentem a inscenizacją, między dziennikarstwem a sztuką. Współczesny fotograf przygląda się światu i precyzyjnie wyciąga z niego drobne fragmenty. Z wyczuciem zestawia je ze sobą. Powoli tworzy niemą, bezsłowną opowieść. Mozolnie wyszukuje brakujące elementy, by opowieść zamknąć w całość i stworzyć w ten sposób metaforę o wymiarze uniwersalnym. Sens, forma i wymowa tej metafory zależy w pełni od wyborów dokonanych przez fotografa. Fotograf staje się twórcą świata złożonego z elementów, które zastał.
Krzysztof Miękus
z-ca redaktora naczelnego
miesięcznika "Pozytyw"
Czytaj także:
Recenzja wystawy i galeria wybranych zdjęć czytaj...