Branża
Zebraliśmy dla Was oferty Black Friday i Black Week w jednym artykule! Sprawdźcie najlepsze promocje od producentów i dystrybutorów
Rozdzielczość i aberracja chromatyczna
Rozdzielczość to jeden z najważniejszych parametrów do oceny obrazu tworzonego przez obiektyw. Procedura testu objaśniona jest na końcu artykułu (czytaj), a tu prezentujemy jedynie wyniki.
* - dla F4.4, ** - dla F5.1,*** - dla F6, **** - dla F6.3 Wartości rozdzielczości obrazu uzyskanego z Sigmy 18-200 mm F3.5-6.3 DC OS HSM przy poszczególnych ogniskowych i przysłonach, w środku i na brzegu kadru, wyrażone w liniach na wysokości kadru (lph).
Wyniki jakie widać w tabeli, wyglądają jak na zooma "bardzo uniwersalnego" bardzo dobrze, choć obiektywnie patrząc to jedynie czwórka z dużym plusem. Krótkie i średnie ogniskowe mają maksima na poziomie 1700 lph uzyskiwane po przymknięciu przysłony najwyżej o działkę. A przy przysłonie otwartej mamy solidne 1600 lph. Brzegi ciut gorsze, zwłaszcza przy 18 mm, gdy przymykanie nic nie pomaga i w całym zakresie przysłon obowiązuje 1500 lph. Ale już 35 mm i 70 mm dają po przymknięciu o pół-półtorej działki 1600 lph. Przy 135 mm obiektyw notuje wpadkę, być może w pewnej mierze wynikającą z błędu montażu - będzie jeszcze o tym mowa. Stąd jedyne 1500 lph w centrum klatki przy otwartej przysłonie, ale lekkie przymknięcie i tak zapewnia nam 1600 lph. Najdłuższa ogniskowa miałaby prawo reprezentować jeszcze niższy poziom, bo zoom ten ma tylko jedną soczewkę SLD. A tu miła niespodzianka: 1600 lph. Brzegi gorsze, ale bez tragedii. I jeszcze uzupełnienie: przy 18 mm i mocniej otwartej przysłonie, wartość 1500 lph widać na umieszczonych w pobliżu naroży kadru polach tablicy testowej, ale już samiutkie naroża wykazują bardzo silny spadek rozdzielczości. Trzeba o tym pamiętać jeśli zależy nam na w miarę wysokiej rozdzielczości nie na 99 %, a na 100 % kadru.
Tyle o rozdzielczości, która jednak nie jest jedynym parametrem decydującym o ostrości obrazu. Problemem tego obiektywu jest miękkość obrazu na brzegach kadru przy średnich ogniskowych. Widać to bardzo przy 35 mm, gdy aż do F8 brzegi są bardzo mięciutkie. Plusem tego jest rozmydlenie aberracji chromatycznej, którą widać dopiero po mocniejszym przymknięciu przysłony. Przy 70 mm widać już pewne kłopoty związane z błędem montażu. Prawa strona kadru jest rozmyta, pojawia się tam wyraźna koma i aberracja chromatyczna. Sytuacja wraca do normy przy F11. Z kolei przy ogniskowej 135 mm aberrację chromatyczną widać najmocniej w prawym, górnym rogu, a w lewym, dolnym najsłabiej. Ale z kolei tu widać rozmycie silniejsze niż w innych rogach. Sytuacja normuje się dla najdłuższej ogniskowej, gdy cały kadr wygląda identycznie, a przy tym wcale nie bardziej miękko niż najlepszy jego fragment przy 135 mm. W sumie 4 punkty za poziom aberracji chromatycznej i trochę naciągane 4,5 za rozdzielczość.
Dystorsja
Najlepiej sprawy się tu nie mają, a to oczywiście z powodu najkrótszej ogniskowej. Dystorsja beczkowata jest tu bowiem dość silna, choć odkształcanie prostych biegnących wzdłuż boku klatki odbywa się w miarę płynnie, bez garbu w środku boku kadru. Maksymalne odkształcenie wynosi 3,4 %, a to wynik jedynie dostateczny. Tak to wyglądało w teście studyjnym, w którym zdjęcia wykonywane były z niewielkiej odległości. Przy większych dystansach owa "płynna" beczka ewoluuje w kierunku dystorsji wąsowatej o mniejszym odkształceniu, ale wcale nie mniej widocznej. Sytuację ratują pozostałe ogniskowe, dla których dystorsja - tym razem poduszkowata - jest znacznie słabsza. Dla 35 mm i 70 mm maksymalne odkształcenie to 1,4 %, a dla 135 mm i 200 mm 1,1 %.
Winietowanie
Nie ma co się dziwić, że ogniskowa 18 mm znowu wypada najsłabiej. Ściemnienie naroży nie jest tu nawet bardzo silne (4/3 EV), ale spadek jasności następuje bardzo ostro, stąd jest dobrze widoczny, a do tego winietowanie trudno likwidować przymykaniem przysłony. By zredukować je do poziomu 1/3 EV, gdy już nie przeszkadza, trzeba obiektyw przymknąć do F16. Tak wypadły testy studyjne, a w plenerze tradycyjnie to "ostre" 4/3 EV nie wygląda bardzo strasznie. Przy ogniskowych 35 mm i 70 mm ściemnienie wynosi 2/3 EV i dotyczy samiutkich naroży klatki. A przy tym już dla F5.6-F8 przestaje być zauważalne. Długi kraniec zooma oznacza pogorszenie sytuacji, a konkretnie ostre ściemnienie naroży o 1 EV znikające zupełnie dopiero przy F11. Trójka z dużym plusem.
Pod światło
Obiektyw nie wypada tu tak dobrze jak zoom 18-125 mm OS, ale też niewiele gorzej od niego. Problemem są krótkie i średnio-krótkie ogniskowe, lecz tylko po silnym przymknięciu przysłony. W tych sytuacjach może okazać się że blików nie uda nam się policzyć na palcach jednej dłoni. Pojedyncze plamki światła mogą się pojawić nawet po wyprowadzeniu źródła światła poza kadr. Sam środek zakresu zooma to już poziom znacznie więcej niż dobry, a 135 mm i 200 mm zdają egzamin niemal celująco. Jednak biorąc pod uwagę sytuację w całym zakresie ogniskowych, nie mogę ocenić tego zooma wyżej niż na czwórkę.
Cena
Cena sugerowana jest dość spora, gdyż wynosi 1999 zł, ale dobrze że w sklepach można znaleźć ten obiektyw znacznie taniej. Gdy dobrze poszukać, to trafi się go nawet taniej niż Sigmę 18-125 mm OS. 5 najniższych cen z wyszukiwarki www.skapiec.pl pod koniec sierpnia mieściło się w przedziale 1241-1399 zł. To może wynik nie bardzo dobry, ale na 4,5 punktu zasługuje.
Podsumowanie
Testowany obiektyw wypada dość niestabilnie, i nie chodzi mi nawet o rozstrzał wyników w poszczególnych konkurencjach, bo ten duży nie jest. Ani razu nie mogłem ocenić go bardzo dobrze, ale też nigdy nie spadł do poziomu trzech punktów. Ale bywało że wyniki przy długich ogniskowych wyciągały go z opresji spowodowanej złym zachowaniem w dole zooma. Takie sytuacje miały miejsce w konkurencji dystorsji i zdjęć pod światło. Troszkę inaczej było z winietowaniem gdy to środek zakresu był wyraźnie lepszy od krańców, zwłaszcza 18 mm. No a więcej niż dobrej rozdzielczości towarzyszy miękkość obrazu.
Do tego dochodzą cechy nie optyczne: miła kieszeni cena, solidność konstrukcji, ale też spora masa i rozmiary oraz nie zawsze wygodna obsługa. Podsumowując punkty, wychodzi czwórka z plusikiem. Jednak przymierzając się do zakupu tego obiektywu przyjrzyjmy się tym jego cechom, które nas przede wszystkim interesują oraz weźmy pod uwagę zakresy ogniskowych i przysłon, z których częściej będziemy korzystali. W przypadku tego właśnie zooma subiektywna ocena wystawiona po teście przez potencjalnego użytkownika może bardzo różnić się od niewątpliwie zachęcającej, "oficjalnej" czwórki z plusem.
Dane techniczne:
Konstrukcja optyczna (soczewki/grupy): 18/13
Kąt widzenia: 76,1-8°
Minimalny otwór przysłony: F22-40
Minimalny dystans ostrości: 0,45 m
Maksymalna skala odwzorowania: 0,26 (1:3,9)
Średnica mocowania filtrów: 72 mm
Wymiary (średnica x długość): 79 x 100 mm
Masa: 610 g
Sugerowana cena detaliczna: 1999 zł
Oceny (w skali 1-6):
Konstrukcja: 4
Obsługa: 3,5
Rozdzielczość: 4,5
Aberracja chromatyczna: 4
Dystorsja: 3,5
Winietowanie: 3,5
Zdjęcia pod światło: 4
Cena: 4,5 (zalecana przez producenta cena detaliczna: 1999 zł)
Ocena sumaryczna: 4,1
Znane i wykorzystywane od wielu lat testy rozdzielczości oparte na zdjęciach tablic testowych z naniesionymi wieloma polami kreskowymi odpowiadającymi poszczególnym rozdzielczościom wyrażonym w liniach (formalnie: parach linii) na milimetr, sprawdzają się świetnie przy fotografowaniu na filmach, ale w przypadku cyfry często zawodzą. Powodem jest przede wszystkim mora, która często utrudniała rozpoznanie widoczności linii na polach testu. Część obiektywów do lustrzanek cyfrowych można testować z użyciem aparatów analogowych i w ten sposób nadal wykorzystywać tego typu tablice, ale taka metoda nie przyda się na nic w przypadku obiektywów do lustrzanek Systemu 4/3, czy canonowskiej optyki EF-S, której do aparatów na film zamontować się nie da. Dlatego korzystamy z tablicy testowej bardziej przydatnej dla fotografii cyfrowej, a przy tym z tak dobranymi grubościami linii, by wyniki można było porównywać z popularnym standardem testu opartym na tablicy ISO 12233. Płynna zmiana grubości linii pól testowych pozwala precyzyjnie rozpoznać granicę przy której obiektyw (plus matryca) przestają rozpoznawać szczegóły.
Wszystkie zdjęcia testowe wykonujemy przy natywnej czułości przetwornika obrazu, pośrednich ustawieniach kontrastu, wyostrzenia szczegółów, nasycenia barw i redukcji szumów ISO oraz wyłączonej redukcji szumów pojawiających się przy długich ekspozycjach. Obrazy zapisywane były jako pliki JPEG o pełnej rozdzielczości i najsłabszej dostępnej kompresji. Zdjęcia oceniamy wzrokowo przy użyciu przeglądarki ACDSee 5.0.
Rozdzielczość określamy w liniach na wysokości obrazu lph (z ang. lines per picture height), co oznacza, że jeśli najgęściej rozmieszczone, ale jeszcze rozpoznawalne linie pola testowego leżą przy liczbie 16, to na całej wysokości poziomego kadru będziemy mogli rozpoznać 1600 linii. Dwa zera pominęliśmy, gdyż ich obecność utrudniałaby zmieszczenie wszystkich liczb przy polu testowym. Rozdzielczości w pionie i w poziomie przeważnie nie są identyczne, a jako wynik testu przyjmujemy mniejszą z odczytanych wartości. Te wartości podajemy w tabeli, ale do wyznaczenia punktowej oceny dodatkowo je opracowujemy, "przeliczając" najwyższy osiągnięty wynik w centrum kadru na matrycę 1-megapikselową. Owo przeliczenie oznacza podzielenie wyniku przez R, gdzie R oznacza liczbę milionów punktów obrazu w użytej do testu cyfrówce. Dzięki tej operacji możemy łatwo odnieść do siebie rozdzielczości obrazu powstałego w aparatach z przetwornikami o różnej rozdzielczości. Owo przeliczenie pozwala ocenić jak ze sobą współpracują obiektyw i aparat, czy użycie aparatu o większej rozdzielczości matrycy poskutkuje odpowiednio większą rozdzielczością zdjęć itd.
Tak opracowane wyniki przekładają się na następujące oceny punktowe:
Na ostatniej stronie testu zamieszczamy przykładowe zdjęcia do pobrania.