Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Na pierwsze tej jesieni wydanie "Zaplecza" musieliśmy poczekać nieco dłużej niż zwykle, ale było warto. To najlepszy numer od dłuższego czasu. Prezentacje otwierają prace Oli Komarzeniec. Te precyzyjnie zaplanowane fotografie modowe robią bardzo dobre wrażenie. Autorka (która, nawiasem mówiąc, brała niedawno udział w zorganizowanych przez Fotopolis.pl warsztatach mody) komputerowo manipuluje zdjęciami osiągając znakomite rezultaty, unikając taniego efekciarstwa. Polecamy. Drugą galerię numeru oddano Włodkowi Kierusowi, który prezentuje spikselizowane portrety wykonane telefonami komórkowymi. Poza mocno sprecyzowanym przez autora przesłaniem jego prace są bardzo ciekawe pod względem formalnym - warto odejść kilka kroków od komputera i przyjrzeć im się z większej odległości. Dalej oglądamy czarno-białą fotografię uliczną Marcina Płonki, który portretował mieszkańców Londynu. To klasyczna, bardzo porządna "streetshooterka" oparta na dobrym oku do wynajdywania ciekawych sytuacji i mocnym kontraście upraszczającym kompozycję.
Bohaterem przedostatniej prezentacji jest Paweł Dunia. We wrześniowym "Zapleczu" zamieszczono fragment jego cyklu "Hong Kong Calm", w którym autor skupił się na geometrycznej sile oddziaływania architektury niemal całkowicie eliminując ze swoich fotografii człowieka. Zdjęcia ciekawe, acz nie do końca przekonał nas wybór opublikowany w "Zapleczu". Wrześniowy numer wieńczą prace Macieja Pachowicza z cyklu "Miejsce do siedzenia". Po raz kolejny oglądamy niewyraźne, wyblakłe polaroidy. Znów jednak są to zdjęcia ciekawe i oryginalne. A przedstawiają dokładnie to, co sugeruje tytuł - więcej szczegółów z "Zapleczu".
Jak widać, wrześniowy numer podoba nam się znacznie bardziej niż wydanie wakacyjne. Najwyraźniej czas kanikuły dobrze zrobił redakcji. Tak trzymać!
Magazyn "Zaplecze" jest darmowy. W oczekiwaniu na nowe wydania polecamy pobranie poprzednich na stronie www.zaplecze.com/downloads.html