Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Nowy Jork w pewnym momencie był jednym z epicentrów pandemii koronawirusa. Sytuacja była trudna i wiele osób poddawało się kwarantannie, by uniknąć zakażenia. Neil Kramer wraz z matką i byłą żoną byli jednymi z tych, którzy podjęli środki ostrożności. Kramer wyglądając przez okno widział wiele przykrych sytuacji: podjeżdżające coraz częściej karetki, kolejne śmierci w budynku, w którym mieszka. Zamknięty w jednym mieszkaniu z nietypowymi towarzyszami radził sobie z tym w jedyny dobrze znany mu sposób - poprzez fotografię.
Dzień 133, z serii Quarantine in Queens
- Moja mama zazwyczaj spędzała jesień i zimę w ośrodku dla emerytów w Boca Raton na Florydzie, ale w tym roku nie doszło to do skutku. W tym samym czasie moja była żona miała dużą awarię hydrauliczną w swoim domu w Los Angeles i musiała się gdzieś przeprowadzić. Chciałem jej pomóc, ale trudno jej było znaleźć mieszkanie na szybko. Zapytała mnie, czy mogłaby przechować swoje meble w Kalifornii i zatrzymać się u mnie na chwilę w Nowym Jorku, podczas gdy będzie szukać mieszkania. Zbieg okoliczności sprawił, że znaleźliśmy się w jednym miejscu we trójkę. Nigdy bym nie przypuszczał, że wybuchnie globalna pandemia i ponad osiem miesięcy później nadal tu będziemy. I prawdopodobnie będziemy razem aż do wiosny, ponad rok później! - wyjaśnia Kramer.
I tak od połowy marca Kramer relacjonuje swoje doświadczenia związane z kwarantanną za pomocą inscenizowanych scenek, w których odgrywa wydarzenia, które miały miejsce wcześniej tego dnia lub tygodnia. Oglądamy więc pandemiczną codzienność: wszechobecną nudę, sytuacje przy współdzieleniu jednej łazienki w trzy osoby, próbę podjęcia aktywności fizycznej w czterech ścianach, domowy salon fryzjerski i wiele innych.
Dzień 55, z serii Quarantine in Queens
- Szczerze mówiąc, tej serii nie planowałem z wyprzedzeniem. Przed pandemią zajmowałem się głównie fotografią uliczną, a że podczas lockdownu utknąłem w domu, musiałem na coś skierować swoją siłę twórczą i wybrałem własną rodzinę. Kiedyś pisałem scenariusz do komedii w Hollywood, więc absurd życia z matką i byłą żoną nie był mi zupełnie obcy. To było jak sitcom. Często aktualizowałem swój kanał na Instagramie, a obserwujący powiedzieli mi, że widzą swoje odbicie w tych zdjęciach. Docenili też humor, który jest nam potrzebny w tych strasznych czasach. Chociaż przyznam, że z biegiem czasu cała sytuacja stała się dla mnie już mniej zabawna i znaczna część tekstu towarzyszącego humorystycznym zdjęciom jest teraz dość poważna - tłumaczy Kramer.
Patrząc na obrazy czujemy tę ciasnotę i chaos. Kramer na swoich zdjęciach pokazuje jednostki walczące o kawałek przestrzeni, czasem sprzeczające się, ale w tym wszystkim wspierające się w tych dziwnych okolicznościach. Pomimo bardzo napiętej atmosfery fotograf zauważa też pozytywne zmiany, jakie zaszły w jego relacjach z byłą żoną i matką. Wspomina, że on i jego matka raczej nie byli z tych “tulących się”. Mimo tego, gdy pandemia się rozpoczęła, zawarli pakt, że codziennie rano będą się przytulać.
Dzień 151, z serii Quarantine in Queens
- Elaine i Sophia cieszą się, że mogą być częścią tego projektu. Chociaż było między nami trochę spięć, to w zasadzie dobrze się ze sobą dogadujemy. Robienie tych zdjęć zbliżyło nas do siebie i pozwoliło nam zrobić coś kreatywnego razem jako rodzina. Na początku jednak było to łatwiejsze - zanim zebrała się “publika”. Jak tylko zdjęcia zaczęły zbierać po 600 polubień i przyciągać uwagę mediów, Elaine i Sophia zaczęły się bardziej krępować tym czy dobrze wyglądają. Były dni, kiedy „nie wolno mi było” robić im zdjęć. To było tak, jakby nagle stały się aktorkami z Hollywood i musiałem przekupywać je pączkami, żeby zgodziły się na sesję - śmieje się fotograf.
Wraz z początkowym wzrostem liczby przypadków i zgonów w okolicy szybko pojawił się strach i wkrótce nikt nie czuł się bezpiecznie opuszczając budynek. Dla niektórych nawet myśl o zejściu na dół do pralni stała się wręcz nie do zniesienia. Fotograf musiał przekonywać mamę, że wywieszenie prania na balkonie to nie shanda [wstyd w jidysz], że jest pandemia i nikogo to nie obchodzi. Ta sytuacja również stała się inspiracją do zdjęcia.
Dzień 64, z serii Quarantine in Queens
- Jestem pewien, że Wasi czytelnicy wiedzą całkiem sporo o sytuacji pandemicznej w Stanach Zjednoczonych. Krótko: to szaleństwo. Bez wchodzenia w polityczne szczegóły, prezydent Trump tylko pogorszył sytuację, ponieważ przez niego tak wielu Amerykanów odmówiło nawet noszenia maseczek. Mieszkam w Queens, dzielnicy robotniczej Nowego Jorku. Kiedy pandemia po raz pierwszy uderzyła w Stany Zjednoczone, moje sąsiedztwo szybko stało się epicentrum nie tylko kraju, ale i świata. Trzy osoby, które znam, zmarły na Covid-19 w marcu. Co gorsza, moja mama ma 86 lat i jest w grupie podwyższonego ryzyka, więc bałem się wychodzić, by jej nie zarazić. Od ośmiu miesięcy nie jechałem pociągiem ani metrem, przez cały ten czas widziałem tylko jednego przyjaciela i to na krótko na zewnątrz. To pandemiczne doświadczenie było najbardziej stresującym okresem w moim życiu, więc cieszę się, że mogłem z niego stworzyć coś kreatywnego. To było jak terapia. A życie w tak małym mieszkaniu z mamą i byłą żoną może być… trudne. Kiedy to się w końcu skończy chyba będę potrzebować prawdziwej terapii - wyznaje Kramer.
Dzień 12, z serii Quarantine in Queens
- Może to banał, ale obraz może powiedzieć więcej niż tysiąc słów. Jestem także pisarzem i chociaż słowa często lepiej opisują intelektualne idee, to siła zdjęcia, skupiającego się na geście lub emocji, jest ogromna. Jest też coś tajemniczego w sposobie w jaki fotografia może uchwycić rzeczywistość na bieżąco, w tym konkretnym momencie, jednocześnie będąc tak kreatywną jak malarstwo, dzięki kolorowi, światłu, kompozycji - przyznaje fotograf.
Wspólne zdjęcie w łazience wykonane 26. dnia to jedno z najpopularniejszych zdjęć z tej serii, a jednocześnie jedno z najtrudniejszych od strony kulis.
- Idea, która się za nim kryła, oparta była na prawdzie: dzielimy jedną łazienkę i nierzadko zdarzało się, że ktoś wchodził, gdy brałem kąpiel lub prysznic. Właściwa inscenizacja zdjęcia była jednak bardziej skomplikowana. Oprócz naszej trójki w malutkiej łazience znajdował się statyw z kamerą, przymocowany do laptopa, dzięki czemu mogłem widzieć ekran w wannie, a także statyw z lampą błyskową i softboxem. Nie było miejsca na ruch. Moja mama strasznie się martwiła, że lampa błyskowa wpadnie do wanny i porazi mnie prądem. Tak więc niepokój, który widać na zdjęciu, jest prawdziwy - opowiada Kramer.
Jak w większości miejsc na świecie, również w Queens z czasem luzowano obostrzenia… by potem do nich wrócić. Nie wszystkie zdjęcia z serii Quarantine in Queens pokazywane na instagramie Kramera są wykonane w jego mieszkaniu, ale wszystkie w celny i zabawny sposób pokazują pandemiczną rzeczywistość, z którą przyszło nam się mierzyć od prawie dziesięciu miesięcy. Od Neila Kramera i jego rodziny dzieli nas co prawda parę tysięcy kilometrów w linii prostej, ale nie jeden z nas patrząc na jego zdjęcia może zobaczyć w nich siebie. I, mamy nadzieję, trochę się uśmiechnie, wiedząc, że nie jest sam.
Więcej zdjęć Neila Kramera (wraz z opisami) zobaczycie na jego Instagramie oraz jego stronie internetowej.