Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
... od zawsze zainteresowany sztuką. Na początku bardzo kręciło mnie rysowanie. Długo nie było mnie stać na aparat fotograficzny, a raczej na aparat, którego wydawało mi się, że będę potrzebował. Pierwszy był kompaktowy Kodak. Dał mi sporo radości i już wtedy pokochałem fotografię. Wtedy nie miałem o niej pojęcia, wszystko robiłem na automacie. Kolejny aparat to był E-600 Olympusa i wtedy wpadłem już po uszy. Dokupiłem statyw i bardzo często – z racji tego, że mieszkałem w Dublinie – jeździłem fotografować wschody słońca.
fot. Maciej Przeklasa
Prawie każdą wolną chwilę spędzałem na fotografowaniu, albo na czytaniu i oglądaniu w sieci materiałów o fotografii. A gdy po 7 latach mojego pobytu za granicami Polski zdecydowałem się na powrót, nie spodziewałem się, że zostanę fotografem na pełny etat. A stało się tak, gdy straciłem pracę w wielkiej korporacji w Krakowie. Był to idealny moment i bodziec do tego, aby podjąć decyzję co dalej z moim życiem. Wtedy właśnie postanowiłem spróbować swoich sił jako pełnoetatowy fotograf.
fot. Maciej Przeklasa
Dublin, 2010 rok. Przemierzając kilometrami ulice zrozumiałem, że coś co mnie zainspiruje, może znajdować się za następnym rogiem. I albo jesteś na to przygotowany, albo dopiero wyjmujesz aparat z torby, a wtedy najprawdopodobniej jest już po wszystkim. Umiejętność szybkiego reagowania niezwykle przydaje mi się także na ślubach. Tu również dzieją się rzeczy, których nie można powtórzyć i albo jesteśmy gotowi i potrafimy je przewidzieć oraz zarejestrować, albo nie. Sama fotografia uliczna daje mi niezwykle dużo radości. Na ulicy dzieje się tak dużo! Tematy do fotografowania są dookoła nas. Gdy fotografuję, staram się podążać z jej rytmem, a przy tym nie zwracać na siebie uwagi. W fotografii ulicznej pracuje się ze światłem, które aktualnie panuje wokół nas, a to często zmusza nas do bardziej kreatywnego podejścia do tematu.
fot. Maciej Przeklasa
Przede wszystkim pokory. Czasem potrafię przejść ponad 10 km i nic mnie nie zainspiruje. A czasem zdjęcie, które pozostaje na długo w głowie, jest tuż za rogiem. Myślę, że najważniejsze to po postu mieć aparat przy sobie, bo tylko tak mamy jakiekolwiek szanse na wykonanie zdjęcia. Wydaje mi się, że najlepsze zdjęcia „wykonałem” oczami, gdy akurat nie miałem ze sobą aparatu, a napotykałem coś niesamowitego.
fot. Maciej Przeklasa
Dla mnie najważniejsze jest to, że mogę znaleźć czas i poświęcić go na realizowanie pasji mojego życia. A jeśli chodzi o samą fotografię uliczną i jej szczegóły, to Henri Cartier-Bresson kiedyś to pięknie opisał, że liczy się decydujący moment. Podczas fotografowania na ulicy tym właśnie się kieruję. Aby zatrzymać rzeczywistość w kadrze, w odpowiednim momencie.
fot. Maciej Przeklasa
Ja po prostu kocham fotografować. Niezależnie od tego, czy jest to krajobraz, street, portret, czy może zlecenie. Zawsze staram się tak samo. Ale dla siebie wybieram głównie spacery po mieście. Uwielbiam zabierać ze sobą jeden aparat, jedno lub dwa szkła i ruszać przed siebie – bez planu, bez oczekiwań. Uzbrojony jedynie w narzędzie, którym chcę zapisać wycinek rzeczywistości, który napotkałem na swojej drodze.
fot. Maciej Przeklasa
Na początku wykorzystywałem go do fotografii ulicznej. Gdy zająłem się fotografią komercyjną, nie widziałem powodu, aby zmieniać system. Doświadczenia, których nabyłem fotografując w bardzo różnych warunkach, sprawiły, że nabrałem pewności, że ten sprzęt sobie poradzi. Niewątpliwie E-M1 to bardzo dobry aparat – to, co przekonało mnie do pozostania w systemie Olympusa, to obiektywy i ich wielkość. Czy na ulicy, czy podczas reportażu ślubnego, który czasem może trwać nawet 14 godzin, waga sprzętu, jego rozmiary, mają ogromne znaczenie. Dla mnie, oprócz szybkiego i precyzyjnego autofokusa - jest jego szybkość i bardzo cicha migawka. Ma to znaczenie podczas samej ceremonii w kościele, gdzie nie chcemy być zauważeni i nie chcemy niepotrzebnie zwracać na siebie uwagi. Dyskretna praca, na jaką pozwala nam ten sprzęt, to głównie zasługa szybkości oraz rozmiaru.
fot. Maciej Przeklasa
Na pewno wysokie czułości ISO. Ale dzięki już kilkuletniemu doświadczeniu w pracy z tymi aparatami wiem, jakiego poziomu szumów mogę spodziewać się na poszczególnych czułościach i wiem, w jakich warunkach najlepiej nie przesadzać. Tu znakomicie z pomocą przychodzi 5-osiowa stabilizacja, która wraz z jasnym szkłem daje sobie radę w trudnych warunkach bez konieczności nadmiernego podkręcania ISO. Jednak głównym powodem krytyki systemu Micro 4/3 jest rozmiar matrycy. Czy to naprawdę wada? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Może mieć to wpływ na głębię ostrości, ale jasne obiektywy Olympusa skutecznie temu zaprzeczają. Jak dla mnie problemu nie ma. Przecież liczy się obrazek, jaki otrzymujemy na końcu, a tu nie mam nic do zarzucenia.
fot. Maciej Przeklasa
Nie trafiłem jeszcze na klienta, któremu przeszkadzałoby to, że nie fotografuję lustrzanką. Czasem za to ktoś żartobliwie doda „to z tego małego aparaciku takie ładne zdjęcia?”.
Jeśli chodzi o szkła, zabieram ze sobą M.Zuiko 7-14 mm f/2.8 PRO. Czasem udaje mi się także pożyczyć M.Zuiko Digital ED 8 mm f/1.8 Fisheye PRO. Oba te obiektywy są niezwykle szerokie, a przy tym pozostają bardzo jasne, co pozwala na niezwykły zakres ogniskowych i olbrzymią swobodę pracy. Kolejny obiektyw to M.Zuiko Digital ED 12-40 mm f/2.8 PRO – zaawansowany i jasny standardowy zoom o ekwiwalencie ogniskowych 24-80 mm, stałym świetle f/2.8 i obudowie odpornej na kurz, zachlapanie i mróz.
fot. Maciej Przeklasa
Reszta to już stałki. M.Zuiko ED 60 mm f2.8 Macro wykorzystuję głównie do fotografowania detali. Następna, którą mam w plecaku to – długo mój numer jeden jeśli chodzi o portret – M.Zuiko Digital 45 mm f/1.8. Jest to niezwykle małe, a zarazem bardzo jasne szkło. Ostrość i jakość zdjęć, które daje, zachwycają mnie non stop. Jednak obecną gwiazdą jest M.Zuiko Digital ED 75 mm f/1.8. Ma wszystkie cechy „45” z tym, że wydaje mi się, że jest jeszcze bardziej ostra. Jest jeszcze M.Zuiko Digital ED 40-150 mm f/2.8 PRO – kolejna gwiazda. To jak dla mnie godne przypieczętowanie najwyższej serii obiektywów tego producenta. Jest solidnie wykonany, ma ciekawy zakres ogniskowych i daje świetną jakość obrazu. Jest to obiektyw, który znakomicie sprawdza się zarówno podczas pracy w kościele, jak i w plenerze.
fot. Maciej Przeklasa
Trudno powiedzieć, wszystko zależy od zlecenia. Bo jeśli miałby to być ślub, musiałby to być jakiś uniwersalny obiektyw – najprawdopodobniej wybór padłby na M. Zuiko 12-40 mm f/2.8. Ale jeśli miałaby to być jakaś inna sesja, na przykład zdjęcia w plenerze lub portret, to zdecydowanie wybrałbym M.Zuiko 75 mm f/1.8. Ten obiektyw to kwintesencja całego systemu. Mały, solidny, a zarazem niezwykle ostry oraz celny. To ten sam kąt widzenia i ta sama głębia ostrości co 150 mm f/3.5 na pełnej klatce. Korzystam z niego w kościele, gdzie sprawdza się idealnie oraz podczas pleneru, gdzie znakomicie wypada jako obiektyw portretowy. Wciąż zachwyca mnie niesamowita przyjemność pracy z tym szkłem.
Aby nie zrażali się pierwszymi niepowodzeniami i zawsze mieli przy sobie aparat z naładowanymi bateriami. Gdyby widzą coś inspirującego, wyobrażali sobie, jak to sfotografować – to bardzo dobre ćwiczenie. A tak poza tym, ja sam codziennie się uczę i codziennie spotykają mnie sukcesy i porażki.
Maciej Przeklasa urodził się w 1984 roku w Brzesku (Polska). Rozpoczął swoją przygodę z fotografią w 2010 roku. Jest niezależnym fotografem realizującym liczne zlecenia. Bierze udział w wielu projektach fotograficznych. Po wyjeździe do Dublina zaczął fotografować miasto i tętniące w nim życie. Jego twórczość jest odpowiedzią na otaczające środowisko i jego asymilację z nim. Najbardziej inspiruje go życie, przemijanie i relacje ze światem. Głównym motywem jego zdjęć jest prezentacja tego, co nie może być pokazane zmysłami.