Aparaty
Wysyp zimowych promocji Fujifilm - aparaty z rabatem do 1075 zł
Projekt "Portret zbiorowy Polaków" to obraz naszego społeczństwa w dniu śmierci papieża Jana Pawła II. O jego idei i efektach rozmawialiśmy z Józefem Żukiem Piwkowskim, inicjatorem projektu.
Portret Zbiorowy Polaków, nie jest pierwszym projektem tego typu. Co Pana skłoniło, aby raz jeszcze sięgnąć po tę formę wypowiedzi?
Józef Piwkowski: Idea portretu zbiorowego, zbiorowej pamiątki czy dokumentu pewnej chwili jest chyba stara jak świat. Jeszcze przed wynalezieniem fotografii były modne "pamiętniki", gdzie znajomi i przyjaciele wpisywali coś ku pamięci - niekiedy w ciągu miesięcy lub lat. Czasami pretekstem było jakieś wydarzenie np. bal maturalny, wycieczka czy rodzinna uroczystość. Myślę, że zainteresowanie ludzi pamiątkami, portretami, portretami zbiorowymi itp. - po prostu pamięć przybierająca różne postaci - to jeden z podstawowych wyróżników homo sapiens.
W moim poszukiwaniu tematu-pomysłu na "Portret Zbiorowy Polaków", jeszcze w czasie studiów w Szkole Filmowej w Łodzi, zawarta była chęć znalezienia formuły, która odpowiadałaby współczesnym technologiom. Z jednej strony - technologiom komunikacyjnym powodującym, że ludzie przeżywają coś razem, uczestniczą w jakimś wydarzeniu (dzięki radiu lub telewizji), z drugiej - technologiom rejestracji, dokumentacji, które pozwalają coraz szerzej i coraz doskonalej zapamiętywać fragmenty rzeczywistości. Dodatkowym utrudnieniem był fakt, że poszukiwałem wydarzenia pozytywnego, budującego. W ten sposób powstała koncepcja filmu "Portret Zbiorowy Polaków", który po raz pierwszy próbowałem zrealizować w momencie pierwszej wizyty papieża Jana Pawła II w Polsce. Niestety, wtedy i organizacyjnie i technicznie było to jeszcze zbyt skomplikowane. Większość sprzętu była zajęta przy produkcji kilku filmów z okazji wizyty, reszta pracowała dla licznych ekip telewizji zagranicznych. Poza tym nie zapominajmy, że w roku 1979 wszystkie profesjonalne urządzenia do rejestracji były w rękach komunistycznego PRL-u, który miał monopol na wszelką produkcję wideo czy filmową. Jestem przekonany, że władze robiłyby, co mogły, żeby taki film nie powstał.
Rozwinę za chwilę ten temat - cenzury - ponieważ niespodziewanie jest to dla mnie bardzo ciekawy aspekt projektu. To, co w PRL-u było oczywiste, powróciło współcześnie w zupełnie nieoczekiwanej dla mnie formie, w wydawałoby się wolnej Polsce.
Podstawowa koncepcja "Portretu Zbiorowego"- odwrócenia medium - skierowania kamery, obiektywu na człowieka odbierającego przekaz medialny, jest dla mnie sprawą fascynującą. Wydaje mi się, że taka obserwacja daje całkiem nowe i trudne do przewidzenia efekty. Sam jestem niecierpliwy, żeby zobaczyć końcowy efekt. Wymaga to jednak dużej liczby współautorów-uczestników. W mojej wyobraźni widzę realizację - film (lub instalację) - gdzie słyszymy dźwięk niewidocznego telewizora (radia) i obserwujemy ludzi i miejsca z punktu widzenia telewizora. Są ludzie, którzy pojmują ideę natychmiast, natomiast są też tacy, których ten zabieg formalno-medialny albo w ogóle nie interesuje albo trudno im sobie to wyobrazić czy wręcz zrozumieć. Można powiedzieć, że różne zainteresowania i reakcje to sprawa zupełnie osobista, naturalna i oczywista.
I tu wracam do aspektu cenzury. Zaskoczyła mnie reakcja części adresatów, do których skierowałem projekt. Część artystów, ludzi mediów, a co gorsza działaczy państwowych instytucji kulturalnych miała z tym projektem dziwny problem. Jeśli sam pomysł formalny byli w stanie zrozumieć, to temat - papież -powodował, że czuli się niewygodnie. Jedna z kuratorek państwowej instytucji kulturalnej odmówiła dystrybucji informacji o projekcie, ponieważ stwierdziła, że jest on nieprawdziwy. Co innego gdybym chciał pokazywać telewidzów pijących w barłogu przed telewizorem piwo!! To byłby prawdziwy Portret Zbiorowy Polaków.
Rozumiem, że gdybym chciał używać symboli religijnych dla prymitywnego prowokowania publiczności, to mógłbym liczyć na szerokie poparcie "intelektualistów", a nawet pikietę przed ewentualnym sądem.
Zdałem sobie sprawę, że istnieją całkiem nowe obszary społeczne, które w teoretycznie wolnej rzeczywistości dopuszczają wolność, ale tylko DLA swoich poglądów, a nie dopuszczają wolności OD swoich poglądów. Uważam, że to taki zaściankowy pseudo-intelektualizm, pseudo-liberalizm, pseudo-sztuka. Pomimo, że - dla mnie - to całkiem nowe obszary społeczne, kojarzy mi się to z pojęciem "post-komuna".
Jest to uboczny efekt projektu, ale uważam że bardzo pouczający.
Jeżeli porówna Pan efekty z projektu "Portretu zbiorowego 2002" to jakie refleksje Panu się nasuwają?
Józef Piwkowski: W 2002 roku starałem się zebrać głównie materiały wideo. Dostałem kilkanaście bardzo ciekawych rejestracji. Spodziewałem się szerszego udziału. Po raz kolejny potwierdziła się siła mediów. Nie wiem, co do końca decyduje o skierowaniu materiałów do druku lub do emisji, ale w tym przypadku większość materiałów zrealizowanych przez zainteresowanych projektem dziennikarzy nigdy nie ukazała się (m.in. "Newsweek", "Przekrój").
Myślę, że niestety nasze media głównie skupiają się na kreowaniu wydarzeń medialnych, zamiast po prostu na informowaniu. Na szczęście naturalny rozwój technologii i mediów coraz bardziej ogranicza ten monopol. Jestem przekonany, że to ich łabędzi śpiew i traktowanie mediów jako czwartej władzy przejdzie niebawem do historii.
Obecna wersja została poszerzona świadomie o wszelkie formy zapisu - zwłaszcza fotograficzne. Poza pierwotnie zaplanowaną rejestracją osoby odbierającej informację - poszerzyłem formułę o wszelkie formy "pamiątki" związanej z wydarzeniem.
Czy zna Pan już w przybliżeniu efekty akcji? Jak duże było zainteresowanie projektem?
Józef Piwkowski: W tej chwili jest już kilkadziesięcioro uczestników i ciągle przybywają nowi, ale myślę, że informacje takie jak m.in. ten wywiad bardzo pomogą w dotarciu do szerszej rzeszy potencjalnych uczestników, którzy z pewnością w większości nie znają jeszcze projektu. W końcu wiele osób robiło i tak zdjęcia i filmy w tym dniu. Czekam wiec cierpliwie na materiały i na razie nie stawiam żadnych granic czasowych. Uważam, że projekt będzie można zawsze poszerzyć o nowe materiały. Dotyczy to zwłaszcza nowoczesnych możliwości prezentacji multimedialnych.
Jakie motywy były dominujące na zdjęciach, otrzymanych do tej pory?
Józef Piwkowski: To bardzo różnorodny materiał i myślę, że ta różnorodność będzie stanowić jego wartość. Bardzo dużo materiałów jest wprost realizacją mojego podstawowego pomysłu, czyli są to zdjęcia i rejestracje wideo pokazujące widzów patrzących na telewizor z punktu widzenia telewizora. Są to zarówno nagrania wideo jak i zdjęcia. Ale pojawiają się także rejestracje, które dokumentują moment - dokładny czas wydarzenia i pokazują zupełnie przypadkową rzeczywistość, jaką autorzy wtedy właśnie napotkali. Są to obserwacje ludzi i miejsc. W związku z poszerzeniem formuły teraz dostaję także materiały po prostu w jakiś sposób - według decyzji autora - związane z wydarzeniem. Dokumentacje czasu żałoby i pogrzebu, miejsc, ludzi itp. Zdarzają się też bardzo abstrakcyjne prace, które łączy z projektem po prostu decyzja autora.
Myślę, że częściowo nadesłane prace będą odpowiedzią na mój projekt, a czasami testem: jak zrozumieli go współuczestnicy-współautorzy.
Jakie są dalsze plany wykorzystania nadesłanych prac?
Józef Piwkowski: Pierwotny pomysł dotyczył filmu i to nadal jest jeden z celów projektu. Ale od powstania pierwszej koncepcji do dnia dzisiejszego nastąpiły olbrzymie zmiany w mediach i to oczywiście ma wpływ na kształt współczesnej wersji "Portretu Zbiorowego". Z pewnością zaistnieje on w Internecie. Kolejna wersja prezentacji zbioru to będzie także instalacja w przestrzeni galerii lub podobnej. Planuję też wersję w postaci publikacji drukowanej, być może poszerzonej o wersję multimedialną.
Czy idea portretu zbiorowego będzie dalej kontynuowana, ponieważ do tej pory związana była jedynie z odbywającymi się pielgrzymkami Jana Pawła II do Polski?
Józef Piwkowski: Z pewnością. Widzę olbrzymi potencjał dla rozwoju podobnych akcji. Tak jak kiedyś "pamiętnik", tak dzisiaj projekty podobne do Portretu Zbiorowego, FotoBlogi, PhotoMemory itp. - dzięki upowszechnieniu fotografii cyfrowej (i filmu) z możliwością prawie nieograniczonej publikacji, z pewnością otworzą nowe obszary dla mechanicznej pamięci, zarówno jako refleksji o rzeczywistości dla współczesnych, jak i dokumentalnego zapisu epoki dla potomnych.
Zapraszamy również na stronę organizatorów.
{GAL|26004