Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
"Super Fajne Zdjęcia" autorstwa Przemka Krzakiewicza, to krótka migawka ukazująca powszedni dzień z życia Krakowian. Jesteśmy świadkami, jak uchwyceni przy rutynowych czynnościach młodzi ludzie, próbują ukryć swe zaskoczenie, wywołane ingerencją obiektywu w monotonię krakowskiej codzienności.
Wystawa bonus pt. moda jesień-zima, autorstwa Przemka Krzakiewicza ukazuje kwintesencję trendów mody zimowej
Współczesna moda zimowa, szukając swoich korzeni w stylistyce ulicy lat 80-tych, zrywa zupełnie z konwencjonalnością, ukazując współczesną ewolucję myślenia o ubiorze.
Nieznane dotąd nowatorskie łączenia tkanin z naturalnym owłosieniem, nie wywołują obecnego w modzie początku XXI wieku wrażenie dysharmonii. Wręcz przeciwnie!
Kolorystyczna ekspresja zdaje się przemawiać językiem uczuć, obcych do tej pory zimowym kolekcjom. Ciepłe, skrojone blisko ciała kreacje, oryginalne łączenia tkanin, gwarantują niespotykany dotąd szyk, grację i komfort noszenia, nawet przy 30 stopniowych mrozach. Troska o wygodę i funkcjonalność połączona z poszukiwaniami piękna, a przede wszystkim pozostawienie użytkownikom swobody w kreowaniu własnego wizerunku, stwarzają nieznane dotąd możliwości. Uwolniona od lansowanego przez lata minimalistycznego stylu obroży i kagańca, moda zimowa, przeżywa dziś prawdziwy renesansowy, twórczy wzlot.
Przemysław Krzakiewicz - Życiorys
Urodziłem się w 1968 r. w rodzinie inteligenckiej. Od początku moje życie wiązało się z socjalistyczną gospodarką planową. Byłem bowiem dzieckiem zaplanowanym, co odróżniało mnie od większości kolegów z przedszkola. W starszakach wychowawczyni stwierdziła, że czuję się zbyt wyjątkowy. Musiałem złożyć samokrytykę, by zostać dopuszczony do uczestnictwa w dorocznych obchodach barbórkowych.
Mój rozwój postępował ręka w rękę z rozwojem Socjalistycznej Ojczyzny. W latach 80. przeciwstawiałem się militaryzmowi Ronalda Reagana. Czułem taką niechęć do mundurów i zielonego koloru imperialistycznej waluty, że pewnego razu demonstracyjnie zdarłem z siebie mundurek harcerski. Nauczycielki uznały to za akt ekshibicjonistyczny. Trafiłem do poradni wychowawczo-zawodowej. Bardzo bałem się, że to zamknie mi drogę do Organizacji Młodzieżowej.
Moje obawy były bezpodstawne, albowiem nasze bezklasowe społeczeństwo nie odtrącało nikogo. Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej przyjęło mnie z otwartymi ramionami. Oglądaliśmy odcinki przygód Krokodyla Gieny i śledziliśmy milowe kroki ZSRR na orbicie okołoziemskiej.
Problemy zaczęły się, gdy z kasztanów i zapałek zbudowałem replikę czołgu T72. Na nic zdały się moje wyjaśnienia. Oficerowie kontrwywiadu nie chcieli wierzyć, że swojego modelu nie chciałem wysłać poza granice Układu Warszawskiego. Stwierdzili, że jawnie dążę do ujawnienia pokojowych technologii wojskowych Naszego Kraju. Usunięto mnie z szeregów TPPR.
Choć byłem zdrajcą, Ochotnicze Hufce Pracy nie odrzuciły mnie. Zdobyłem cenne kwalifikacje. W Państwowej Fabryce Rowerów nigdy nie musiałem dotykać kasztanów i patyczków, do których czułem wstręt. Dotykałem jedynie wysokogatunkowej stali. Przygotowywaliśmy z niej wyroby dla bratnich krajów arabskich. Strzelają do tej pory. Nasza Fabryka została w latach 90. sprywatyzowana, a ja stanąłem na czele Wolnych Związków Zawodowych. Ostatniej jesieni prawie udało mi się wziąć do ręki dwa kasztany.
Sponsorami wystawy są: