Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Znaczna część specyfikacji zaczerpnięta z modelu X-T3, usprawniony system AF z nowymi algorytmami śledzenia, ten sam design o lekko zmienionej ergonomii i cena, która może zaskoczyć - oto nowy Fujifilm X-T30.
Od kilku tygodni w sieci mogliśmy natrafić na plotki dotyczące premiery trzeciej odsłony jednego z najpopularniejszych bezlusterkowców Fujifilm. Zaprezentowany na początku 2017 roku X-T20 znaczną część specyfikacji dzielił z modelem X-T2, jednak zapewniał przy tym bardziej zwarte body. To właśnie dzięki połączeniu wydajności z mniejszymi gabarytami często był pierwszym wyborem amatorów fotografii, jak również zaawansowanych fotografów, którzy poszukiwali drugiego, lecz równie niezawodnego korpusu. Dziś producent po raz kolejny obrał ten sam kierunek i światu ukazał X-T30 - aparat, który z X-T3 zaczerpnął wszystko to, co najlepsze.
Fujifilm X-T30 spokojnie można uznać za mniejszego brata X-T3. Korzysta z czwartej generacji X-Trans CMOS APS-C, czyli 26-megapikselowej matrycy pozbawionej filtra dolnoprzepustowego opracowanej w strukturze BSI (back-illuminated structure), która ma poprawić ogólną jakość zdjęć nie wpływając przy tym negatywnie na stosunek sygnału do szumu podczas fotografowania na wyższych czułościach. Fotografować będziemy mogli w natywnym zakresie ISO 160 - ISO 12800, który zwiększymy o ISO 80, 100, 125, 25600 i 51200.
Dodatkowo w X-T30 producent zaimplementował ostatnią odsłonę 4-rdzeniowego procesora obrazu X-Processor 4. Nowa jednostka ma zapewnić wyraźny wzrost wydajności i szybkości działania względem X-T20. Trzecią odsłoną bezlusterkowca Fujifilm zarejestrujemy maksymalnie 8 kl./s w serii (przy wykorzystaniu migawki mechanicznej), 20 kl./s z pełnym wsparciem ciągłego AF (w trybie migawki elektronicznej) lub 30 kl./s z cropem 1.25x.
Jednak X-T30 ma być również odpowiedzią na zapotrzebowanie entuzjastów filmowania. Nagramy nim materiały w rozdzielczości 4K z szybkością 30 kl./s (8-bitowy materiał 4:2:0 na karty SD) lub wideo z prędkością 120 kl./s, ale tylko w Full HD. Bardziej zaawansowanych twórców z pewnością ucieszy fakt, że obrazy będziemy mogli rejestrować z F-log w 10-bitowym formacie 4:2:2 poprzez port HDMI. Co więcej, X-T30 umożliwia także zapis 6K (6240x3510), aby stworzyć bardzo dobrą jakość materiału 4K (3810x2160). Aparat obsługuje także format DCI (17:9), który sprawi, że nagrania wideo zyskają kinową perspektywę. Na dodatek z popularnych symulacji klisz Fujifilm skorzystamy także w czasie nagrywania wideo.
Nowy X-T30 to także aparat, który może obecnie pochwalić się jednym z najszybszych systemów autofokusa w całej rodzinie Fujifilm. Matryca X-Trans zawiera 2.16-miliona pikseli detekcji fazowej, czyli ponad 4 razy więcej w porównaniu ze starszymi generacjami bezlusterkowców. Do tego obejmują one około 100% kadru, dzięki czemu przeostrzanie ma być szybkie i precyzyjnie na obiekty, które znajdują się poza centrum planu fotograficznego. Ale to nie jedyne usprawnienia. W porównaniu do modelu X-T20 zwiększyła się także liczba punktów AF. Teraz do wyboru ma 425 pól. Precyzyjniejszym i szybszym AF mamy cieszyć się także w trudnych warunkach oświetleniowych - do nawet -3 EV.
Nowy X-T30 może pochwalić się usprawnionymi algorytmami AF, dzięki czemu mamy zauważyć jeszcze większą sprawnością działania śledzącego autofocusa. Poprawiona została też precyzja detekcji twarzy i oczu oraz wprowadzono funkcję „Wybór Twarzy“ (Face Select), aby zapewnić priorytet autofocusa dla wybranego obiektu. Dodatkowo AF z detekcją oka działa teraz w trybie AF-C, co powoduje dokładne śledzenie osób w ruchu. Ale to nie wszystko. Wzbogacone możliwości działania AF są dostępne nie tylko w przypadku zdjęć, lecz także podczas filmowania. Poprawiona stabilność ekspozycji podczas pracy z AF w trybie wykrywania twarzy/oczu oraz rozpoznawanie twarzy w trybie ciągłego autofokusa są - jak zaznacza producent - kolejnymi elementami wpływającymi na wygodę użytkowania aparatu.
Osoby, które są obeznane z bezlusterkowcami Fujifilm - zwłaszcza z X-T20 - będą czuć się jak w domu. Sam design oraz ergonomia nie uległy większym zmianom. Otrzymujemy identyczny rozkład pokręteł i przycisków. Niemniej jednak nie oznacza to, że nowy X-T30 nie oferuje nowych rozwiązań. Na tylnym panelu znajdziemy wyraźnie zaakcentowany joystick zmiany położenia punktu AF. Ale wzorem modelu X-E3 z tylnej ścianki zniknęły tradycyjne przyciski funkcyjne, co już nie każdemu może przypaść do gustu.
Tak więc w kwestii ergonomii X-T30 to połączenie znanych rozwiązań ze starszego X-T20 oraz X-E3. Większość operacji (w tym wyboru spersonalizowanych ustawień) dokonamy za pomocą dotykowego i odchylanego w dwóch pozycjach ekranu LCD o przekątnej 3 cali i rozdzielczości 1,04 Mp, który umożliwi szybką nawigację po zdjęciach, menu aparatu, jak również skorzystanie z wirtualnych przycisków - tak samo jak w przypadku X-E3. Nowością jest jednak zmieniona konstrukcja ekranu, który teraz jest cieńszy o 1.3 mm i zapewnia lepsze reakcje przy dotykowej obsłudze. Wspólnie z joystickiem ma zapewniać szybszą i bardziej intuicyjną obsługę aparatu. Niewiele zmieniło się natomiast pod względem elektronicznego wizjera - rozdzielczość: 2,36 Mp, powiększenie: 0,62x.
Niewielki korpus (oczywiście pozbawiony uszczelnień) mierzy 118 x 83 x 47 mm i waży 383 g. Body zapewnia jeden slot na kartę SD, łączność Wi-Fi/Bluetooth, złącze USB-C oraz baterię, której pełne naładowanie powinno wystarczyć na wykonanie około 380 zdjęć. Natomiast aparat z urządzeniem mobilnym sparujemy za pomocą aplikacji Fujifilm Camera Remote, która dziś została zaktualizowana. Po uaktualnieniu otrzymamy: nowy interfejs, funkcję "album", która umożliwia przeglądanie i przeszukiwanie zaimportowanych zdjęć, a także stabilniejsze połączenie aparatu z urządzeniem mobilnym.
Fujifilm X-T30 będzie dostępny w sprzedaży już od marca tego roku. Za samo body zapłacimy 900 dolarów, w zestawie z XC 15-45 mm f3.5-5.6 OIS Power Zoom 1000 dolarów lub w parze z 18-55 mm f/2.8-4 1300 dolarów. Aparat będzie oferowany w dwóch znanych wariantach kolorystycznych: czarnym i srebrnym. Natomiast w maju pojawi się także trzecia wersja - w nowej tonacji „antracytowego srebra”.