Akcesoria
Rode Wireless Micro - miniaturowe mikrofony, maksymalny dźwięk
W Muzeum Narodowym we Wrocławiu eksponowane są prace berlińskiego fotografa-samouka Vuka D. Karadzica. W swojej twórczości koncentruje się głównie na sztuce portretu i pejzażu
Vuk D. Karadzic urodził się w 1948 roku w Berlinie, gdzie do dziś żyje i pracuje. Powstanie serii portretów Karadzica zapoczątkował przypadek. zapoczątkował przypadek. W 1989 roku artysta spontanicznie wykonał swój autoportret. Parę lat później nauczyciel i kolekcjoner, Franz-Walter Schmidt zobaczył to zdjęcie i postanowił zlecić wykonanie jego portretu. Sprawiło to, że Karadzic zaczął portretować każdą napotkaną osobę. Tak powstała spójna seria prac, które łączy jeden motyw - cierpienie. Przy dokładnej obserwacji portretów Karadzica ciężko byłoby znaleźć coś, co można by interpretować w kategoriach depresji, nie wspominając o masochizmie. Polega to na tym, że nie pławią się one voyeurystycznie w cierpieniu, tylko odważnie stają mu naprzeciw. Można by powiedzieć, że spoglądają prosto w oczy temu, którego większość z nas na Zachodzie nazywa diabłem - tak pisze w katalogu do wystawy Stuart Pigott. Natomiast w krajobrazach Karadzica dominuje poczucie pustki, nicości. Artysta zatrzymuje w kadrze miejsca opuszczone, zapomniane, bez żywej duszy.
Nawet gdy przelotnie pojawi się ludzka postać lub czuje się ludzką obecność, to tylko po to, by podkreślić uczucie bezdomności. I to nieoczekiwanie sprowadza nas znów do cierpienia - komentuje Pigott. Karadzic nie przywiązuje wagi do środków technicznych. Natomiast ważny jest dla niego kunszt wykonania pracy. Od wielu lat fotografuje średnioformatowym Hasselbladem I tym samym obiektywem.
Wystawę autorstwa Vuka D. Karadzica Fotografia można oglądać w Muzeum Narodowym we Wrocławiu (ul. Pl. Powstańców 5) do 26 grudnia 2005 roku.