Linda Fregni Nagler "The Hidden Mother" - recenzja

Autor: Marcin Grabowiecki

20 Marzec 2014
Artykuł na: 4-5 minut
W publikacji "The Hidden Mother" Linda Fregni Nagler dzieli się z nami przepastną kolekcją niesamowitych fotografii z przełomu XIX i XX wieku. Chociaż ich tematem były dzieci to głównymi bohaterkami zdjęć są dla nas ukrywające się za nimi matki...

Na publikację The Hidden Mother składają się 1002 zdjęcia, które zaświadczają o pewnej praktyce, która była obecna od początku powstania fotografii do ok. 1920 roku. Mowa o próbach ukrywania w kadrze rodziców, którzy towarzyszyli dziecku w trakcie pozowania. Ich obecność była konieczna ze względu na długie czasy ekspozycji. W trakcie naświetlania negatywu musieli przytrzymywać dziecko, żeby się nie ruszało. Usuwali się w cień po to, żeby nie wierciło się przez obiektywem.

Pokaźny zbiór, którego właścicielką jest Linda Fregni Nagler obejmuje dagerotypy, ambrotypie, tintypie, carte de visite oraz zdjęcia migawkowe zrobione w Stanach Zjednoczonych przez nieznanych fotografów. Różna jest ich wielkość. Najmniejsze mają 4x5 cm, a największe 15x20 cm. Wszystkie fotografie przedstawione są w rzeczywistym rozmiarze, z szacunkiem dla nośnika, na którym zostały zarejestrowane. Mamy tu szklane negatywy, odbitki, kartoniki oraz ozdobne puzderka.

Przyczyną, dla której Linda Fregni Nagler rozpoczęła pracę nad tym cyklem był opis internetowego sprzedawcy na eBay'u, który przykuł jej uwagę. Tekst, który pojawił się obok wystawionego na sprzedaż zdjęcia brzmiał: "Zabawne dziecko z ukrytą matką." Była zaskoczona tym, że sprzedający umieścił w opisie to, czego nie było na zdjęciu. Od tego czasu zwraca duża uwagę na to, jakimi słowami handlarze opisują fotografie wystawione na sprzedaż.

Chociaż głównymi bohaterami zdjęć z "The Hidden Mother" są zawsze dzieci, to nie one przyciągają naszą uwagę. Już od pierwszych stron książki na fotografiach szukamy kryjących się za nimi rodziców, którzy mieli być niewidoczni, wtopić się w otoczenie. Nie udało im się jednak nigdy w pełni zrealizować tego zadania. W tej kwestii ponoszą porażkę, która jest jednym z kluczowych tematów książki. Mimo wszystko starają się zatrzeć ślady po sobie, spowodować, że znikną ze zdjęcia.

Tworząc i definiując podgatunek fotografii, Fregni Nagler zgromadziła obrazy, które powtarzają charakterystyczny gest - negacji rodzica w interesie czytelności dziecka. Sposobów na zniknięcie z kadru było kilka. Pierwszy z nich polegał na ukryciu się pod płótnem i udawaniu, że jest się meblem. Drugi to próba wyjścia z kadru. W takiej sytuacji widzimy fragment człowieka - jego rękę, kawałek głowy, skrawek spódnicy. Jeszcze innym jest odwracanie się tyłem w nadziei na to, że pozostanie się niezauważonym. Do innej kategorii należy pozbywanie się wizerunku rodzica po zrobieniu zdjęcia, poprzez późniejszą obróbkę. Matki zamazane są czarnym tuszem, fragmenty zdjęcia są wybielone. Najdrastyczniejszym przykładem jest fizyczne wydrapanie fragmentu twarzy.

Dzieci najczęściej siedzą na krzesłach, wózkach i bujanych fotelach. Ubrane są w sukienki, często wiele większe niż one same. Najczęściej występują pojedynczo, ale znajdziemy też zdjęcia par (rodzeństwo, bliźniacy?). Matki chowają się za obiektem, na którym usadowione jest dziecko. Trzymają dzieci, na kolanach. Owinięte we wzorzyste koce, dywany, przykryte płótnami kobiety wyglądają jak duchy. Trzymają dzieci na ramionach, kolanach.

Większość zdjęć została wykonana w atelier, ale znajdą się również plenerowe ujęcia. Naszą uwagę zyskują te kadry, które odbiegają od schematu. Matka trzymająca dziecko jak kukiełkę na tle domu, dziecko usadowione na przydrożnej skrzynce na listy, za którą chowa się matka. Kobieta z dwoma wielkoformatowymi aparatami w tle, w czarnym płótnie, trzymająca na kolanach dziecko ubrane w pasiaste (przypominające więzienne) ubranko. Piorunujące, przerażające wrażenie robią zdjęcia kobiet z głowami nakrytymi ciemnym płótnem. Wyglądają jak zakonnice bądź muzułmanki w burkach, ale bez otworów na oczy w tkaninie.

Fotografie, które znajdziemy w książce w większości przypadków kupione zostały przez internet. Trafiają do ponownego obiegu obrazów. O swoistej ekologii obrazów pisze Massimiliano Gioni. Zamiast dodawać kolejne obrazy do "zanieczyszczonego" nimi świata Fregni Nagler zachowuje te, które zostały już powołane do życia. Następnie przetwarza je, układa w kolejności i kataloguje. "The Hidden Mother" stawia pytanie, kiedy kolekcja może stać się dziełem sztuki. Fregni Nagler łączy funkcje kolekcjonera, kuratora i artysty. Autorka jest też na swój sposób ukrytą matką, która opiekuje się odnalezionymi obrazami, siebie stawiając w tle zgromadzonej kolekcji.

Linda Fregni NaglerThe Hidden Mother

Miękka oprawa z obwolutą
Format: 23 x 28 cm
432 stron, 1002 zdjęć
Mack / Nouveau Musée National de Monaco 2013

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Recenzje
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
Fotografując galopującego konia jako pierwszy na świecie, Eadward Muybridge stawia sobie pomnik sam, jeszcze za życia. Sto lat później Guy Delisle ściąga go z piedestału i przepisuje tę historię...
8
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
Takie niebo jak na okładce książki Fergusona widziałam może kilka razy w życiu: wielkie, ale nieprzytłaczające. I niewiarygodnie rozgwieżdżone. W Big Sky australijski fotograf łączy...
14
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Ten mały i niedrogi kolorymetr pozwoli na łatwe skalibrowanie monitora nawet totalnemu laikowi. Dawid Markoff sprawdza, jak Calibrite Display 123 działa w praktyce.
8