Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Zapraszamy na relację ze spotkania poświęconego Wojtkowi Wietesce. Odbyło się ono drugiego dnia łódzkich targów Film Video Foto 2004.
Zapowiadane na 10.30 spotkanie z Wojtkiem Wieteską rozpoczęło się z kilkunastominutowym opóźnieniem, a to dlatego, że niestety z przyczyn zdrowotnych nie dotarła na nie najważniejsza osoba, czyli sam Wojtek Wieteska. Zamiast niego pojawił się zastępca redaktora naczelnego miesięcznika "Pozytyw", Krzysztof Miękus. Co prawda nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu z autorem, ale trzeba przyznać, że spisał się całkiem nieźle. Dość szybko przezwyciężono niewielkie trudności techniczne i pokaz mógł się rozpocząć (na szczęście cały materiał wizualny był na miejscu).
Miękus zaczął od krótkiego przybliżenia sylwetki Wieteski - artysty, który ze względu na wszechstronne wykształcenie doskonale zna historię fotografii i nie boi się z niej czerpać. Następnie prowadzący opowiedział o powodach powstania głęboko zakorzenionego w tradycji amerykańskiej fotografii "ulicznej" cyklu "N.Y.C. #02", którego dotyczyła prezentacja. Na pokaz złożyło się 50 zdjęć, czyli widzowie mieli okazję obejrzeć wszystkie prace składające się na tę serię. Dzięki paroletniej znajomości z autorem, Miękus mógł uraczyć licznie zgromadzoną publiczność wieloma ciekawymi anegdotami związanymi z poszczególnymi fotografiami.
Lukę po Wietesce pomagał też wypełnić Tomasz Masłowski, przedstawiciel profesjonalnego łódzkiego laboratorium fotograficznego Powiększenie, które przygotowało odbitki wystawowe prac z cyklu "N.Y.C. #02". Opowiadał o tym, jak powstawały te wielkoformatowe (100 x 120 cm) zdjęcia; mówił, na co autor zwracał szczególną uwagę i jakich wskazówek udzielił laborantom. Przekonywał też, że rzutnik cyfrowy, za pomocą którego były wyświetlane zdjęcia, w żadnym stopniu nie oddaje kolorów i głębi oryginalnych odbitek. Trudno się z nim nie zgodzić.
Jak się okazało, nawet na spotkaniu autorskim autor wcale nie jest niezbędny. Mimo nieobecności Wieteski prezentacja była bardzo ciekawa, a jej największą wadą było chyba to, że trwała tak krótko. Szkoda też, że sala konferencyjna, w której odbyło się spotkanie, nie jest wyciszona i prowadzący musiał chwilami konkurować z głośną muzyką dobiegającą z hali targowej, ale tu już wina leży po stronie organizatorów.
O wystawie Wojtka Wieteski "N.Y.C. #02" pisaliśmy już w Fotopolis z okazji ekspozycji w warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej: czytaj.