Akcesoria
Rode Wireless Micro - miniaturowe mikrofony, maksymalny dźwięk
Canon zaprosił nas na "Konferencję prasową", do której okazją była prezentacja nowych aparatów cyfrowych - PowerShot S30, S40 i G2 oraz dumy Canona - EOS 1D. Poza G2, który pokazano po raz pierwszy w Polsce przy okazji "dni cyfrowych" Canona, (a nawet jest już w sprzedaży), pozostałe modele można było zobaczyć "na żywo" po raz pierwszy. Osób interesujących się najnowszymi osiągnięciami nie trzeba przekonywać, że propozycja Canona z ostatnich miesięcy jest nie tylko konkurencyjna względem innych producentów, ale także przełomowa dla standardów przyjętych w fotografii cyfrowej. 3 i 4 Mp matryce zastosowane w PS S30 i S40 wymuszą podniesienie wielkości CCD w popularnych cyfrówkach kompaktowych konkurencji. 1D to już legenda, mimo że niewiele osób miało go w ogóle w rękach. Świadczy to chyba o tym, że same osiągi jakie podają specyfikacje przykuwają uwagę poszukiwaczy najszybszych najbardziej zaawansowanych rozwiązań.
S30 i S40 zaskakują bogactwem funkcji i trybów pracy. Przeznaczone są dla amatorów, ale co warto podkreślić zostali oni potraktowani bardzo poważnie. Bardziej wymagający znajdą dla siebie sporo przydatnych rozwiązań znanych z zaawansowanych modeli jak choćby dostęp do nastawień manualnych; początkujący rozwiną swój warsztat, a wielbiciele zabawek będą mieli się czym pochwalić przed znajomymi. Oba aparaty zaprojektowano nowocześnie, z dbałością o rozmieszczenie przycisków funkcyjnych i możliwie niewielki gabaryty. I trzeba przyznać, że robi wrażenie jak w czymś tak małym może się tyle zmieścić.
Cena ustalona na zachodnich rynkach nie jest wygórowana ($800-S40 i $600-S30), ale jaka będzie w Polsce jeszcze nie wiadomo. Przy 12% cle i 11% akcyzie nie należy się spodziewać, że zapłacimy równowartość tej kwoty. ("Między 3,5 a 4,5 tyś. Zł.")
PowerShotG2 przedstawiono jako "bezpośrednią kontynuację modelu G1, wzbogaconego o 4-megapikselowy element CCD, nowy procesor sygnałów i nowy filtr RGB oraz o kilka dodatkowych funkcji w tym (...) spotykanych głównie w droższych lustrzankach cyfrowych." Jak przekonuje Canon "utrzymuje on firmę na wiodącej pozycji w klasie cyfrowych aparatów kompaktowych na świecie." Zdecydują o tym sami kupujący, ale także w tym wypadku trzeba przyznać, że jest się czym pobawić. Przydatnym rozwiązaniem jest podgląd i możliwość korekty na histogramie (znane z D30), a "na zewnątrz" uchylny ekran zbliżający wyglądem ten model do kamery oraz sanki do mocowania zewnętrznej lampy. G2 obsługuje karty CompactFlash typu II do 1GB (!). Na takiej pamięci zmieścimy ponad 300 zdjęć w bezstratnym formacie RAW. Aparat sprzedawany jest w Polsce w cenie 5999 brutto (cena "światowa" $900)
Tyle najogólniejszych informacji o PowerShota'ach. Może warto jeszcze wspomnieć, że posiadają płynny zoom cyfrowy (do 3,2 w S i 3,6 w G2), możliwość bezpośredniego sterowania wydrukiem (CP-10 lub nowa drukarka BJ S820D dla S30 i S40) oraz ciekawie rozwiązaną sygnalizację błędu naświetlenia - pole prześwietlone widzimy jako plamę na monitorze.
Umyślnie nie wymieniamy wszystkich właściwości prezentowanych modeli zostawiając sobie tę przyjemność do czasu przeprowadzenia kompletnego testu. Już wkrótce.
Jeśli chodzi o 1D samo wymienienie nowych funkcji warte jest osobnego artykułu. Dlatego wymigujemy się od prezentacji poprzestając na informacjach handlowych. Egzemplarz pokazany w "Bristolu" jest podobno jedynym w Europie! Przyjechał w ostatniej chwili dlatego pokaz możliwości ograniczył się do wystrzelenia serii z prędkością 8 kl./s. I zapewniam, że nawet dla niewrażliwego ucha zabrzmi to jak muzyka... Sprzedaż Canon planuje rozpocząć na początku przyszłego roku, cena tylko orientacyjna między 25 a 30 tyś.
Nie trzeba EOS-1D nawet brać do ręki by wiedzieć, że przeznaczony jest dla profesjonalnych odbiorców. Szybkość i wygoda pracy zwabi zapewne nie tylko fotografów sportowych, ale także tych pracujących w studio lub plenerze. Możliwość wymiany optyki powiększa grono potencjalnie zainteresowanych o użytkowników tradycyjnych lustrzanek chcących przerzucić się na fotografię cyfrową. Myślimy, że nawet zatwardziali "Nikonowcy", jeśli tylko będą mieli okazję zapoznać się bliżej z cyfrowym EOS\'em przyznają, że nie szybko powstanie produkt przebijający jego możliwości. Rewolucja może przyjść tylko z jednej strony: jeśli konstruktorzy uporają się z szybkością transferu. Póki co nie da się zapisywać zdjęć bezpośrednio na karcie pamięci. Najpierw trafiają do bufora, od którego wielkości zależy na przykład to ile zdjęć możemy zrobić w serii. Dopiero stąd dane trafiają do karty. Niestety bufor nie może być jednocześnie zapełniany i opróżniany - powstają korki. Wyobraźmy sobie rajd samochodowy, robimy serię zdjęć, czekamy aż zostaną zapisane. Póki ta operacja się nie skończy nie pstrykniemy następnej serii, a kolejny "obiekt" zniknął za zakrętem... Z drugiej strony klasyczny film też trzeba zmienić i to chwilę trwa. Zwracamy na to uwagę tylko dlatego, że oglądając lub czytając o 1D nie da się uniknąć pytań z serii "co oni jeszcze wymyślą...?"
Już teraz "wymyślili" sprzęt budzący respekt nawet u najbardziej wymagających. Żeby jeszcze mógł być trochę tańszy...
Jeśli wszystko dobrze pójdzie to przedstawimy 1D w obszernym artykule jeszcze w tym miesiącu..