Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Na początek poszedł materiał, z którego pochodzi okładka najnowszego "Zaplecza", czyli modowe fotografie autorstwa Pawła Kiszkiela z cyklu "Różne pory dnia". Oglądamy poprawne zdjęcia, ale bez rewelacji. Szkoda przede wszystkim, że na wielu pracach powtarzają się te same stylizacje - gdyby ujęcia były diametralnie różne nie byłoby problemu, ale tutaj niestety jest dość jednorodnie. Mimo to kilka prac zapada w pamięć i myślę, że znów mamy po prostu do czynienia z nie najlepszym wyborem.
Kolejna prezentacja to portrety Bartka Dreślińskiego "Profil psychologiczny". Autor zestawia ze sobą po trzy fotografie młodych ludzi (studenci, wiek 20-29 lat) - oba profile i ujęcie en face. Portretowani mieli za zadanie wyrazić siebie mimiką. Powstały w ten sposób zbiór niestety nie zaskakuje, jest raczej przykładem zastanawiającego zamiłowania do robienia min... Ciekawie prezentują się za to czarno-białe prace Karoliny Mostek z cyklu "Pinhole". Autorkę fascynują puste miejsca, które uwiecznia w specyficzny sposób - zniekształcone niedoskonałym szerokokątnym okiem kamery otworkowej. Szkoda, że całość jest tak nierówna. Niektóre zdjęcia są świetne, inne sprawiają wrażenie wprawek, zapoznawania się z aparatem. Ale warto obejrzeć.
Przedostatnia prezentacja numeru to ten sam gatunek, co pierwsza, czyli fotografia modowa. Kluczem do "Dwójpaka" Joanny Orackiej jest kolor i wypada to całkiem ciekawie, a na pewno efektownie i lekko. Ale znów - za dużo zdjęć wyglądających jak wariacje na temat jednego ujęcia czy pomysłu. Generalnie rzecz biorąc, znaczna większość prezentacji "Zaplecza" robiłaby dużo lepsze wrażenie, gdyby składała się z mniejszej liczby zdjęć. Może trzeba więcej fotografować i potem surowiej wybierać?
Czwarte tegoroczne "Zaplecze" kończy prezentacja zdjęć Dawida Markoffa, który, jak sam przyznaje, zaczął fotografować w styczniu 2006 roku. I jak na półtora roku z aparatem w ręku jest bardzo dobrze. W jego pracach widać świeżość, a to zawsze dobry symptom. Fajny jest pomysł z wykorzystaniem estetyki "bezpłciowych" aktów studiów bryły do zdjęć, które mocno akcentują cielesność. Co prawda czasem jak się na nie patrzy, to boli (dlaczego? wystarczy pobrać "Zaplecze"...), ale niektóre ujęcia są naprawdę bardzo interesujące. Gdyby tylko wybór był mniejszy...
Niestety, mimo naszego apelu w informacji o poprzednim wydaniu "Zaplecza", nie doczekaliśmy się żadnych tekstów publicystycznych. Poziom prezentowanych prac również nie skoczył gwałtownie w górę (choć teraz redakcja ma dwa razy więcej czasu na przygotowanie numeru). Ale i tak warto obejrzeć najnowsze "Zaplecze" - choćby dla tych kilkunastu zdjęć, które zapadają w pamięć.
Magazyn "Zaplecze" jest darmowy. W oczekiwaniu na nowe wydania polecamy ściągnięcie poprzednich na stronie www.zaplecze.com/downloads.html