Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Aleksandra Śliwczyńska "Zdjęcia z pogrzebu"
Jak pisze autor: "Zdjęcia z pogrzebu nie są elementem żadnego projektu poświęconego śmierci czy rytuałom pogrzebowym". A dla mnie seria ta nie może uciec ani oderwać się od swojego "tematu", ponieważ po pierwsze wpisuje się w tradycję fotografii w ogóle (która temat śmierci eksploruje od zarania swoich dziejów) a także po drugie z tego względu, że każde zdjęcie silnie implikuje śmierć (o czym chociażby pisała Susan Sonntag).
Śmierć to w Polsce temat tabu... Śmierci większość z nas się boi, co zrozumiałe, a przez to trudno się ją nam fotografuje, i to nie tylko ze względu na oskarżenia epatowania tanią sensacją (za co notorycznie oskarża się World Press Photo), czy pewną taką nazwijmy to chwytliwością tematu (prawie każdy przecież jest ciekawy jak wygląda trup, jest zainteresowany dopóki rzecz bezpośrednio nie tyczy się nas samych, naszych bliskich). Ja sama cały czas zadaję sobie pytanie czy chcę fotografować takie chwile czy nie, a poproszona nawet przez rodzinę mojego męża o sfotografowanie pogrzebu jego kuzyna nie dałam rady podjąć się zadania...
Dla Łukasza Rusznicy fotografowanie pogrzebu własnego dziadka wydawało się naturalną sytuacją. Aparat towarzyszy mu przecież w prawie każdej sytuacji, więc i na tej uroczystości nie mogło go zabraknąć. Powstał więc, fotoreportaż bez osoby denata w roli głównej a jednak śmierć czujemy. Zdjęcia niby amatorskie, ale robione z pełnią świadomością artystyczną i fotograficzną. Widzimy tylko to co dookoła, detale, smutne twarze i niepozytywne emocje, które temu towarzyszą, napięte sytuacje. No i dobrze, że na końcu ciała zmarłego w tych zdjęciach nie odnajdujemy, bo czasami lepiej jest zachować w pamięci żywego dziadka, niż takiego zniekształconego przez śmierć... Jest w tych zdjęciach pewna zwyczajność, ale także dziwna atmosfera, gdy niby chcemy sami pożegnać się ze zmarłym, a z drugiej pragniemy być uwiecznieni w tych gorzkich chwilach na zdjęciu... Czyżby przez tą chęć bycia fotografowanym w takiej sytuacji, chęć fotografowania takich sytuacji to była jakaś próżność człowiecza, taka próżność żyjącego nad zmarłym?
Zdjęcia z tego pogrzebu cały czas wpisują się w "tradycję" fotografowania uroczystości pogrzebowych, bo choć wydawało się, że ona gdzieś tam się rozmyła i nie jest już praktykowana to cały czas okazuje się jednak, że jest nadal (paradoksalnie do tematu) żywa. Nim przekonał nas do tego Przemysław Pokrycki w jednej z części "Rytuałów przejścia", (które prezentowane są także w tym numerze KF) to cały czas mogliśmy przekonywać się o tym poprzez ofertę z zakładów fotograficznych, które po odbytej u nich ceremonii posiadają bogaty materiał fotograficzny czy zdjęcia na ceramice (tak zwane medaliony), które umieszcza się na nagrobkach. Także sami żałobnicy, którym odeszła jakaś bliska osoba nierzadko już proszą fotografów o to, aby te smutne chwile uwieczniali na zdjęciach. Czasy się zmieniły, albo po prostu takie nastąpiły i nawet z tak intymnego zdarzenia jakim jest śmierć kogoś bliskiego można zrobić pewne wydarzenie (czytaj event), któremu także należą się zdjęcia. Inna kwestia czy faktycznie później z ochotą wracamy do tych zdjęć... Często także okazuje się, że pogrzeb jest jedną z niewielu okazji do zrobienia sobie zbiorowego zdjęcia z rodziną... Czyżby w takiej sytuacji było można użyć tego sakramentalnego stwierdzenia, że najlepiej z rodziną to na zdjęciach się wychodzi...
Tylko trudno dziś znaleźć chętnych, którzy sfotografują się zbiorowo i rodzinnie przy otwartej trumnie, jak to miało miejsce jeszcze kilkadziesiąt lat temu... Ale być może się mylę, a ta tradycja jest także nadal żywa w jakiś zakątkach Polski, a wtedy nasza redakcja czeka na sygnały o tym zjawisku.
Łukasz Rusznica (ur. 1980) Absolwent Kulturoznawstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Współpracował z artystką Anną Ławrynowicz przy projekcie "HandJob" i "Sama Mama" oraz z Waldemarem Pranckiewiczem przy "I'll be your mirror", który ukazał się jako książka artystyczna. Jego fotografie ukazują się w magazynie "Biuro", wydawanym przez Galerię BWA Wrocław. Brał udział w wystawie "Biologia Chemia Fizyka" prezentowanej w Galeria Design we Wrocławiu. W listopadzie 2010 wraz z Filipem Zawadą był kuratorem wystawy "Niektórzy mówią że jesteśmy brzydcy" w Galerii Studio BWA we Wrocławiu, gdzie prezentował także swoje zdjęcia. W tym roku ukazała się jego książka fotograficzna "Smog".
Tekst pochodzi z 35. numeru "Kwartalnika Fotografia".