Aparaty
Wysyp zimowych promocji Fujifilm - aparaty z rabatem do 1075 zł
15 października 2005 roku zapraszamy wszystkich miłośników fotografii do Torunia. Tam w ramach drugiej edycji "Wyobraźni ekranu" zorganizowano dzień fotografii w wydaniu plastikowym. Odbędą się warsztaty holgo-lomograficzne, wykłady oraz zostanie otwarta wystawa "Toy story" prezentująca fotografie wykonane plastikowymi i bakelitowymi aparatami
Dzień fotograficzny w ramach Wyobraźni ekranu rozpocznie się od warsztatów holgo-lomograficznych, polegających na wykonywaniu zdjęć bardzo prostymi aparatami w celu uzyskania niecodziennych efektów. Warsztaty prowadzone będą dla młodzieży i dorosłych przez Jacka Chmielewskiego, Marię Dembek oraz grupę lomografów z Łodzi. Rozpoczęcie o godzinie 9 w toruńskim klubie NRD ( ul. Browarna 6).
Następnie o godzinie 19 zostanie otwarta zbiorowa wystawa członków portalu fotograficznego altphotos.com zatytułowana Toy story na którą składają się prace wykonane plastikowymi i bakelitowymi aparatami formatu 6x6 typu Holga, Diana, Woca, Ami, Druh oraz w technice Polaroid. Udział w wystawie biorą: Robin McAulay (Dania), Eleonor le Gresley (Kanada), Alain Gauvin (Kanada), Trevor Brady (Kanada), Brent Bennett (Kanada), Johen Hartmann (Niemcy), Reinchard Bachl (Niemcy), David Zilk (Niemcy), Rafał Szczepkowski (Polska), Konrad Król (Polska), Leszek Kowalski (Polska), Tomasz Paczkowski (Polska).
Po otwarciu ekspozycji o godzinie 19.30 Jacek Chmielewski wygłosi wykład na temat istnienia fotografii i społeczności fotograficznych w internecie. Natomiast o zjawisku lomografii i społeczności lomografów opowie łódzka grupa lomografów lomuj.sie.pl, która zaprezentuje też tak zwaną lomościanę wyklejoną małymi zdjęciami zrobionymi radzieckim aparatem lomo.
Najpopularniejszym prezentem komunijnym na przełomie lat 50-tych i 60-tych w Polsce stał się bakelitowy, czarny aparacik o wdzięcznej nazwie DRUH. Był to rodzimy produkt, stworzony i produkowany w Państwowych Zakładach Optycznych w Warszawie. Jego niezwykle prosta konstrukcja i powszechna dostępność oraz niewielki koszt zakupu spowodowały, że był to najpopularniejszy aparat tamtych lat. Nie był on jednak odosobniony w swej formie, gdyż Druh posiadał braci w różnych krajach - Pionyra w Czechach, Pouvę Start w Niemczech, oraz swojego odpowiednika we Francji. Wszystkie te aparaty łączyła bardzo podobna, prosta konstrukcja, materiał z jakiego zostały wykonane (bakelit), ten sam typ kliszy (120) oraz amatorskie przeznaczenie. Następcą polskiego Druha w latach 60-tych został plastikowy Ami, odpowiedników którego na zachodzie można by szukać w aparatach o kobieco brzmiących imionach, takich jak Diana, Woca czy Holga.
Jednakże rozwijająca się technologia produkcyjna i konstrukcyjna, a także rosnąca powszechność kolorowego filmu małoobrazkowego 35 mm spowodowały, że aparaty typu Druh, Diana czy Pouva zostały z czasem zastąpione aparatami kompaktowymi na film małoobrazkowy. Przeciętny użytkownik, tak jak większość fotografów, którzy określać się mogą mianem zawodowców, został złapany w sidła perfekcji. Musiało być szybciej, lepiej, ostrzej, niezawodnej i doskonalej. Film typu 120 z jakimi pracowały bakelitowe aparaty dla przeciętnego użytkownika przeszedł nie tylko do historii ale przede wszystkim odszedł w zapomnienie.
Jednakże kilkanaście lat temu po zachodniej stronie naszej granicy zrodził się bunt przeciwko perfekcyjnym obrazom nowoczesnych lustrzanek. Przewidywalność zrodziła znudzenie doskonałym obrazem fotograficznym. Nastąpił powrót do starych, zawodnych i nie sprawdzających się wcale w każdych warunkach (a nawet w większości warunków nie sprawdzających się) aparatów sprzed lat. Zrodziło to tym samym nową jakość estetyczną. Charakterystyczne znieostrzenie i ściemnienie po brzegach kliszy uznawane do tej pory za wadę obrazu fotograficznego stało się jego pożądanym atutem. Świadomie kreowany, niezwykle plastyczny, zniekształcony obraz uzyskał nową wartość. Podobnie rzecz miała się z Polaroidem. Niewielki, ale za to dość kosztowny i nie dający się powielać obraz z aparatu typu Polaroid, posiadający również charakterystyczne zniekształcenia obrazu (przede wszystkim barwy) otrzymał swoją druga młodość. W epoce fotografii cyfrowej w zabawie Polaroidem nie chodzi, tak jak kiedyś o natychmiastowość obrazu, ale o jego jakość i walor estetyczny. Możliwość powielenia obrazu poprzez skanowanie polaroidowego obrazu pomnożyła zwolenników tej techniki.
Ten alternatywny ruch na zachodzie, propagujący pracę plastikowymi aparatami zaistniał szybko w internecie, który jednocześnie przyczynił się do popularyzacji tego ruchu. Jednym z takich magicznych miejsc gdzie zachodni holgo-graficy dzielili się swoimi dokonaniami był lubiany i powszechnie dostępny kanadyjski portal altphotos.com. Szybko jedną z najaktywniejszych grup na altphotos.com stali się nasi rodacy. Odkurzyły się stare Druhy, odnalazły w szufladzie ojcowskie Ami, przypomniał o swoim istnieniu tzw. "średni format" i film 120. Rozpoczął się czas wzajemnych inspiracji.
Wystawa "Toy Story" prezentuje zdjęcia wykonane po latach tymi właśnie Druhami i Ami obok fotografii powstałych Dianą, Wocą, Holgą i Polaroidem. Wszystkich uczestników wystawy poza słabością do plastikowych "zabawek" łączy to, że należą do społeczności altphotos.com.
Przedmiotem obserwacji większości osób stało się naturalne środowisko współczesnego człowieka. Plastikowe jednosoczewkowe aparaty i kwadratowy kadr pozwoliły uwypuklić wszelkie anomalia i elementy charakterystyczne dla otoczenia ówczesnego "dziecka miasta", wyrosłego w atmosferze absurdów i paradoksów współczesnej cywilizacji. - tekst Maria Dembek, kurator wystawy
Wystawa Toy story prezentowana jest w ramach drugiej edycji Wyobraźni ekranu. Otwarcie zaplanowano na 15 października 2005 roku o godzinie 19 w Galerii Dla... Klub NRD mieszczącym się przy ulicy Browarnej 6 w Toruniu.