Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Rozdzielczość i aberracja chromatyczna
;50 mm;100 mm;100 mm;200 mm;200 mm;;Środek;Brzeg;Środek;Brzeg;Środek;Brzeg;
F2.8;1700;1400;1600*;1400*;1500**;1400**;
F4;1700;1500;1700;1500;1500;1400;
F5.6;1800;1700;1700;1500;1700;1600;
F8;1800;1700;1800;1700;1700;1600;
F11;1700;1700;1700;1700;1600;1600;
F16;1600;1600;1600;1600;1600;1600]* - dla F2.9 ** - dla F34.5. Wartości rozdzielczości obrazu uzyskanego z Zuiko Digital ED 50-200 mm F2.8-3.5 przy poszczególnych ogniskowych i przysłonach, w środku i na brzegu kadru, wyrażone w liniach na wysokości kadru (lph).
Wyniki testu rozdzielczości zooma 50-200 mm SWD nie nadawały się do publikacji ze względu na nieprawdopodobny rozkład rozdzielczości w kadrze - przede wszystkim powtarzającymi się lepszymi wynikami naroży niż centrum. Dlatego test powtórzyliśmy z użyciem identycznej pod względem optycznym pierwszej wersji obiektywu. Ten jednak też nie był ideałem, gdyż przy krótszych ogniskowych i zwłaszcza mocniej otwartej przysłonie widać było nierówną ostrość obrazu w poszczególnych narożach. Zdjęcia testowe pozwalały jednak na analizę, której wyniki przedstawiam.
Przy najkrótszej ogniskowej środek kadru jest świetny już przy otwartej przysłonie, ale brzegi (a właściwie same naroża) są o 300 lph gorsze. Widać kłopoty z astygmatyzmem, który dość opornie ustępuje wraz z przymykaniem przysłony. Aberracja chromatyczna słabiutka. Maksimum rozdzielczości osiągamy już przy F5.6 - duży plus dla tego szkiełka. Przy średnich ogniskowych i otwartej przysłonie brzegi klatki reprezentują niezbyt wysoki (jak na tę klasę optyki) poziom 1400 lph. Aż do F5.6 mocno bruździ astygmatyzm, ale aberracja chromatyczna znacznie mniej. Jej widoczność wzrasta jednak przy silniej przymkniętej przysłonie, gdy na brzegach obrazu wzrasta kontrast. Maksimum rozdzielczości, to tak jak i przy 50 mm 1800/1700 lph (środek/brzeg), a osiągane jest przy F8. Ogniskowa 200 mm reprezentuje nieco gorszy poziom, co w tak wyciągniętych zoomach jest rzeczą powszechną. Przy otwartej przysłonie naroża kadru wykazują te same 1400 lph, które widać przy krótszych ogniskowych i nie jest to powód do chwały. Środek to tylko o 100 lph więcej, a lepszy wynik osiągniemy po przymknięciu do F5.6. Tu osiągamy też maksimum jakości obrazu, gdyż poza rozdzielczością 1700/1600 lph zauważamy też wyraźnie lepszy kontrast. Niestety aberracja chromatyczna nie jest przy 200 mm skorygowana tak dobrze jak przy krótszych ogniskowych. Przy otwartej przysłonie jest ona dość dobrze widoczna, a przymykanie przysłony pogarsza sprawę. To jednak nie przeszkadza, by zoomowi temu przyznać za poziom aberracji ocenę cztery z plusem.
Za rozdzielczość oczywiście piątka, bo 1800/1700 lph przy krótkich i średnich ogniskowych oraz 1700/1600 lph przy najdłuższej trudno ocenić inaczej. Przy tym wartości te osiągane są po niezbyt silnym przymknięciu przysłony. Zauważyć jednak należy że maksima rozdzielczości uzyskiwane są wyraźnym skokiem, co oznacza że przymknięcie przysłony ciut tylko słabsze niż optymalne skutkuje zauważalnym spadkiem rozdzielczości.
Dystorsja
Tę wadę skorygowano bardzo dobrze, choć nie aż tak jak w zoomie 35-100 mm F2. Jednak w żadnym razie nie można wstydzić się "beczki" o maksymalnym odkształceniu na poziomie 0,6 %, pojawiającej się przy ogniskowej 50 mm. Ogniskowe średnie i długie oznaczają już dystorsję poduszkowatą o wartości 0,7 % dla 100 mm i 0,8 % dla 200 mm. Tej wielkości dystorsja z pewnością nie będzie przeszkadzać, jeśli w ogóle ją zauważymy. Piątka.
Winietowanie
Ogólnie sytuacja wygląda lepiej niż dobrze, a wyraźniejszy problem zauważyć można tylko przy średnich ogniskowych gdy ściemnienie naroży jest ostre, choć wcale niezbyt silne. Jednak te 2/3 EV występujące przy otwartej przysłonie ustępuje wraz z jej przymykaniem dość powoli i dopiero przy F8 kadr kłopot zupełnie znika. O tej samej sile, ale znacznie łagodniejsze winietowanie pojawiające się przy 200 mm, dla likwidacji wymaga użycia przysłony F5.6. Za to krótka ogniskowa wypada niemal idealnie z symbolicznym i łagodnym ściemnieniem rogów o 1/3 EV. Już przy otwartej przysłonie jest ono praktycznie niezauważalne, a F4 załatwia problem definitywnie. Tyle wyniki testów studyjnych. Przy praktycznym użyciu tego zooma, jedynie średnie ogniskowe w połączeniu z otwartą przysłoną mogą sprawiać pewne kłopoty. Cztery i pół punktu.
Pod światło
Z kolei tu średnie ogniskowe wypadają najlepiej, niemal idealnie. Jedyną wadą obrazu jest pojedynczy spory blik po stronie zdjęcia przeciwległej do źródła ostrego światła. Z tym że i on pojawia się tylko gdy źródło to wprowadzimy w kadr. Blik ten widać również przy krótkich ogniskowych, ale tu towarzyszy mu kilka plamek światła - oczywiście ostrzejszych i bardziej denerwujących gdy mocniej przymkniemy przysłonę. Gorzej, że plamki te występują także gdy źródło światła znajduje się poza kadrem. Długie ogniskowe wypadają lepiej, z kilkoma niezbyt ostrymi blikami. Czwórka z plusem.
Cena
Tu sprawy nie wyglądają źle, w każdym razie gdy zooma 50-200 mm porównamy z firmową optyką 100-400 mm. Takie obiektywy Canona i Nikona kosztują nieco poniżej 5000 zł, a zoom Olympusa kupić można za 3400 zł. To spora różnica na korzyść Zuiko Digital. Z tym że Tokina 80-400 mm kosztuje już tylko ok. 2000 zł, a zoomy 70 (75)-300 mm - nawet te firmowe - kupuje się po kilkaset złotych. Jednak większość z nich nie dostaje jakością obiektywowi tu opisywanemu. Dla porządku dodam, że oficjalna sugerowana cena detaliczna brutto tego obiektywu wynosi 3999 zł.
Podsumowanie
To niewątpliwie bardzo dobry obiektyw, z bardzo równymi ocenami na poziomie 4,5-5 punktów. Do niewielu rzeczy można się przyczepić, ale też do wielu ocen wypadałoby dołączyć minusik. Przy rozdzielczości brzydko bowiem wygląda 1400 lph na brzegu klatki przy otwartej przysłonie, czasami widać będzie winietowanie przy ogniskowej 100 mm, a bliki przy najkrótszej ogniskowej mogą niektórych razić. Jednak na swoją sumaryczną ocenę 4,7 punktu zoom ten niewątpliwie zasłużył. To świetny wynik, którym zoom ten pokonał wyrafinowanego 35-100 mm F2. Co więcej, przebił go nawet w porównaniu uwzględniającym wyłącznie parametry optyczne: 4,8 punktu w porównaniu z 4,7 punktu tamtego. Atutem obiektywu miał być ultradźwiękowy napęd autofokusa i rzeczywiście jest, choć tu także nie bez zastrzeżeń. Dotyczą one spowolnionego działania przy najdłuższych ogniskowych, które jednak z pewnością będzie można wyeliminować w kolejnych lustrzankach Olympusa. Po raz kolejny widać że szybki napęd AF nie musi oznaczać szybkiego ogniskowania.
W sumie jednak Zuiko Digital 50-200 mm F2.8-3.5 ED to świetny i godzien polecenia obiektyw.
Dane techniczne:
Konstrukcja optyczna (soczewki/grupy): 16/15
Kąt widzenia: 24-6,2°
Minimalny otwór przysłony: F22
Minimalny dystans ostrości: 1,2 m
Maksymalna skala odwzorowania: 0,21 (1:4,8)
Średnica mocowania filtrów: 67 mm
Wymiary (średnica x długość): 86,5 x 157 mm
Masa: 995 g (1145 g z pierścieniem statywowym)
Sugerowana cena detaliczna: 3999 zł
Oceny (w skali 1-6):
Konstrukcja: 5
Obsługa: 4
Rozdzielczość: 5
Aberracja chromatyczna: 4,5
Dystorsja: 5
Winietowanie: 4,5
Zdjęcia pod światło: 4,5
Cena: 4 (zalecana przez producenta cena detaliczna: 3999 zł)
Ocena sumaryczna: 4,7
Znane i wykorzystywane od wielu lat testy rozdzielczości oparte na zdjęciach tablic testowych z naniesionymi wieloma polami kreskowymi odpowiadającymi poszczególnym rozdzielczościom wyrażonym w liniach (formalnie: parach linii) na milimetr, sprawdzają się świetnie przy fotografowaniu na filmach, ale w przypadku cyfry często zawodzą. Powodem jest przede wszystkim mora, która często utrudniała rozpoznanie widoczności linii na polach testu. Część obiektywów do lustrzanek cyfrowych można testować z użyciem aparatów analogowych i w ten sposób nadal wykorzystywać tego typu tablice, ale taka metoda nie przyda się na nic w przypadku obiektywów do lustrzanek Systemu 4/3, czy canonowskiej optyki EF-S, której do aparatów na film zamontować się nie da. Dlatego korzystamy z tablicy testowej bardziej przydatnej dla fotografii cyfrowej, a przy tym z tak dobranymi grubościami linii, by wyniki można było porównywać z popularnym standardem testu opartym na tablicy ISO 12233. Płynna zmiana grubości linii pól testowych pozwala precyzyjnie rozpoznać granicę przy której obiektyw (plus matryca) przestają rozpoznawać szczegóły.
Wszystkie zdjęcia testowe wykonujemy przy natywnej czułości przetwornika obrazu, pośrednich ustawieniach kontrastu, wyostrzenia szczegółów, nasycenia barw i redukcji szumów ISO oraz wyłączonej redukcji szumów pojawiających się przy długich ekspozycjach. Obrazy zapisywane były jako pliki JPEG o pełnej rozdzielczości i najsłabszej dostępnej kompresji. Zdjęcia oceniamy wzrokowo przy użyciu przeglądarki ACDSee 5.0.
Rozdzielczość określamy w liniach na wysokości obrazu lph (z ang. lines per picture height), co oznacza, że jeśli najgęściej rozmieszczone, ale jeszcze rozpoznawalne linie pola testowego leżą przy liczbie 16, to na całej wysokości poziomego kadru będziemy mogli rozpoznać 1600 linii. Dwa zera pominęliśmy, gdyż ich obecność utrudniałaby zmieszczenie wszystkich liczb przy polu testowym. Rozdzielczości w pionie i w poziomie przeważnie nie są identyczne, a jako wynik testu przyjmujemy mniejszą z odczytanych wartości. Te wartości podajemy w tabeli, ale do wyznaczenia punktowej oceny dodatkowo je opracowujemy, "przeliczając" najwyższy osiągnięty wynik w centrum kadru na matrycę 1-megapikselową. Owo przeliczenie oznacza podzielenie wyniku przez R, gdzie R oznacza liczbę milionów punktów obrazu w użytej do testu cyfrówce. Dzięki tej operacji możemy łatwo odnieść do siebie rozdzielczości obrazu powstałego w aparatach z przetwornikami o różnej rozdzielczości. Owo przeliczenie pozwala ocenić jak ze sobą współpracują obiektyw i aparat, czy użycie aparatu o większej rozdzielczości matrycy poskutkuje odpowiednio większą rozdzielczością zdjęć itd.
Tak opracowane wyniki przekładają się na następujące oceny punktowe:
Na ostatniej stronie testu zamieszczamy przykładowe zdjęcia do pobrania.