Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Fotografie Ewy Andrzejewskiej, oprócz świetnego warsztatu, charakteryzują się niezwykłą indywidualną aurą. Jej zdjęcia krajobrazowe, pełne intymnego klimatu, znalazły uznanie w kraju jak i zagranicą. Od 18 stycznia 2006 roku w Galerii Pustej prezentowane będą prace Ewy z cyklu zatytułowanego Fotografia pamiątkowa.
O cyklu Fotografia pamiątkowa Ewy Andrzejewskiej napisał Piotr Komorowski:
Tytuł, który Ewa Andrzejewska nadała tej wystawie, wydaje się dotyczyć zupełnie innej kategorii zdjęć, niż te, które mamy okazję oglądać na ścianach galerii. Jeśli jednak pominąć zwyczajowy sens określenia "fotografia pamiątkowa" to stwierdzimy, że dotyka ono istoty tego, co w fotografii najważniejsze. Oprócz bowiem kontekstu kulturowego i socjologicznego, jej pierwsza i naczelna idea wynika przecież z samej istoty pamięci. Fotografia zaświadcza o tym, że to, co widzimy, naprawdę istniało. Jest więc ona - twierdzi Roland Barthes - w pewnym sensie, dowodem na istnienie świata. Jest też fotografia nie tylko nośnikiem, ale i katalizatorem pamięci. Jeśli zaś sama autorka wystawy skierowuje naszą uwagę na te kwestie, to wypada nam, odbiorcom, w pierwszym geście interpretacji tak właśnie jej dzieło odebrać. Natychmiast okaże się, iż mamy tu do czynienia z wieloma aspektami pamięci, a trzy z nich manifestują się wyjątkowo przejrzyście.
Pierwszy, najbardziej subiektywny rodzaj pamięci, to pamięć siebie samej, pamięć swoich odczuć. Patrząc na fotografie Ewy Andrzejewskiej mam nieodpartą pewność, iż to, co przede wszystkim mi one ukazują, to rodzaj wrażliwości, którą dysponuje ich autorka i którą posługuje się ona w celu swoistego opisu świata. Te same wszakże obiekty zdjęć mogą zafunkcjonować rozmaicie, w zależności od upodobań, wiedzy, charakteru oraz wrażliwości właśnie osoby fotografującej. To, jak autor widzi i opisuje świat, jest więc kategorią hermeneutyczną, z definicji niepowtarzalną i jedyną w swoim rodzaju. Rzecz jasna, każdy może dysponować taką osobistą wizją świata, jednak nie każdy oferuje wizję zintegrowaną na podbudowie oryginalnej estetyki. A taka właśnie sytuacja stanowi o wartości danej propozycji, dając możliwość jej zuniwersalizowania w polu znaczeń wynikających z analizy i interpretacji. To sytuacja, która wolno, lecz konsekwentnie przeistacza kolejne odsłony danej wizji w system stylistyczny a więc w układ znaków rozpoznawalnych dla otoczenia spośród wielu innych.
Drugi rodzaj pamięci, który wyłania się z tych fotografii, to kulturowa pamięć epoki. Nawet najbardziej rewolucyjne propozycje zawsze są nadbudowane nad przeszłością, czerpiąc z niej (na zasadzie kontynuacji i rozwoju) to, co najbardziej wartościowe. Twórczość Ewy Andrzejewskiej, osadzona korzeniami w amerykańskiej klasyce, eksponuje jednak rodzaj poetyki bardzo autonomicznej, przynależnej, w moim własnym odczuciu, klimatom poezji młodopolskiej zwłaszcza zaś Kasprowicza i Tetmajera. Pewna mroczność a nawet dekadentyzm tych obrazów dodaje im specyficznego posmaku tajemniczej tęsknoty za czymś nieokreślonym. Właśnie brak adresata owej tęsknoty, sama jej emanacja, są przejawem stylu tej fotografii. Stylu - dodajmy - wynikającego, powtórzmy to jeszcze raz, z oryginalnej metody ale i z uwarunkowań kulturowej tradycji. To kultura bowiem w dużym stopniu określa, jak widzimy świat, choć nam wydaje się, iż czynimy to wyłącznie na własny rachunek. Te cechy w sposób szczególny widoczne są na fotografiach ukazujących pejzaże miejskie z Jeleniej Góry. Cykl ten wymyka się wszelkim obiegowym stereotypom pokazywania widoku miast. Te, w pewnym sensie, peryferyjne ujęcia, przedestylowane przez filtr po pierwsze własnej interpretacji a po drugie przez wspomniane już determinanty kulturowe, w sposób niemal bolesny dotykają pewnego wymiaru świadomości egzystencji. Autorka zdaje się mówić: świat nie jest taki, jaki jest, lecz taki, jakim ja go widzę. Nie ma wątpliwości, że jest to fotografia głęboko rezonująca z typem emocjonalnego zaangażowania, które reprezentuje autorka. Nie ma też wątpliwości, iż wykonywaniu tych fotografii towarzyszyła wcześniejsza, pogłębiona kontemplacja zdejmowanych miejsc. Oczywistą konkluzją będzie stwierdzenie, iż taki styl rozumienia fotografii bardziej odpowiada na pytanie jak, niż co zostało sfotografowane. I tu, nieco przekornie, dochodzimy do trzeciego rodzaju pamięci.
Wypada otóż podkreślić, iż zdjęcia te, pomimo wyraźnego wyeksponowania formy, a więc owego jak, pokazują jednak konkretne miejsca i obiekty rozpoznawalne przez nas pod postacią widoków ulic, mostów, budynków, roślin czy swoistych "miejsc niczyich". Specyficzność ich formy i pewnego rodzaju odideologizowanie nie przeszkodzi naszym następcom w stwierdzeniu w dalekiej przyszłości: a więc tak również wyglądał świat na początku XXI wieku! Nasi prawnukowie skupią się - paradoksalnie - właśnie na tym, co przedstawiają te fotografie, zupełnie nieświadomie odsuwając ich pozostałe walory na plan dalszy. To naturalna kolej rzeczy, warto jednak dodać, że walory te są konieczne, stanowią bowiem wdzięczny pomost do zagłębienia się w niezwykły a często nie do końca zrozumiały świat miniony. Zdjęcia Lartique'a, Sandera czy Atgeta nigdy nie przebiłyby się z takim impetem do panteonu współczesnych fotografii - ikon, gdyby nie były opatrzone swoistością atrakcyjnej dla odbiorcy stylistyki, zaświadczającej także o geniuszu ich twórców. Tak więc forma i treść nie są tu w żadnym wypadku w opozycji. Jedno wspiera drugie dla wyeksponowania czegoś istotniejszego, czegoś, co Karl Pavek nazwał totalnością rzeczywistości. Taka też jest, w moim głębokim przekonaniu, misja fotografii. A jej powodzeniu najlepiej sprzyja sytuacja, w której fotograf tworzy swoje dzieło nie tylko w celu czczej rejestracji, ale ze świadomym zamiarem powrotu w przyszłości do tych fragmentów przeżywania świata, które w momencie pierwszej z nimi konfrontacji poruszyły go w sposób szczególny. Zaangażowany w swą pracę fotograf staje się namiętnym kolekcjonerem takich obrazów. One to bowiem zapamiętują jego sposób przeżywania świata. Kolekcjonowaniu takich chwil i takich obrazów służy idea "Fotografii Pamiątkowej" Ewy Andrzejewskiej. - Piotr Komorowski (3 grudnia 2005 r.)
Ewa Andrzejewska urodziła się w 1959 roku we Wrocławiu. Jest absolwentką Wyższego Studium Fotografii ZPAF w Warszawie. Od 1996 roku jest członkiem ZPAF. Obok Wojciecha Zawadzkiego Ewa Andrzejewska jest czołową przedstawicielką tzw. Szkoły jeleniogórskiej, która od połowy lat 90. podjęła idee fotografii czystej, kontynuując w koncepcji fotografii górskiej i pejzażowej założenia klasycznego modernizmu z lat 20. i 30. XX wieku. Razem z Wojciechem Zawadzkim prowadzi Galerię Fotografii Korytarz mieszczącą się w Regionalnym Centrum Kultury oraz Wyższe Studium Fotografii w Jeleniej Górze. Prace Andrzejewskiej znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Fotografii w Odense (Dania), Galerii Le Parvis we Francji, Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu, Muzeum Przyrodniczym Karkonoskiego Parku Narodowego, Muzeum Sztuki Współczesnej w Hunfeld (Niemcy).
Otwarcie wystawy Ewy Andrzejewskiej Fotografia pamiątkowa odbędzie się 18 stycznia 2006 roku o godzinie 17 w Galerii Pustej (Górnośląskie Centrum Kultury, pl. Sejmu Śląskiego 2, Katowice). Wystawa potrwa do 28 lutego 2006 roku.