Wydarzenia
Polska fotografia na świecie - debata o budowanie kolekcji fotograficznej
Canon prezentuje swoje pierwsze urządzenie skierowane do vlogerów. W kontrze do pozostałych producentów, Canon w tym temacie odrzuca typowo fotograficzną formę i proponuje kompletnie nowy design, który może być dokładne tym, czego potrzebują twórcy.
Vlogi to prawdopodobnie najprężniej obecnie rozwijający się segment rynku. Jak na ironię, do tej pory nie doczekaliśmy się jednak urządzenia, które idealnie trafiałoby w oczekiwania twórców tego typu materiałów, a przy okazji było oferowane w przystępnej cenie. Najbardziej próbuje Sony, ale jednak są to próby robione nieco po omacku. A może błędem od początku było trzymanie się przez producentów typowej fotograficznej formy aparatów?
Wygląda na to, że tym właśnie tropem podążał Canon projektując swoje pierwsze urządzenie kierowane do vlogerów - Canon PowerShot V10. Nowy kompakt nie jest niczym specjalnie wymyślnym pod względem specyfikacji i funkcjonalności, ale zamyka właściwie wszystko, co niezbędne w oryginalnej konstrukcji, dzięki której nagrywanie vlogów ma być prostsze niż kiedykolwiek.
Canon PowerShot V10 bazuje na stosunkowo dużej 20-megapikselowej matrycy w rozmiarze 1 cala (prawdopodobnie tej samej, którą pamiętamy z serii kompaktów G7X i G9X). Umożliwia ona zapisywanie materiałów 4K do 30 kl./s i Full HD do 60 kl./s i wspierana jest użytecznym obiektywem o ekwiwalencie 19 mm i świetle f/2.8 (18 mm w przypadku zdjęć), którzy ostrzy od 50 cm. To powinno wystarczyć do nagrywania niezłej jakości materiałów w większości sytuacji (producent obiecuje, że poradzi sobie nawet w słabym świetle) i na tym w zasadzie kończą się technologiczne fajerwerki.
Matryca nie oferuje systemu stabilizacji (stabilizacja realizowana jest tu cyfrowo, co prawdopodobnie zawęża nieco pole widzenia obiektywu) i nie pozwala na zapisywanie zdjęć w formacie RAW. Nie otrzymujemy też autofokusu z detekcją fazy czy funkcji śledzenia oka (choć producent obiecuje, że AF bazujący na detekcji kontrastu dobrze wykrywa twarze) i możemy zapomnieć o jakichkolwiek bardziej zaawansowanych ustawieniach wideo jak profile Log czy 10-bitowa głębia koloru. Ba, specyfikacja sugeruje nawet, że w przypadku zapisu 4K możemy mieć do czynienia z cropem (zawężenie pola widzenia). A mimo to, PowerShot V10 może być dokładnie tym, czego szukają początkujący twórcy wideo.
Wszystko dzięki unikalnej i praktycznej konstrukcji. Obudowa ma wielkość pudełka kart, waży raptem 211 g, wyposażona jest w rozkładaną podstawkę, którą zniweluje konieczność korzystania ze statywu i oferuje obracany ekran dotykowy oraz wbudowany zaawansowany mikrofon stereo, który zapewnić ma wysoką jakość dźwięku bez stosowania zewnętrznych rejestratorów. Do tego banalnie prosty interfejs, złącze mikrofonowe (gdyby jednak ktoś chciał skorzystać z dedykowanych mikrofonów wideo), możliwość ładowania przez USB-C i stosowania jako kamery internetowej, łączność Wi-Fi oraz zestaw trybów kolorystycznych, dzięki którym materiały mają wyglądać atrakcyjnie bez edycji. W sumie otrzymujemy 14 filtrów kolorystycznych, a także specjalny tryb wygładzania skóry (choć w jego przypadku czas nagrywania będzie ograniczony do 5 minut).
Canon PowerShot V10 to zdecydowanie konstrukcja kierowana do początkujących i w pewnym sensie recykling starszych technologii, ale to recykling wykonany niezwykle dobrze i prawdopodobnie jeden z najbardziej kreatywnych vlogerskich projektów R&D ostatnich lat. Jeśli tylko okaże się, że jest w stanie dowieźć niezłej jakości nagrań i nie polegnie na polu autofokusu, może okazać się bardzo popularnym urządzeniem. Zwłaszcza, że debiutuje też w całkiem atrakcyjnej cenie.
PowerShot V10 trafia do sprzedaży w cenie 2199 zł. Mamy też specjalny zestaw z akcesoriami SmallRig (osłony przeciwwietrzne mikrofonu i uchwyt na lampę lub zewnętrzny mikrofon) w cenie 2349 zł.
Więcej informacji znajdziecie na stronie canon.pl.